7 powodów, dla których Kapela Bożków nigdy nie będzie tak popularna, jak na to zasługuje. Nad zespołem ciąży klątwa? [FOTO]

środa, 2.8.2023 16:09 2872 2

Kapela Bożków to niewątpliwie najbardziej interesujący zespół na ziemi kłodzkiej. Co grają? Hmm... To trudna odpowiedź. Organizator ich najbliższego koncertu tak wybrnął, by nie odpowiedzieć wprost: reprezentują „legendarny Bożków Sound”... Mówi Wam to coś? Postaramy się zatem opowiedzieć, dlaczego ta muzyczna legenda pozostanie jedynie lokalną historią. A i to tylko tzw. środowiskową opowieścią.

Tekst ten piszemy po zakończonej nie tak dawno w przygranicznej Travnej 23. edycji festiwalu Česko-polské pojiwo fest. Stamtąd właśnie zdjęcia ilustrują też naszą rozprawę. Robione były wyłącznie podczas koncertu Božkov. Kapela Bożków zagrała tam bowiem świetnie, ale... kolejny raz mogliśmy się przekonać, jak niewielkie emocje wywołują jej dość liczne przecież występy. I to po naszej stronie. Do czeskiej Travnej, żeby zobaczyć tę kapelę, z Polski wybrało się 2 [słownie: dwóch] słuchaczy. W tym piszący te słowa.

Dlaczego więc, skoro oficjalnie publiczność u nas tak chwali się Kapelą Bożków, nie traktuje poważnie jej muzyków? Wymienimy 7 powodów, dla których zespół nigdy może nie być tak popularny, jak na to zasługuje.

1. Kiepska nazwa zespołu

To nie żart, bo z czym kojarzy Wam się nazwa „Kapela Bożków”? Nic na to nie poradzimy, że słowo „kapela” wiąże się z muzyką ludową, a ta nie cieszy się wielkim wzięciem [tak, tak...]. Choć – koniecznie trzeba to przyznać – nawiązania naszych muzyków do tradycji ludowej są przednie. Co z tego, że mówi się też „kapela rockowa”, ale pisane przez małe „k”, a nie jako element nazwy. Samo Bożków? Miła to miejscowość i przywiązanie do niej muzyków godne jest uznania, ale znowu... Czy ten element może zafrapować słuchacza? To jedynie jakieś głęboko lokalne konotacje.

Uwaga! Czesi z Travnej intuicyjnie zwrócili uwagę na mocną stronę nazwy swoich gości. Do głowy im nawet nie przyszło, że „Kapela” to jej człon! Na plakatach umieścili jedynie „Bożków”. A potem – i to jest najlepsze! – mówili, że wymawia się to jak znany czeski rum, czyli Božkov. Przecież byłaby to doskonała nazwa także i dla naszej kapeli. Jakież daje przy tym możliwości nowoczesnej identyfikacji graficznej! Nazwa jest nieważna? Hmm... Możemy przytoczyć wiele przykładów, że jakiś zespół jeszcze nie dał żadnego koncertu, a już był popularny. Dzięki nazwie właśnie.

2. Nie wiadomo, jak nazwać to, co zespół gra

To kolejny problem, z którym boryka się Kapela Bożków. Od zawsze żyjemy w świecie, w którym stempel jest ważny, prosta i zrozumiała dla odbiorców etykietka. „Muzyka niezależna”? To zbyt pojemne, a przez to już nikogo nieprzekonywujące określenie. „Dobra energia”? To hasło na plakat, które niczego nie tłumaczy. „Legendarny Bożków Sound”? Dobre, ale wiemy po tym o zespole jeszcze mniej... Może tłumaczy jedynie, jeśli już przyjdziemy na koncert albo posłuchamy płyty, dlaczego NIKT w 2023 roku już tak nie brzmi. I nie jest to komplement.

Byliśmy na wielu koncertach Kapeli Bożków, ich pierwszą płytę znamy chyba na pamięć. I co? Wcale nie jesteśmy od tego mądrzejsi. Nie wiemy, co grają! Wiemy, że publiczności najbardziej podobają się elementy SKA, ale znowu – ona oczekuje tzw. polSKA, czyli nie najwyższego lotu odmiany tej muzy z Jamajki. Nam najbardziej pasują zakręty w stronę dżazawą... Utwory „Venus z bosą nogą” czy „Bożków Kapela” są wprost kapitalne, choć – niech nie obrazi się producent ich nagrań – sound jest nieco archaiczny. To „harcerskie” brzmienie... Ale skoro zespół tak chce?

