[INTERWENCJA] Zawalony mur i śmieci przy zabytkowych budynkach

czwartek, 29.2.2024 10:00 1247 4

Obok zabytkowej willi przy ul. Sikorskiego 19 w Świdnicy, należącej na początku XX wieku do rodziny asa niemieckiego lotnictwa z okresu I wojny światowej, przez lata wyrosła hałda najróżniejszych odpadów, znoszonych tam przez jednego z mieszkańców kamienicy. Śmieci przylegały do ogrodzenia z posesją nr 21. Ponad dwumetrowy mur przechylał się, aż we wrześniu ubiegłego roku runął. - Cud, że nikt nie ucierpiał - mówią mieszkańcy. Cegły uprzątnięto. Dalej jednak pozostaje kwestia odbudowy ogrodzenia pomiędzy działkami obu wspólnot oraz pozbycia się szpecących historyczny budynek śmieci. 

 W zabytkowej willi przy ul. Sikorskiego 19 w pierwszych latach XX wieku mieszkał Manfred Albrecht von Richthofen, niemiecki as lotnictwa z czasów I wojny światowej, zwany Czerwonym Baronem. Urodził się w Borku - obecnie części Wrocławia, ale jako dziewięciolatek wraz z rodziną przeprowadził się do Świdnicy. O dawnej obecności pilota wojskowego w Świdnicy przypomina pamiątkowa tablica umieszczona w ogrodzie nieruchomości. W 2022 roku willę wpisano do rejestru zabytków, uzasadniając decyzję konserwator zabytków argumentował: „Budynek jako dzieło architektury pochodzące z końca XIX wieku, odzwierciedla tendencje budowlane tego okresu, jednocześnie prezentując ponadprzeciętne walory architektoniczne. Jego wartość historyczna skupia się wokół autentyczności historycznej substancji, tkanki budowlanej, czytelnej formy i funkcji. Zdaniem Dolnośląskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków willa, mimo przeprowadzonych na przestrzeni lat zmian, posiada przemyślaną i jednorodną formę o wyraźnej stylistyce”.

 Pan Zbigniew z żoną wprowadzili się do budynku przy ul. Sikorskiego 21 we wrześniu ubiegłego roku, wcześniej wyremontowali tam mieszkanie. Z niepokojem patrzyli na pochylający się mur i hałdę śmieci po drugiej stronie.

- Mur był już od dłuższego czasu pochylony, wybrzuszony, aż w końcu runął. Cud, że nikt nie zginął. Chwilę wcześniej dziesięcioletni sąsiad bawił się w tym miejscu z naszym kotem, a ja miałem pójść do ustawionej koło muru skrzyni żeby wziąć rzeczy na balkon. Śmieci na sąsiedniej posesji sięgały już wysokości muru. Tam było wszystko: stare meble, metalowe tablice z nazwami miast, gruz. Próbowaliśmy porozumieć się ze wspólnotą, żeby posprzątali. Gdyby wykonywano przeglądy, może do tego by nie doszło, ale okazało się, że nikt nie robił przeglądów, nie ma protokołów. Jak zarządca mógł tego nie zabezpieczyć? Nie podeprzeć?

 Po zawaleniu się muru, miejsce skontrolował 3 października 2023 roku Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Świdnicy przy udziale administratora wspólnoty mieszkaniowej przy ul. Sikorskiego 19 oraz zarządcy i członków wspólnoty mieszkaniowej przy ul. Sikorskiego 21.
Z opinii powiatowego inspektora wynika, że zawalenia się muru nie można rozpatrywać w kategoriach katastrofy budowlanej, ponieważ z korespondencji prowadzonej pomiędzy wspólnotami wynika, że co najmniej od 2000 roku posiadały one wiedzę o złym stanie technicznym muru z powodu przechylania się go w stronę posesji nr 21 spowodowane opieraniem się o mur materiałów składowanych na posesji nr 19. Pomimo tej wiedzy wspólnoty nie podjęły żadnych działań przeciwdziałających destrukcji muru. Wezwano obie wspólnoty do uprzątnięcia gruzu i pozostałości po zawalonym ogrodzeniu do końca października 2023 roku.

 - Część rzeczy sami uprzątnęliśmy, po część przyjechali ludzie, daliśmy ogłoszenia na OLX. Walczyliśmy o ubezpieczenie, chcieliśmy z naszej polisy odbudować ogrodzenie, bo mamy wieloletnie zobowiązania finansowe po wykonaniu remontu kamienicy. Dostaliśmy jednak decyzję odmowną ze względu na brak protokołów oględzin – opowiada pan Zbigniew. - Koszty ogrodzenia to około kilka tysięcy, myśleliśmy o zwykłym - z płyt, nie z cegły, mur nie jest wpisany do rejestru. Po tych zdarzeniach wspólnota wypowiedziała umowę zarządcy i wybrała nowego zarządcę.

Lokatorzy zabytkowego budynku zapewniają, że mają w planach uprzątnięcie terenu.

- Staram się o ten ogródek, w którym była hałda śmieci, chciałbym zrobić sobie tam miejsce rekreacji,  żeby z psem posiedzieć - deklaruje jeden z mieszkańców kamienicy nr 19. - Zaproponowałem zarządcy wynajem ogródka na okres dziesięciu lat ze zwolnieniem z opłat na dwa lata. Jeśli zarząd zgodzi się, posprzątam ten teren do końca na swój koszt. W okresie zimowym nie było jak, teraz zaczynamy działać. Część kosztów poniosła już wspólnota, wywieźliśmy większość odpadów. Jak tylko decyzja się sformalizuje, prace pójdą pełną parą. Przerzucając wstępnie ostatnią warstwę śmieci znalazłem tam nawet nawet węgiel, kaloryfery żeberkowe i chłodnie z samochodów. 

