I Kudowski Bieg Pamięci Rotmistrza Pileckiego

poniedziałek, 16.5.2016 15:38 5746 0

Pierwsza edycja kudowskiego Biegu Pamięci Rotmistrza Pileckiego za nami. 15 maja na starcie pojawiło się ponad 100 biegaczy, którzy mieli do pokonania dystans 1500 m. Start i meta zlokalizowana była w Parku Zdrojowym.

- Jest to bieg patriotyczny, który pokazuje, że nasza historia to powód do dumy. O tej historii musimy mówić i naród musi o niej pamiętać. Przypominajmy, mówmy tym najmłodszym, młodzieży, ale także dorosłym. Przy tym promowana jest również aktywność fizyczna – mówi Piotr Maziarz, burmistrz Kudowy-Zdroju. – W programie imprezy znalazł się także quiz z nagrodami oraz koncert zespołu Forteca.

Na mecie każdy uczestnik otrzymał pamiątkowy medal, który wraz z włodarzem Kudowy-Zdroju wręczał Tytus Wyczałek ze Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, Obwód Kłodzko.

- Organizacja takich biegów rozpoczęła się już kilka lat temu i one rozrastają się coraz bardziej. Przyciągają ludzi, którzy myślą trochę inaczej aniżeli uczono ich przez media, przez tyle lat. Pozwala to propagować historię i przypominać tych ludzi, którzy faktycznie byli prawdziwymi Polakami, patriotami, bo to w jakimś imieniu się robi – mówi Tytus Wyczałek. – Ja byłem aresztowany dwukrotnie. Pierwszy raz za ulotki. Rzeczywiście roznosiłem je, bo akurat zrobiliśmy je na 3 maja. Nie było to jednak proste, bo żeby zrobić takie ulotki trzeba było mieć maszynę do pisania i powielacz, a ponieważ cały sprzęt był zarejestrowany przez UB, więc trzeba było mieć taki, który będzie bezpieczny. Powielacz udało nam się zabrać z urzędu powiatowego, a nie wiedzieli kto, więc mogliśmy na nim drukować. Natomiast maszynę do pisania na siłę pożyczyliśmy od jednego pana, ale oddaliśmy mu ją później. Jednego z kolegów, który roznosił ulotki złapano i wymienił moje nazwisko. Przyszli do mnie do domu chociaż ja już byłem po rozrzuceniu i zostało mi tylko cztery sztuki. Na szczęście nie zrobili rewizji mnie najpierw tylko zaczęli robić w domu. Zdążyłem w tym czasie te cztery ulotki schować do buta. Jak mnie wzięli na UB też nie zrobili dokładnej rewizji. Wsadzili mnie do celi, a ona była z takim okienkiem piwnicznym z kratami. Tam je schowałem także u mnie ulotek nie znaleziono. Przewieziono mnie z Mielca do Rzeszowa, gdzie siedziałem dwa miesiące, a później odbył się proces, po którym sąd mnie uniewinnił ponieważ nic mi nie udowodniono, bo nie znaleziono przy mnie ulotek. Już byłem jednak na cenzurowanym i co miesiąc musiałem się zgłaszać do Urzędu Bezpieczeństwa w Mielcu. Drugi raz do aresztowania doszło jak studiowałem w Państwowej Wyższej Szkole Pedagogicznej w Gdańsku. Podczas wykładu kolega wywołał mnie na korytarz, bo przyszło dwóch panów, okazało się, że to byli UB-owcy i zniknąłem. Żona nie wiedziała co się ze mną stało, bo była akurat w szpitalu. Tydzień byłem na UB w Gdańsku, po czym przewieziono mnie do Krakowa do więzienia Montelupich. Siedziałem tam 8 miesięcy i jako, że nie udowodniono mi działalności po 47 roku, a w tym roku była tzw. amnestia, jak doszedł do władzy Gomułka, ja dostałem 5 lat, a do 5 lat amnestia zwalniała, więc mnie zwolniono.

Organizatorami wydarzenia byli: nauczyciele kudowskich szkół, Komisja Międzyzakładowa NSZZ Solidarność '80 oraz Urząd Miasta w Kudowie-Zdroju.

Dodaj komentarz

Komentarze (0)