Ile twarzy ma Anna Wyszkoni?! Co jedna, to piękniejsza... Wielki koncert artystki w Bystrzycy Kłodzkiej [FOTO]

62 Zobacz galerię

Wierzycie w miłość od pierwszego wejrzenia? Anna Wyszkoni wygląda zjawiskowo, śpiewa przecudnie, a jak tańczy w rytm... kolęd! Żaden to zatem wstyd stracić dla niej głowę, co też przydarzyło nam się na koncercie artystki w Bystrzycy Kłodzkiej. To żadna tam magia, choć – musimy to przyznać... – wielka tajemnica.

Dlaczego wybraliście się w sobotę, 13 stycznia, do niezwykłego kościoła św. Michała Archanioła w Bystrzycy Kłodzkiej? Bo koncerty noworoczne organizowane tam rokrocznie przez MGOK zapowiadają wielkie wydarzenie? Bo znaliście Annę Wyszkoni z telewizji i wiedzieliście, że to niezwykle popularna wokalistka? My tam znaleźliśmy się właśnie z tych powodów, bez nadziei na coś, co zapisze się w pamięć na dłużej.

I takie zaskoczenie lubimy najbardziej! Już samo wejście na scenę artystki... [nie, ona nie szła, a unosiła się], jej pierwsze zdanie na powitanie... [wypowiedziane głosem tak naturalnym], pierwszy uśmiech [jak ona się uśmiecha!]... A jak zaczęła śpiewać, na początek znaną przecież wszystkim kolędę „Dzisiaj w Betlejem”, oniemieliśmy z zachwytu... Jak pewnie wszyscy z może nawet tysiąca słuchaczy tego koncertu.

– Jakaż ona piękna! – pomyśleliśmy wtedy i nie możemy przestać. Tę fascynację widać w galerii zdjęć. Ktoś nam przypomniał przed koncertem cytat z Margaret Thatcher: „Z byciem potężnym jest jak z byciem damą... Jeśli musisz mówić ludziom, że nią jesteś, to znaczy, że nie jesteś”. Anna Wyszkoni nie musiała o sobie nic mówić, przekonywała śpiewem, a z każdą chwilą publiczność się temu coraz bardziej poddawała.

Nagrania głosu w studiu poddane obróbce producentów, występy z playbacku przed kamerami telewizyjnymi, to codzienność popkultury. Ale słyszeliście, jak Anna Wyszkoni zaśpiewała „Oj, maluśki, maluśki”? I to w zimnym kościele, gdzie nam głos się załamywał, a mówiliśmy niemal szeptem? Potężny, czysty głos, a przy tym to „coś”, co sprawia, że wierzymy artystce, że chcemy jej słuchać. Ba, zakochujemy się w niej!

Fantastyczni panowie z jej zespołu [spodziewaliśmy się kameralnego, raczej akustycznego koncertu, a tu był potężny „elektryczny” skład – 5 muzyków] nie tyle zostali przez wokalistkę zepchnięci w cień, co zrobili miejsce swojej liderce. Każdy grał tyle, ile trzeba. Ani dźwięku za mało, ani za dużo. Jakże lubimy takie aranżacje! Jaka to muzyka? Hmm... Nie nazwiemy jej pop, bo to kojarzy się z często bezmyślną papką.

To była bez wątpienia muzyka rozrywkowa, ale subtelna, elegancka, wywołująca emocje. Jeśli przy utworach własnych artystki o to może być łatwo, to tak zaaranżować znane przecież wszystkim tradycyjne kolędy? Tak, czyli by nie budziły one zażenowania „udziwnieniami”. Kolędy w wykonaniu Anny Wyszkoni i jej zespołu nadal nimi pozostały, a my ze zdumieniem odkryliśmy w nich jeszcze coś nowego.

I rzecz oczywista, a jednak była dla nas odkryciem. Kolędy chyba łatwiej śpiewać, gdy się przy tym tańczy! To robiła Anna Wyszkoni i było to tak naturalne, że chyba sami spróbujemy. Ale jakże tak? W kościele, przed ołtarzem?! A Dawid, twórca psalmów, czy nie tańczył z radości przed Arką Przymierza? Czy zatem można modlić się tańcem? Nie wiemy, czy Annie Wyszkoni o to chodziło, z pewnością okazywała zwyczajnie radość.

Taką szczerą, wręcz dziecięcą radość. Prawie jej uwierzyliśmy, że ciągle pisze listy do świętego Mikołaja, wierzy, że ma anioła stróża, który nad nią czuwa [choć w jednej ze swoich piosenek wysłała go na urlop, by wypoczął] i marzy, jak dzieci po prostu. Do tego nawiązała burmistrz Renata Surma, gdy dziękowała artystce za występ. A kwiaty Annie Wyszkoni wręczył proboszcz, ks. Andrzej Ćwik, który użyczył świątyni.

A my jak zwykle nie możemy wyjść z podziwu dla ekipy bystrzyckiego MGOK z Eweliną Walczak na czele. W tak niewielkim przecież, choć pięknym miasteczku, w tak profesjonalny, a jednocześnie bezpretensjonalny sposób zorganizować występ gwiazdy? Bo już nie mamy żadnych wątpliwości: Anna Wyszkoni to GWIAZDA. Czy znajdzie się ktoś, kto był na jej występie i ma inne zdanie? [kot]

PS Wracając z cudnego koncertu [jedno w związku z nim nas śmieszyło: nadużywanie terminu „magia”], przechodziliśmy obok podobizny Janusza Majewskiego, artysty może znacznie mniej znanego szerokiej publiczności, niż Anna Wyszkoni. Pan Janusz zmarł 10 stycznia, miał 92 lata, wszyscy wiedzą, że nakręcił film „C.K. Dezerterzy”, choć jego twórczość wykracza poza komedię. Bystrzyczanie dawno się na nim poznali.