Książka Miesiąca: Sudeckość
Według danych Biblioteki Narodowej co roku na polskim rynku wydawniczym pojawia się kilka tysięcy książek literatury faktu i literatury pięknej. Jak wśród mnogości tytułów wybrać te, które naprawdę zasługują na uwagę? Ząbkowickie bibliotekarki w cyklicznej rubryce "Książka Miesiąca" polecają rozszerzające horyzonty, ważne, poruszające i po prostu dobre książki. W miesiącu październiku swoją rekomendację przedstawia Elżbieta M. Horowska.
Zbigniew Piotrowicz, Sudeckość, Katowice 2022 Stapis
Książka ma intrygującą okładkę. To wyraźnie wejście do domu, po paru schodach, w otwarte szeroko drzwi. Wejście w sudeckość?
Na próżno szukać takiego słowa w dostępnych informatoriach. Autor powołał je (słowo) do życia na poczet książki. Czy tylko? Po lekturze jestem przekonana, że Z. Piotrowiczowi przyświecała głębsza myśl, może nawet idea. Zamysł ukształtowania i utrwalenia pojęcia „sudeckość” w społecznej świadomości mieszkańców Sudetów, Dolnego Śląska i szerzej. Sudeckość – tak to odczytałam – to mentalność, stan ducha wynikający z miejsca zamieszkania, wrośnięcie w to miejsce, świadomość przeszłości i teraźniejszości miejsca, które geograficznie nazywa się Sudety. Konsekwencją uwarunkowań politycznych po II wojnie było zasiedlenie terenu Sudetów, także ich przedproża, polskimi osadnikami głównie z kresów wschodnich. Tu przypomnę polecaną parę miesięcy temu inną książkę pt. „Poniemieckie” Karoliny Kuszyk (https://doba.pl/dza/artykul/ksiazka-miesiaca-karolina-kuszyk-poniemieckie-/26766/14).
Dziś mieszka tutaj kolejne pokolenie powojennych osadników, już urodzone na ziemiach odzyskanych. Owi ludzie już są u siebie. Ich przodkowie przez kilkadziesiąt lat oswajali poniemieckie. Dzisiejsi mieszkańcy, zwłaszcza po wejściu Polski do Unii Europejskiej są coraz bardziej <tutejsi>. Mało tego, „zaczęto szukać historycznej kontynuacji, „adoptować” przedwojennych mieszkańców, zszywać przeszłość z teraźniejszością. Bariera milczenia w pierwszym pokoleniu, pokoleniu skaleczonym wojną, stawała się w drugim pokoleniu barierą zwyczajnej niewiedzy. Nie było już w tym emocji, a niewiedza nie przeszkadzała. Była wygodna. Nadeszło jednak trzecie i czwarte pokolenie. Potrzeba zakorzenienia, duchowej sukcesji stawała się coraz wyraźniej odczuwalna. Niewiedza zaczynała uwierać” (s. 211-12).
Autor nie urodził się w polskich Sudetach. Najpierw odkrywał je turystycznie. „Wędrowałem po niej (Krainie). Błądziłem. Wracałem, tęskniłem i znów jeździłem. Byłem nieostrożny, zamieszkałem w niej. To mogła być katastrofa, a przynajmniej rozczarowanie. Miałem dwadzieścia siedem lat, gdy przeniosłem się w Sudety. Zrobiłem to w pełni świadomie (…). Miały być góry, miało być trudno, miało być pięknie, uczciwie, wyraźnie, mocno. Okazało się, że to był mój najlepszy wybór w życiu” (s.10).
Piotrowicz prowadzi czytelników przez wiele miejsc, przede wszystkim Ziemi Kłodzkiej, przywołując postaci ludzi takich jak on sam. Ludzi, którzy osiedli tutaj w l. 70/80. Wnieśli, i wnoszą do rozwoju regionu swój potencjał intelektualny, artystyczny, zmysł ekonomiczny i organizacyjny. Bohaterami książki są Kazimierz Hałajkiewicz (Wrzosówka), Jacek Kizny z Marcinkowa (Krowiarki), grupa artystyczna Łódź Kaliska, brat Elizeusz (pustelnik z Cierniaka) i wiele innych postaci. Nie zabrakło znajomości z Olgą Tokarczuk.
W książce bez liku tzw. smaczków i wątków dla przewodników sudeckich np. historia pamiątkowej tablicy PTT wiszącej w schronisku Jacka Fastnachta na Hali p. Śnieżnikiem, wyjaśnienie zagadkowego pasa z kopuły zdroju Wojciecha w Lądku, sporo o Pasterce i jej otoczeniu itd. W prawie każdym akapicie czuje się żar i bardzo osobisty stosunek autora do poruszanych wątków, do miejsc, do ludzi z przeszłego i teraźniejszego życia twórcy książki.
Elżbieta M. Horowska
Książka dostępna w Bibliotece Pedagogicznej w Ząbkowicach Śl. oraz w Bibliotece Publicznej w Kamieńcu Ząbk., szukaj jej także w swojej bibliotece.
Spotkanie z autorem już wkrótce.
Dodaj komentarz
Komentarze (0)