100 lat temu Josef Machon został burmistrzem dzisiejszego Lądka-Zdroju. Czy Niemiec może być dla nas wzorem?

wtorek, 1.8.2023 22:03 4560 13

O tym człowieku warto pamiętać: wolał oddać władzę, niż zostać członkiem partii Hitlera. Josef Machon (1891-1961) rządził w dzisiejszym Lądku-Zdroju i tutejszym uzdrowisku 10 lat. Nie pochodził „stąd”, ale dorobek, który po sobie zostawił, czy jego życiowe credo, warte są naszej uwagi, a nawet podziwu. Nie trzeba było być koniecznie bohaterem, by otwarcie nie zgadzać się z nazistami. W III Rzeszy Niemcy tracili za to stołki, ale nie życie czy choćby godność.

Po tych eleganckich dżentelmenach w zarządzie miasta Bad Landeck zasiadali już wyłącznie zdeklarowani naziści. Na zdjęciu od lewej: burmistrz Machon, nauczyciel Bratscheck oraz panowie Veith, Langer i Jung. Jak Josef Machon trafił do dzisiejszego Lądka-Zdroju?

Urodził się 24 lipca 1891 roku w miasteczku Leschnitz [dziś Leśnica w woj. opolskim], które nie liczyło nawet 3 tys. mieszkańców. Położone jest ono na zboczu Góry Świętej Anny, która już wówczas była najważniejszym miejscem pielgrzymkowym dla katolików na Górnym Śląsku, czy to Niemców, czy Polaków. Sam też był katolikiem. Jak twierdzi jego biograf, Horst-Alfons Meißner, za którym to głównie opowiadamy tę historię, prawdopodobnie potrafił mówić po polsku. Jego rodzice mieli gospodarstwo, ale postanowili kształcić jedynego syna.

Najpierw w Leśnicy, a gdy w 1911 roku ukończył gimnazjum w Strzelcach, dało mu to prawo studiowania na uniwersytecie we Wrocławiu. Wybrał historię, ale ostatecznie zdobył dyplom z prawa i ekonomii. W czasie studiów aktywnie działał w stowarzyszeniu studentów katolickich „Alania”, gdzie był m.in. skarbnikiem. Mottem tej korporacji było „Wahrheit und Recht”, czyli „Prawda i prawo”. W tej właśnie kolejności. Jak się później okazało, bardzo poważnie traktował tę dewizę. Nie szybko dane mu jednak było skończyć studia. Wybuchła I wojna światowa.

W sierpniu 1914 roku 23-letni Josef Machon na ochotnika zaciągnął się do armii, gdzie awansował do stopnia porucznika. Po zwolnieniu z niewoli, wrócił na uniwersytet. Dla żołnierzy wracających z frontu uczelnia zorganizowała skrócone semestry i 12 grudnia 1919 roku Machon zdał państwowy egzamin prawniczy [tytuł pracy: „Konsekwencje prawne odejścia członka spółki jawnej”], po czym uzyskał prawo do posługiwania się tytułem doktora. Zawodową karierę rozpoczął 14 stycznia 1920 roku aż w Magdeburgu, w tamtejszym urzędzie pracy.

Gdy aplikował o stanowisko, podkreślał, że we Wrocławiu był członkiem „Caritas” i chciałby pracę zawodową wiązać z zaangażowaniem społecznym. Pracę dostał, a już samo to dla niemieckich weteranów wojny nie było wówczas proste. Choć ówczesna pensja nie starczała mu na wiele, zdecydował się jednak założyć rodzinę. 30 marca 1919 roku poślubił o cztery lata młodszą Ernę Gach, urodzoną w Nysie. Para doczekała się dwóch synów. [Na zdjęciu poniżej lądecki kościół ewangelicki, którego przebudowę kilka lat później wspierał].

W pracy Machonowi nie wiodło się dobrze, choć już po niespełna trzech miesiącach został kierownikiem jednego z wydziałów. Jak sugeruje Meißner, konflikty wynikały stąd, że jego przełożeni mieli lewicowe przekonania, a magdeburska administracja była zdominowana przez członków SPD. Zachowała się notatka z 5 czerwca 1923 roku, która informuje, że zniesławił on dyrektora urzędu pracy. Dostał wypowiedzenie. Według Meißnera, miał zwolnić miejsce dla protegowanego swojego przełożonego.

