Bigos z czerwonej kapusty? To było odkrycie świątecznego eko-Pikniku w Kłodzku [FOTO]

20 Zobacz galerię

Kłodzki rynek jest piękny niezależne od pory dnia czy roku, ale takie imprezy jak świąteczny eko-Piknik dodają mu ciepła. Jak w prawdziwym porządnym mieście: targowisko przed ratuszem musi być! W niedzielę, 11 grudnia, setki przemierzających rynek mieszkańców nie narzekało na chłód.

To była dotąd najbardziej elegancka impreza przedświąteczna w całym powiecie. Urząd Miasta Kłodzka pokazał, że wszystko może być na tip-top. No i ściągnął na swój piknik znamienitych restauratorów i kucharzy, którzy – na koszt miasta – częstowali swoimi specjałami. Jeśli rzeczywiście bigos z czerwonej kapusty to typowo kłodzka potrawa, to możemy być dumni z takiego kulinarnego regionalizmu. Pycha! A smakołyki przyrządzane przez rodzinę Krechów z Krosnowic? Nawet nie potrafimy ich nazwać... Zresztą, także zupa z gara serwowana przez strażaków miała w sobie coś specjalnego.

Świąteczny eko-Piknik to nie była jedynie okazja do obżarstwa, choć trzeba było mieć niesłychanie silną wolę, by nie ulec pokusie. Dzieci mogły się przekonać, że żeby zrobić choćby świąteczny stroik, nie trzeba komputera czy nawet smartfona, choć lutownica się przydała. Zajęcia te przyciągnęły nie mniej odbiorców, niż stoiska z domowymi ciastami. Nas zafrapowały jednak chipsy z pasternaka. Jak się okazało, to gra słów: ich wytwórca ma na nazwisko Pasternak... Nie jest stąd, ale jego piękna żona zaprasza na wspaniałe sery do nieodległego Lutomierza. Już w następną niedzielę.

Impreza była tak udana, że chciałoby się ją powtarzać jeśli nie raz w tygodniu, to może choć raz w miesiącu? Gdzie, jak nie na kłodzkim rynku, można promować lokalne produkty? Tylko ta stajenka z boku... 11 grudnia nie wzbudzała większego zainteresowania, mimo, że Józef z Maryją już w niej są, a nawet Trzej Królowie już dotarli z darami. Tylko żłóbek jest (jeszcze?) pusty. Czy to jakiś symbol? [kot]