Izba Pamięci w Pieszycach wzbogacona o pamiątki po ogniomistrzu Piwowarczyku

dzisiaj, 14 godz temu 178 4

Z dalekich Stanów Zjednoczonych Ameryki krewny ogniomistrza, pan Kazimierz Niesyn, przywiózł i przekazał do naszych zbiorów medale i odznaczenia swojego wujka oraz jego osobiste pamiątki, z którymi nie rozstawał się podczas drugiej wojny światowej i kilka lat po jej zakończeniu — w czasie, kiedy przebywał daleko od kraju i pozostawionych w nim najbliższych. Wśród przekazanych pamiątek znajduje się także krzyż za udział w wojnie polsko-rosyjskiej z lat 1918–1921 — należący do jego taty, Karola Niesyna, który brał udział w kampanii kijowskiej, a następnie bronił swojej ojczyzny przed nawałą bolszewicką.

Wśród pamiątek po ogniomistrzu szczególnie „łapie za serce” medalion z bardzo wyblakłą już fotografią jego małżonki, wytarty od długiego użytkowania medalik z wizerunkiem Najświętszej Maryi Panny z Dzieciątkiem Jezus oraz książeczka do nabożeństwa, które „chroniły” żołnierza przed wszelkimi niebezpieczeństwami. Dodać należy, że chroniły skutecznie.

Co możemy powiedzieć o mieszkańcu naszego miasta, starszym ogniomistrzu Kazimierzu Piwowarczyku?
Urodził się 4 marca 1900 roku we wsi Schodnica, znajdującej się na Kresach Wschodnich Rzeczpospolitej, w rejonie Borysławia i Drohobycza, w rodzinie robotniczej. Rodzice doceniali znaczenie nauki. Kazimierz ukończył siedmioklasową szkołę powszechną, a następnie kontynuował naukę w szkole zawodowej, chcąc uzyskać popłatny wówczas zawód wiertacza kopalin nafty, którą przerwał wybuch pierwszej wojny światowej.
Po zakończeniu działań wojennych ochotniczo wstąpił do Wojska Polskiego i otrzymał przydział do artylerii. Ukończył Szkołę Podoficerską Wojsk Artylerii w Toruniu oraz brał udział w zmaganiach polsko-ukraińskich i polsko-bolszewickich. Po czterech latach służby wojskowej, w roku 1922, został przeniesiony w stopniu ogniomistrza do rezerwy i poświęcił się pracy zawodowej w przemyśle wydobywczym, pracując jako pomocnik wiertacza, samodzielny wiertacz, a następnie majster nadzorujący wydobycie ropy naftowej.

Już wówczas dostrzeżono potencjał drzemiący w tym młodym człowieku. Wyrazem tego było najwyższe odznaczenie przyznawane w okresie międzywojennym osobom cywilnym — Krzyż Zasługi Rzeczpospolitej Polskiej, który otrzymał za swoje zaangażowanie społeczne i zawodowe.

Po wybuchu wojny polsko-niemieckiej został zmobilizowany i bronił pól naftowych Drohobycza i Borysławia. Jeszcze przed zakończeniem działań wojennych przeszedł wraz ze swoją baterią przez granicę węgierską i został internowany. W kwietniu 1940 roku samowolnie opuścił obóz internowanych w Magyaróvár i przez Jugosławię, a następnie Ateny, dotarł do Bejrutu, gdzie stanął przed polską komisją poborową. Zakwalifikowano go jako zdolnego do służby wojskowej z kategorią zdrowia „A” i pozostawiono mu stopień wojskowy ogniomistrza. Otrzymał przydział na szefa 7. baterii Karpackiego Pułku Artylerii Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich, dowodzonej przez pułkownika Stanisława Kopańskiego, która w tym czasie szkoliła się wraz z oddziałami Francuskiej Legii Cudzoziemskiej w miejscowości Holms.