Machon nie czekał jednak z założonymi rękami. Postanowił starać się o stanowisko burmistrza Bad Landeck [dziś Lądek-Zdrój]. Podczas prezentacji przed radą miasta zrobił na tyle dobre wrażenie, że stał się faworytem do wyboru. Dotychczasowy pracodawca, o dziwo, zamiast referencji wystawił mu wprost laurkę, podkreślając, że świetnie panował nad powierzonym mu wydziałem i z pewnością poradzi sobie w Landeck, gdyż jest konsekwentny, nie brakuje mu ani taktu (!), ani energii. I tak nasz bohater zamienił „czerwony” Magdeburg na nasz kurort.

1 sierpnia 1923 roku Josef Machon przejął obowiązki z rąk dotychczasowego burmistrza dr. Jeglinskyego. Nie tylko burmistrza zresztą, ale i dyrektora uzdrowiska, gdyż wtedy było ono własnością miasta. Awansował więc nie tylko zawodowo, ale i materialnie. Wówczas w niespełna 5-tysięcznym Landeck sanatoriów i pensjonatów było 108. Goście przybywali tu, głównie pociągami, z Berlina, Wrocławia, ale i Polski. Początek jego rządów w naszym mieście zbiegł się z wielkim kryzysem ekonomicznym, dużym bezrobociem i gigantyczną wręcz inflacją.

W sierpniu 1923 roku chleb kosztował w Landeck pół miliona marek, dwa miesiące później już miliard! Ludzie byli zdesperowani, z dnia na dzień ich oszczędności traciły na wartości. Drukarnie nie nadążały z produkcją banknotów o coraz to wyższych nominałach. Miasto zdecydowało się wypuścić na rynek własne banknoty, tzw. pieniądz zastępczy. Na zdjęciu powyżej jego przykład z podpisem Machona. Najważniejszym zadaniem dla niego stało się ściągnięcie kuracjuszy, z których przecież miasto żyło. I udało mu się: w 1925 roku uzdrowisko odwiedziło już 17 tys. gości.

Wyciągnął też wnioski z rachunku: jedynie 15 proc. z nich odwiedzało kurort zimą. Postawił zatem na budowę całorocznego basenu i obiektów, na których uprawiane byłyby sporty zimowe. Ściągnął instruktorów narciarskich, za jego czasów utworzono 50 kilometrów szlaków i tras do narciarstwa biegowego, skocznię narciarską i tor saneczkowy o długości 1,5 kilometra. Połączył również nową drogą centrum z dzielnicą uzdrowiskową. Przede wszystkim dbał jednak o reputację najstarszego uzdrowiska, ale wykorzystując nowe technologie.

Miasto utrzymywało orkiestrę uzdrowiskową, która na stałe składała się z 20 muzyków, wspierało teatr uzdrowiskowy, którego początki sięgają XVIII wieku. W 1929 roku w katolickim Landeck, głównie dla kuracjuszy, zakończono przebudowę kościoła ewangelickiego [dziś ruiny po pożarze z 1999 roku] oraz klub szybowcowy, który oferował gościom ten ekskluzywny sport. Nie zapominał przy tym o parku zdrojowym i remontach. W następnym roku w parku zdrojowym stanął zegar kwiatowy, który chwalony był jako arcydzieło sztuki ogrodowej.
 
Także w mieście był bardzo popularny, bo więcej gości w uzdrowisku oznaczało rosnącą zasobność jego stałych mieszkańców. Z jego hojności korzystały straż pożarna i szkoły. Landeck musiał znowu jednak stawić czoła nowemu kryzysowi przełomu lat 20. i 30. XX wieku, który wyniósł do władzy w Niemczech Hitlera. W tym czasie naziści już tu działali. Ich lokalni liderzy, Franz Lausch i Richard Spreu, pierwsze spotkanie zorganizowali w czerwcu 1927 roku.

Ich komórka liczyła wówczas 15 członków, ale już 1 lipca 1928 roku przekształciła się w pierwszy w regionie oddział NSDAP i weszła do rady miasta. Machon, katolik i zwolennik republiki, był ich otwartym przeciwnikiem. Partia hitlerowska stała się jednak już w 1932 roku najsilniejszym ugrupowaniem w mieście, a w marcu 1933 roku w wyborach do Reichstagu zdobyła tu 48,5 proc. głosów [bliskie Machonowi katolickie Centrum, które dominowało tu od dziesięcioleci, 25,8]. Wkrótce w radzie miejskiej naziści mieli 9 z 14 miejsc i zaczęli swoje porządki.