3. Czy da się przeżyć bez hitu o nieszczęśliwej miłości?

Słowa „Rysiu, pożycz mi dwa złote” to jednak nie to samo, co – dajmy na to – „Przepraszam za miłość”... Zresztą, teksty dla Kapeli Bożków to ledwie dodatek do muzyki. Ich instrumentalne utwory „Irlandzki”, „Lot nad Włodzicą” czy „Bagdadzik” opowiadają historie bez słów. Mogłyby być podkładem do filmów, ale same wspomagają wyobraźnię, by kreować nasze własne obrazy. Ale nie na to czekają dziewczyny na koncertach! To już świadoma demonstracja muzyków: gramy tak, jak my chcemy! Żadnej nadziei na piski rozentuzjazmowanych dam przed sceną...

4. Zespół nie ma gdzie grać!

Kapela Bożków to najczęściej koncertujący zespół z naszych okolic, jednak – będziemy się upierać – nie ma gdzie grać. I na to już jej muzycy nic nie poradzą... Grali nie tak dawno na przykład w Międzylesiu na Święcie Lasu „do burgera z dzika”, a w niedzielę, 6 sierpnia, towarzyszyć będą w Marianówce „Kulinarnym rewolucjom”. Chwała za to organizatorom tych imprez, ale to typowe granie „do kotleta”, chałtura, a nie występy na miarę talentu i umiejętności muzyków. Nie ma klubów, do których chodziłoby się regularnie na „taką” muzykę. Może nie ma u nas jej odbiorców?

5. Kapela „nie wygląda”...

Jak cię widzą, tak cię piszą... Nic na to nie poradzimy, ale ludzie oceniają innych przede wszystkim po wyglądzie. A muzycy Kapeli Bożków są jacyś tacy normalni. Kto był w Travnej, ten wie, co zaintrygowało publiczność tamtejszego festiwalu u zespołu, który wystąpił po nich. Właśnie przebieranki! Povinná Slepota zauroczyła zresztą także i muzyków „z Bożkowa”, co widać na ich profilu na fb. A oni sami? Po prostu grają, ich interakcja z publicznością jest taka sobie. Mało emocji z siebie dają, mało otrzymują w zamian. Że nie są „małpami”, ale muzykami? No właśnie...

6. Czy menedżerowie mnie słyszą?!

Bez profesjonalnej promocji nie ma mowy o sukcesie w szołbiznesie. Ziemia kłodzka jest za mała, by robić tu karierę. Muzycy sami nam przyznali, że grają zwykle właśnie tu. Wrocław? A gdzie tam! Jarocin? Nie te emocje. „Duże” rozgłośnie radiowe? Na nich nie robi wrażenia „legendarny Bożków Sound”. Biletowane koncerty? To teraz rzadkość. Menedżerowie często nawet muszą płacić ich organizatorom, by nieznany szerszej publiczności zespół mógł wystąpić przed gwiazdą. Tylko kto zainwestuje w Kapelę Bożków? Cieszmy się zatem każdym ich koncertem.

7. Zespół nie ma szczęścia do recenzentów

Tu przede wszystkim myślimy o autorze tego tekstu. Chciał zwrócić uwagę na swoją ulubioną lokalną kapelę, a tylko się jej czepia... Zatem, drodzy Państwo, razem dajmy mu do zrozumienia, że się nie zna, bo Wy przecież nie tylko znacie i kochacie Kapelę Bożków, ale jeszcze do tego zechcecie wydać 30 złotych na bilet i w sobotę, 5 sierpnia, tłumnie pojawicie się w Winiarni Radochowskiej [UWAGA! Koncert przeniesiony na wrzesień], by bawić się przy tej zwykle wyrafinowanej muzyce. Jeśli tylko obowiązki nam pozwolą, będziemy tam. Całkiem prywatnie, dla przyjemności. [kot]

PS Swoją drogą organizatorzy festiwalu Česko-polské pojiwo w Travnej wysłali Kapelę Bożków na wręcz samobójczą misję. Otwierać dzień na imprezie rockowej w samo południe, gdy poprzedni skończył się dla jej uczestników nad ranem?! A jednak muzycy sobie świetnie z tym poradzili. Ci Czesi, którzy ich słuchali, byli wyraźnie „naszymi” zaintrygowani. A w świat poszło wiele filmików kręconych smartfonami z występu kapeli „Božkov”... O klasie Kapeli Bożków świadczy, co robi na scenie, gdy gitarzyście pęknie struna. Co? Przyjdźcie na koncert, a zobaczycie!

Przeczytaj komentarze (2)

Komentarze (2)

Zbigniew Piotrowicz czwartek, 03.08.2023 05:34
Dobry zespół, dobra muzyka, dobre miejsce. Zapraszam w sobotę do
yamyam środa, 02.08.2023 18:16
Bardzo dobry zespół.