7. edycja Powiatowego Dyktanda 2022 o Puchar Wójta Gminy Kłodzko

środa, 8.6.2022 10:47 997 0

W Szkole Podstawowej im. Wł. St. Reymonta w Kłodzku odbyła się siódma już edycja Powiatowego Dyktanda Ortograficznego o Puchar Wójta Gminy Kłodzko.

Tekst dyktanda, tradycyjnie przygotowały nauczycielki języka polskiego Elżbieta Myślińska i Justyna Mania, a w komisji oceniającej pod przewodnictwem Justyny Mani pracowali dyrektor Biblioteki Publicznej Gminy Kłodzko, Mariola Huzar oraz bibliotekarze: Monika Fedak, Izabela Mucha, Roma Szczerbień i Małgorzata Pilipaka.

W tegorocznej edycji dyktando napisało 35 uczniów klas 6-8 Szkół Podstawowych z terenu gminy i miasta Kłodzka.
Wyniki przedstawiają się następująco:
1 miejsce i Puchar Wójta Gminy Kłodzko odebrał Kacper Jacukowicz ze Szkoły Podstawowej im. Wł. St. Reymonta w Kłodzku;
2 miejsce zajęła Gabriela Ostaszewska ze Szkoły Podstawowej nr 3 w Kłodzku;
3 miejsce przyznano Nicoll Gach ze Szkoły Podstawowej w Wojborzu;
Wyróżnienie trafiło do Dawida Zoryj ze Szkoły Podstawowej w Krosnowicach;Z gratulacjami dla laureatów i podziękowaniami dla wszystkich uczestników przybyli Wójt Gminy Kłodzko Zbigniew Tur oraz Dyrektor Szkoły Podstawowej im. Wł. St. Reymonta w Kłodzku, Krzysztof Szkudlarek.

Organizatorem Dyktanda była Biblioteka Publiczna Gminy Kłodzko z/s w Ołdrzychowicach Kłodzkich oraz Szkoła Reymonta. Gratulując tegorocznym laureatom organizatorzy już zaprosili wszystkich na kolejną edycję dyktanda.

Prezentujemy tekst dyktanda, które nie należało do łatwych. Najwięcej trudności piszący mieli z pisownią rozłączną. Duży problem z takimi słowami jak: popeerelowskim bloku, rockandrollowym zespole, czy też na wrocławskim Psim Polu. Zdarzały się też błędy w nazwach ptaków, które były pisane z dużej litery.

Nienadzwyczajna historia miłosna z happy endem

Pewna żądna sławy influencerka z Lubiąża stwierdziła, że kariera youtuberki nazbyt jej już ciąży. Porzuciła więc czym prędzej swój internetowy minishow i nieco poniewczasie postanowiła zainteresować się rodziną ptasią w całej swej ornitologicznej krasie. Nie były to z jej strony żadne hocki-klocki ani inne czcze przechwałki. Tak więc niczym Tuwimowskie „Ptasie radio” wpośród nocnej ciszy niewielkiego mieszkanka w popeerelowskim bloku rozległy się superdźwięki tudzież pienia strzyżyka woleoczko, piegży, sójki, żołny i innej ptaszęcej trzódki.

Trwałaby zapewne ta wdzięczna kanonada, gdyby nie płytki sen zza ściany chuderlawego sąsiada. Ten to, omijając kurtuazyjne gadki-szmatki, zadudnił w drzwi swej nie najulubieńszej sąsiadki. Ta zaś w mig, chyżo i szast-prast wyłączyła sprzęt stereo i bez żenady, z półuśmiechem zaproponowała zrzędzie, skądinąd arcymarudzie, aby zechciał polubić pustułki, kszyki i nurzyki, co rzewnie ćwierkają o brzasku w pobliskim nadodrzańskim lasku.

Chimeryczny sąsiad, keybordzista w rockandrollowym zespole i miłośnik nicnierobienia, rozważył wszystkie za i przeciw. Zignorował pohukiwania pójdźki i rechot hyli, płaza bezogonowego z rodziny rzekotkowatych. Powolutku rozżarzał w sobie entuzjazm, przemógł strach i podążył rześko naprzód. Czterdziestodziewięcioipółletni kawaler w ceglastoczerwonej bluzie z kapturem, ten pseudomłodzian o przyprószonych siwizną włosach zanurzył się w burogranatowoczarną noc na wrocławskim Psim Polu.

Superatrakcyjna, długonoga cud-ornitolożka, spieszyła obok wpółżywa z emocji. Patrzyła w mrok trwożliwie, chybaby wolała oddalić się naprędce. Nastał stalowoszary świt na rubieżach miasta, słychać było rzężenie i charkot tabuna angloarabów. Zakochani, przerażeni nie na żarty, wrzeszcząc wniebogłosy, czmychnęli tuż – tuż obok wartkiej strużki. Ni stąd, ni zowąd skoczyli obunóż znienacka do przezroczego ruczaju. Czule przytuleni pod krzewem bukszpanu nasłuchiwali o brzasku odgłosów gżegżółki. Przepowiadały im one superekstrawartościowe wspólne życie, niezakłócone troską o gotówkę. Nie miało im zabraknąć ani swojskiego topinamburu, ani tureckiej chałwy i rachatłukum.

Dodaj komentarz

Komentarze (0)