INTERWENCJA. Mieszkańcy Bolesławowa nie chcą u siebie „wieżowców”, a inwestor już zasypuje rzekę Morawkę! [AKTUALIZACJA]
Czy w małej sudeckiej wsi, jaką jest Bolesławów, muszą stanąć betonowe bloki, które w żaden sposób nie nawiązują do tradycyjnej architektury i będą burzyć sielski krajobraz? Radni gminy Stronie Śląskiej uznali, że to nie problem. Grupa mieszkańców sołectwa twierdzi, że decyzji tej nawet nie próbowano z nimi konsultować. Nie chcą tej inwestycji! Z odpowiedzi, które otrzymali od urzędników, wynika jednak, że tylko sąd może jej przeszkodzić.
Wieżowce i ogromne inwestycje pozostawmy miastu. Co zamieniono w blokowisko? Piękną dolinę Siennej. Zmiany tam wprowadzone są już nieodwracalne. Stało się! Nie chcemy tego na naszym terenie – napisała pani Grażyna Rojek, lokalna aktywistka, emerytowana nauczycielka, radna Stronia Śląskiego pierwszej kadencji. Pojechaliśmy zatem do Bolesławowa, by sprawdzić, czy nie przesadza. Jest gorzej, niż mogliśmy przypuszczać!
Nie, nie chodzi jeszcze o sam projekt hotelu na kilkaset osób czy towarzyszącego mu wielkiego parkingu. Przepływająca przez działki potencjalnego inwestora rzeka Morawka jest już teraz zasypywana betonowymi płytami i odpadami budowlanymi, a jej naturalny nurt skierowany został do wąskiej rury [widać to na zdjęciu powyżej]. W innym miejscu jest już przejazd przez rzekę usypany z gruzu oraz prywatny mostek [na zdjęciach w galerii]. To przecież nie jest rów melioracyjny!
W Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy Stronie Śląskie z 25.11.2013 roku napisano tak: „Przy realizacji obiektów budowlanych oraz związanego z nimi sposobu zagospodarowania działki, należy wziąć pod uwagę niezbędny wymóg ochrony wód rzeki Morawka, brzegów jej koryta oraz najbliższego otoczenia. Należy pozostawić w stanie naturalnym pas terenu o szerokości 10 m, położony wzdłuż koryta rzeki. Związane jest to z koniecznością ochrony rzadkich gatunków ryb. Dla rzeki Morawka wnioskuje się wprowadzenie ochrony w formie rezerwatu przyrody”. I…? I nic z tego!
Będziemy pytać władze gminy Stronie Śląskie, Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska we Wrocławiu, Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie i wszystkich świętych, czy to, co teraz dzieje się na Morawce, jest dopuszczalne, a jeśli tak, to na jakiej podstawie.
Burmistrz Stronia Śląskiego, Dariusz Chromiec, błyskawicznie odpowiedział: „Informuję , iż Potok Morawka (Morawa) jest administrowany przez Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie. Wszelkie prace na terenie tego cieku wymagają co najmniej uzgodnienia z administratorem potoku. Gmina Stronie Śląskie nie posiada informacji o wydanych zgodach przez Wody Polskie na takie działania, jak również nie wydawała żadnych zgód dla inwestora w tej sprawie”. UWAGA, aktualizacja z dana 19 października: nastąpił nieoczekiwany zwrot akcji – więcej czytaj TUTAJ.
Czy usłyszymy, że nie jest to teren chroniony, żadnych ryb już tam nie ma, a właściwie to się czepiamy, bo inwestor chce wyłożyć grube miliony na… No właśnie, na co?
