Druhowie z Zabłocia świętują po ciężkiej robocie. Mają nowy sprzęt, żeby... pracować jeszcze ciężej. To dobrzy ludzie [FILM]
Kto z was wie, gdzie jest Zabłocie? To niewielka wieś koło Bystrzycy Kłodzkiej, której sercem jest strażacka remiza. Najnowsza historia tamtejszej OSP jest podobna do tej, jaką mogliby opowiedzieć druhowie z niemal całego powiatu kłodzkiego. We wrześniu 2024 roku ruszyli z pomocą powodzianom. Teraz wiedzą, że trzeba być zawsze gotowym na taki kataklizm. Dostali nowy sprzęt: quada i drona. Nie dla zabawy.
W sobotę, 12 kwietnia, w OSP Zabłocie było święto, a dla nas okazja, by poznać tych dzielnych ludzi. Dla nich powódź zaczęła się... przed powodzią. – Kilka dni wcześniej ładowaliśmy już worki z piaskiem, potem – gdy już zaczynał padać deszcz – jeździliśmy po sąsiednich wioskach i układaliśmy je przy posesjach, do których powoli wdzierała się woda – wspomina naczelnik Robert Żaba.
W sobotę, 14 września, gdy poziom Nysy Kłodzkiej rósł bardzo szybko, dostali polecenie, by ogłosić ewakuację mieszkańców Zabłocia z domów wzdłuż rzeki. Sami zaraz ruszyli do starszych osób i pomogli im przenieść się do Bystrzycy Kłodzkiej. W nocy woda zaczęła się wlewać do remizy. Ratowali, co się dało... Nie było jednak czasu na zajmowanie się sobą.
Kolejne dni to pomoc w dalszej ewakuacji i sprawdzanie, czy wszystko w porządku z mieszkańcami. Choć ich lekki samochód doskonale zdał egzamin, to nie wszędzie mogli nim dojechać. Gdy woda opadła, pokazała zniszczenia, także w remizie. – Ale nas interesowało bezpieczeństwo mieszkańców i do nich ruszyliśmy z pomocą – mówi naczelnik Żaba. Dobro wraca!
Zaczęli organizować wodę i żywność dla trudno dostępnych miejsc na wsi, gdzie woda wyrządziła największe szkody, z czasem organizowali agregaty, aby można było choć doładować telefon. Później przyszedł czas na wielkie sprzątanie posesji, pompowanie studni i piwnic. Działali tak od rana do ciemnej nocy, przez miesiąc. A jeszcze rozładowywali pomoc humanitarną.
„Nie wiemy, skąd bierzemy siły, ale dopóki je mamy, chcemy pomagać” – tak przekazywali po tygodniu walki z katastrofalnymi skutkami powodzi. Na końcu zaczęli liczyć własne straty. I nie zostali z tym sami. Dorota i Zuzanna Komornickie z Funduszu Lokalnego Masywu Śnieżnika zainteresowały nimi Fundację PKO Banku Polskiego. Efekt?
Dostali na quada 50 tys. złotych, sami dołożyli 5 tys., gmina go ubezpieczy. Po co ta nowa „zabawka”, a wcześniej jeszcze dron, którym chwali się Robert Żaba? – Jest taki dom w naszej wsi, do którego po takich deszczach, jak we wrześniu, w żaden sposób nie można dotrzeć. Nie ma łączności, nie można nawet sprawdzić, czy coś złego tam się nie dzieje – podaje przykład naczelnik.
Teraz mają quada. Nie za zasługi, ale jako wyzwanie dla tych młodych ludzi. Robert Żaba przejął OSP od swojego teścia, jest tam już jego syn. – W naszych serca zajmujecie szczególne miejsce – mówiła do druhów z Zabłocia Ewelina Walczak, zastępca burmistrza. I nazwała trafnie to, co wcześniej opisywaliśmy: – Najpierw ruszyliście, aby pomóc innym, a potem pomyśleliście o sobie.
Bohaterowie? Po prostu dobrzy ludzie. Nie ma się zatem co dziwić, że w ich święcie 12 kwietnia w Zabłociu pojawili się Przewodniczący Rady Miejskiej w Bystrzycy Kłodzkiej Piotr Budnik, sam niezwykle doświadczony strażak, czy Piotr Wdowiak ze Śnieżnickiego Klubu Biznesu, który współpracuje z OSP choćby w działalności charytatywnej. A wy obejrzyjcie na filmie, z jakim fasonem zajechał ich quad... [kot]
Przeczytaj komentarze (11)
Komentarze (11)