Po upadku Francji w wojnie z Niemcami pułkownik Kopański, mimo sprzeciwu Francuzów, wyprowadził swoich żołnierzy w pełnym rynsztunku do Palestyny, gdzie kontynuowano szkolenie. Następnie brygada została przewieziona drogą morską do Aleksandrii, gdzie służyła do obrony tego ważnego portu, a w sierpniu 1941 roku — również drogą morską — w siedmiu konwojach przewieziono ją do Tobruku. Tam wsławiła się w uporczywej obronie twierdzy, budząc podziw wśród żołnierzy angielskich, indyjskich, czeskich, australijskich i nowozelandzkich również biorących udział w walkach — aż do jej całkowitego oswobodzenia.

Wróćmy na chwilę do osoby ogniomistrza. Jego losy możemy poznać z osobistych notatek, które gromadził podczas działań bojowych, a także z bogatej dokumentacji fotograficznej, która szczęśliwie ocalała i znajduje się w Pieszyckiej Izbie Pamięci Narodowej.

Jakie były dalsze losy Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich? Po oswobodzeniu Tobruku brygada toczyła walki w rejonie Ain El Gazala, gdzie w szczególny sposób wyróżnili się artylerzyści, zadając wycofującym się oddziałom nieprzyjacielskim ciężkie straty.

Po zakończeniu walk w Północnej Afryce Samodzielna Brygada Strzelców Karpackich została w dniu 3 maja 1942 roku rozformowana, a Kazimierz Piwowarczyk wraz ze swoimi żołnierzami zaciągnął się do 3. Dywizji Strzelców Karpackich II Korpusu Polskiego generała Władysława Andersa, z którym przeszedł szlak bojowy we Włoszech — począwszy od walk nad rzeką Sangro, przez zdobycie wzgórza Caccino i walki w rejonie Loreto, aż po dzień, w którym wyzwolona została Bolonia, gdzie zastał ich koniec wojny.

Nie był to jednak koniec służby wojskowej starszego ogniomistrza. Wraz z II Korpusem pozostał we Włoszech w charakterze wojsk okupacyjnych.

Dopiero 14 lutego 1948 roku wrócił do kraju, gdzie czekała na niego żona Maria.

W Pieszycach podjął pracę zarobkową — pracował jako kierownik transportu w zakładach BIELTEX, jako samodzielny księgowy, a także angażował się w działalność społeczną.

Spoczywa wraz ze swoją małżonką na cmentarzu parafialnym przy kościele pw. św. Antoniego w Pieszycach. W miejscu pochówku, staraniem Związku Kombatantów Rzeczpospolitej Polskiej i Byłych Więźniów Politycznych – Koło w Pieszycach, w miejsce zniszczonego nagrobka postawiono pomnik upamiętniający tego bohaterskiego żołnierza.

Ogniomistrz
2016

Szedłeś do kraju ponad dekadę
Dźwigając brzemię smutku i stali
Piaskom pustyni dawałeś radę
I tym co do was na niej strzelali

Krzepła twa siła znojem i hukiem
Kiedy nad światem rozpacz i trwoga
Ty, przed gorącym stojąc Tobrukiem
Gromami armat swych biłeś wroga

Twym, bezprzykładne udziałem męstwo
Za Boga walcząc, honor i wiarę
Twoim wspaniałe było zwycięstwo
Wróg za zhańbioną płacił Warszawę

Monte Cassino – droga do chwały
Na Europę szerokie wrota
Strzelców Karpackich tryumf wspaniały
Do dalszych bojów wielka ochota

Włoska kampania, zacięte boje
Potwór raniony a ciągle żywy
Wreszcie się kończą trudy i znoje
Dzień bez wojny, to dzień jest szczęśliwy

Opuściłeś Albionu podwoje
Miłość wielka wylała się rzeką
Lepiej z żoną było we dwoje
Niż samotnie od kraju daleko.

Zdzisław Maciejewski

 

UMiG Pieszyce

Przeczytaj komentarze (4)

Komentarze (4)

dzisiaj, 48 min temu
Patryjota na uchodztwie
dzisiaj, 45 min temu
Kolekcjoner orderów
dzisiaj, 35 min temu
Krewny z stanów Zjednoczonych przejechał żeby mu grób uporzadkowali
dzisiaj, 32 min temu
Może to nie ostatni patryjota