Grażyna Rojek mówi o 8-piętrowych wieżowcach. Na budowę takich zezwala uchwała nr LI/327/22 Rady Miejskiej Stronia Śląskiego z dnia 31 maja 2022 r. w sprawie uchwalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla działek nr 18, 19, 21/1, 162, 163/2 i 164/1 położonych w obrębie Bolesławów. 8 sierpnia, na spotkaniu z radnymi, burmistrzem i sołtys Bolesławowa-Nowej Morawy, właściciel działek miał przedstawić swoje plany: hotel na 400 osób i parking na 100 aut. Miał też przekonywać, że chce budować w obniżeniu terenu, czyli tak, jakby miał „dwa piętra w piwnicy”. Posesję dalej urzędnicy planują kolejną inwestycję: budynek mieszkalny na około 100 osób i parkingi. Całe sołectwo liczy teraz niewiele więcej niż 200 osób…
– Jaki ważny interes i czyj był powodem do zmiany planu zagospodarowania przestrzennego? To niedopuszczalny pomysł, zwłaszcza dla wsi sudeckich położonych na terenie Śnieżnickiego Parku Krajobrazowego. Piękny krajobraz to nasze najważniejsze dziedzictwo – pyta pani Rojek i twierdzi, że Rada Miejska Stronia Śląskiego podjęła decyzję bez konsultacji z mieszkańcami sołectwa. Przytacza przy tym słowa burmistrza Stronia Śląskiego wypowiedziane na sesji 13 czerwca. Burmistrz na pytanie sołtys o te konsultacje, odpowiedzieć miał tak: – Takich szerokich konsultacji nie było. Zespół urbanistyczny zbiera się (…) i na ten temat rozmawiamy. Szerszych konsultacji z mieszkańcami nie było.
To jednak nie jest podstawa, by unieważnić decyzję rady. Wojewoda dolnośląski po przeprowadzeniu postępowania nadzorczego, nie dopatrzył się „istotnego naruszania zasad sporządzania planu czy istotnego naruszenia trybu sporządzania planu, które obligowałoby organ nadzoru do stwierdzenia nieważności uchwały w części bądź w całości”. Danuta Frydlewicz-Pierucka, zastępca dyrektora Wydziału Prawnego, Nadzoru i Kontroli, która w mieniu wojewody podpisała pismo z 21 września, przytacza ciekawe fakty.
Urzędniczka wojewody zwraca uwagę, że „Dolnośląski Wojewódzki Konserwator Zabytków uzgodnił projekt planu. Z kolei Dyrektor Dolnośląskiego Zespołu Parków Krajobrazowych w swojej opinii (po lustracji terenu!) odniósł się do wysokości zabudowy, informując, że nie stanie się ona dominantą, gdyż nie przekroczy wysokości drzew. Co więcej na takie rozwiązanie pozwala aktualnie obowiązujące studium gminy Stronie Śląskie, które nie określa maksymalnej wysokości zabudowy dla wsi Bolesławów. W dodatku w studium wskazuje się na turystykę, jako kierunek rozwoju Bolesławowa, w tym budowę infrastruktury turystycznej (m.in. bazy hotelowej)”.
Niedługo nasze wsie sudeckie, dla których krajobrazy są jednym z bogactw, zostaną zamienione w nijakie zabudowy, bez charakteru – stwierdza na taką strategię władz 36 mieszkańców sołectwa, którzy złożyli swoje podpisy pod pismem sołtys Moniki Kardynał-Makselan skierowanym do wojewody. Mieszkańcy wsi pracują nad wizją sołectwa Bolesławów-Nowa Morawa do 2031 roku. Chcą dbać o bezpieczeństwo i dobrostan ludzi i zwierząt, chronić krajobraz, utrzymać ład urbanistyczny wsi sudeckiej. Władze gminy mają inne zdanie na temat rozwoju tego terenu.
Co pozostaje niezadowolonym z ich decyzji mieszkańców? Urzędniczka wojewody napisała do nich, że „ustawodawca przewidział instytucję pozwalającą dochodzić swoich praw przed sądem każdemu, czyj interes prawny lub uprawnienie zostały naruszone uchwałą lub zarządzeniem, podjętymi przez organ gminy w sprawie z zakresu administracji publicznej”. Mogą zatem wnieść skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Nie jest to łatwe, ale Grażyna Rojek nie wyklucza tej drogi. Do sprawy zatem z pewnością wrócimy. [kot]
Przeczytaj komentarze (20)
Komentarze (20)