3 kwietnia 1933 roku Josef Machon został usunięty z urzędu, bo odmówił wstąpienia do NSDAP. Zgodnie z prawem mógł pobierać wynagrodzenie jeszcze przez 3 miesiące, a następnie emeryturę. Nie zdołałby jednak utrzymać rodziny. Przyjął więc propozycję objęcia stanowiska p.o. burmistrza i dyrektora uzdrowiska Bad Reinerz [dziś Duszniki-Zdrój]. W marcu 1934 roku i stąd został odwołany, nie zdradził bowiem przekonań. Przeniósł się do Wrocławia, gdzie zaczął pracę w firmie ubezpieczeniowej Allianz, a jego rodzina wiodła spokojne życie.
 

26 sierpnia 1939 roku, gdy miał prawie 50 lat, został wcielony do Wehrmachtu, służył w artylerii, od 1942 roku w stopniu majora. Do niewoli trafił w 1945 roku we Włoszech, a zwolniony z niej w październiku, nie wrócił na Śląsk, ale trafił do znanej z wakacyjnych pobytów Bawarii. W tym czasie jego żona [synowie także służyli w wojsku] uciekła z Wrocławia i trafiła do Lądka-Zdroju. Stąd w 1946 roku została deportowana do
Niemiec i trafiła do Weilheim, gdzie mąż od stycznia był już burmistrzem. Zdjęcie powyżej pochodzi właśnie z tych czasów.

W bawarskim miasteczku Machon był bardzo aktywny, ale co wspominane jest tam do dziś, nie tolerował szemranych interesików i nie wspierał klik. Był liderem lokalnego oddziału partii CSU, założycielem Schlesischen Landsmannschaft, czyli ziomkostwa, bo – jak wówczas mówił – „naprawdę doceniasz swoją ojczyznę po jej utracie”. Na emeryturę przeszedł schorowany w wieku 67 lat. Wraz żoną przeprowadził się do Monachium, by być bliżej specjalistycznej kliniki. Zmarł tam 16 grudnia 1961 roku. Warto było go przypomnieć? [kot]

Tekst ukazał się pierwotnie w miesięczniku PrzyLądek Historii. Zdjęcia m.in. za Richard Hauck: Bad Landeck/Schlesien.

Przeczytaj komentarze (13)

Komentarze (13)

Czytelnik środa, 02.08.2023 08:41
Tekst w tytule "Czy Niemiec może być dla nas wzorem...
środa, 02.08.2023 09:55
o tak, wzorem to mogą być dla nas bohaterowi którzy...
środa, 02.08.2023 09:19
Daj Pan spokój ... Patrząc po komentarzach można wywnioskować, że...
Figa środa, 02.08.2023 22:07
...a cóż w tym złego? uzasadnij swoje obawy !!!
Bogobojowy środa, 02.08.2023 14:40
Żaden Szwab nigdy nie będzie wzorem dla prawdziwego Polaka.
Xsawery środa, 02.08.2023 22:06
oj ty! to dlaczego tulu Polaków szuka u Niemca pracy...
stary piernik środa, 02.08.2023 16:53
Rusofobia, germanofobia, żydofobia, tuskofobia, wagnerofobia , imigrantofobia... takich porąbanych czasów...
Iwona środa, 02.08.2023 14:17
Sprawny zarzadca jest dobry niezaleznie od koloru skory, ...
rak środa, 02.08.2023 07:44
Żyjemy w czasach aberracji intelektualnej. To wina internetu i kiepskiej,...
środa, 02.08.2023 07:54
Największym błędem cywilizacyjnym było wprowadzenie internetu pod strzechy. Przez to...
środa, 02.08.2023 09:53
no i racja ,najlepiej żyć w tępocie ,nie...
rak środa, 02.08.2023 07:31
tu zgoda, niemców i ruskich należy bombardować profilaktycznie co...
wtorek, 01.08.2023 23:38
niemiec i ruski to zawsze byli mordercy i ...