- Pan chyba cierpiał na zbieractwo. Nikt nie chciał z nim wchodzić w konflikt. Co znalazł pod śmietnikiem, przynosił na naszą posesję, do tego ogródka, który użytkował - relacjonuje inny z sąsiadów.  

- Zależy nam na budynku. Wymieniliśmy już okna, instalację gazową i hydrauliczną, elektrykę, Mamy trochę grosza z funduszu remontowego, ale to kropla w morzy potrzeb. Staraliśmy się o dotację wiele razy, ale nie udało się - mówią mieszkańcy. 

- Jesteśmy otwarci na współpracę, czekamy na propozycje wspólnoty przy ul. Sikorskiego 21. Jeśli pojawią się konkrety, przedstawię propozycje członkom wspólnoty przy ul. Sikorskiego 19. W ostatnim czasie przeprowadzono na nowo wskazanie geodezyjne granic posesji, co potwierdziło, że mur jest wspólny. Z kolei składowanie śmieci na terenie posesji to kwestia wieloletnich zaszłości, sprawa po byłym właścicielu, to był starszy pan, który zmarł. Uprzątnięcie kosztuje, wspólnoty na to obecnie nie stać, szukają innych rozwiązań, oni sami rozumieją, że muszą się tego pozbyć. Kiedy ocenialiśmy koszty wywózki przez specjalistyczną firmę, kwoty sięgały 15 tysięcy złotych. A wspólnota ma swoje potrzeby, budynek wymaga remontu, na dofinansowanie ze strony miasta nie możemy liczyć, występowaliśmy kilkakrotnie, a przecież to zabytkowy budynek związany z Richthofenem. Jeden z mieszkańców rzeczywiście zaproponował uprzątnięcie śmieci i dzierżawę, z zamian za zwolnienie od kosztów dzierżawy przez dwa lata, ale nie wystąpił jeszcze z wnioskiem formalnym, który można byłoby poddać głosowaniu. Myślę, że to dobry pomysł, ale we wspólnotach mieszkaniowych decyzje nie należą do zarządcy tylko do właścicieli. Zdecydują, co robić z tym dalej – podkreśla Paweł Szymański z Przedsiębiorstwa Produkcyjno-Handlowo-Usługowego "Gryf-Poll w Świdnicy, zarządca wspólnoty przy ul. Sikorskiego 19.

APK

Jak to możliwie , że ludzie latami pozwalali, żeby ktoś zaśmiecał posesję? Czy zarządcy wspólnot mieli obowiązek wykonywać przegląd techniczny muru?

- Z tego co odkryliśmy, ten pan mógł tam znosić nawet węgiel, skoszoną trawę, nikt nie wie, co tam może być. Tę główną część śmietniska usunęliśmy po zawaleniu się ogrodzenia, śmieci sięgały niemal całej wysokości muru. Były deski, wykładziny, przedmioty z metalu. Wywieźliśmy stamtąd jeszcze przed zawaleniem muru dwa kontenery odpadów, teraz pozostała w tym miejscu podwyższona ziemia, gałęzie. Moim zdaniem mur nie wybrzuszał się, był trochę skorodowany, brakowało kilku cegieł. Naruszył go wiatr i zawalił się. Mury nie podlegają typowym przeglądom. Z opinii technicznej wynika, że zawalenie było wynikiem nie składowania tam śmieci, tylko erozji. Nie był remontowany, więc z biegiem lat coraz bardziej niszczał – dodaje Paweł Szymański.

- W momencie kiedy wynikła sprawa z murem, który był pochylony, przy budynku obok leżała hałda przeróżnych śmieci, co też wpływało na stan techniczny tego muru. W momencie kiedy się przewrócił nie było pewności, na której działce stoi – mówi Grażyna Pawłowska z firmy Administrator w Świdnicy, były zarządca wspólnoty przy ul. Sikorskiego 21. - Po ostatnim podziale geodezyjnym okazało się, że mur jest wspólny. Trudno powiedzieć - hałda śmieci, drzewo wrastające w mur, czy to było przyczyną? Wiem, że mieszkańcy zwrócili się do ubezpieczyciela, ale odmówiono wypłaty odszkodowania. Nikt o tym murze wcześniej nie wspominał, jeśli nie był nigdy remontowany, to nietrudno się dziwić, że stało się to, co się stało. Pisałam pisma do pana Szymańskiego, żeby posprzątali teren, wycięli drzewa. Nie robi się przeglądów ogrodzeń. Jeżeli ktoś zgłasza zły stan techniczny, to się naprawia. Sygnalizowano tylko, że mur jest pochylony, może się przewrócić. I w końcu podczas silnego wiatru po prostu siadł, bo fundamenty musiały być naruszone. Podczas ostatniego remontu kamienicy nr 21 mieszkańcy chcieli, żeby firma przeprowadzająca prace w ramach zlecenia wyremontowała także mur, ale wykonawca się nie zgodził, bo to było kilkanaście metrów muru. To, co mogłam, ze swojej strony to robiłam. To jest sprawa dwóch budynków i oni muszą dojść do porozumienia – podsumowuje Pawłowska.

APK

 

Przeczytaj komentarze (4)

Komentarze (4)

sąsiad piątek, 01.03.2024 09:29
Całe szczęście,że nikt nie zginął na tej posesji. Czy odpowiedznie...
z,j. piątek, 01.03.2024 07:08
Bardzo rzeczowe i i słuszne spostrzezenia
Xyz piątek, 01.03.2024 00:38
Z zamiszconych zdjęć wyraznie widac,że to drzewo rosnące na posesji...
jawohl piątek, 01.03.2024 00:28
Zarządca firmy GRYF Pan Szymański opwiada bzdury. Mur ten był...