„Kłodzka Róża” w skansenie w Pstrążnej jest jak festiwale w Opolu, Sopocie i nawet w Kołobrzegu razem wzięte! [88 ZDJĘĆ]

wtorek, 11.7.2023 15:09 3129 1

Aż chciałoby się napisać: „A nie mówiliśmy?!”... Gdy zapowiadaliśmy XVII Prezentacje Zespołów Ludowych Ziem Pogranicznych „Róża Kłodzka”, obiecywaliśmy, że wizyta w skansenie Pstrążnej to podróż w inny świat. Kto nam zaufał, ten wie, że tak właśnie było, choć występowały tam nasze sąsiadki z ziemi kłodzkiej. Sąsiadów też paru się znalazło.

– W skansenie poczujecie się jak w domu – zapowiadał Wojciech Heliński, który poprowadził imprezę.  Życzymy Państwu, żeby każdy z Was miał taki dom! Przez kilka godzin bawiliśmy się w niedzielę, 9 lipca, w towarzystwie dobrze nam wszystkim znanych 11 zespołów z powiatu kłodzkiego. W amfiteatrze Muzeum Sztuki Ludowej Pogórza Sudeckiego line-up  – a co, niech będzie światowo... – wyglądał tak [wszystkie zespoły trafiły do naszej galerii zdjęć]:

• „Agawa” z Kudowy-Zdroju,
• „Słowianki” z Bierkowic,
• „Marzenie” z Żelazna,
• „Chór Sołtysów im. Piotra Ćwichuły” Gminy Kłodzko,
• „Waliszowianie” z Nowego Waliszowa,
• „Woliborzanki” z Woliborza,
• „Skrzynczanki” ze Skrzynki,
• „Jagoda” ze Starej Bystrzycy,
• „Skałeczki” z Idzikowa,
• „Siekiereczki” ze Stronia Śląskiego,
• „Cyraneczki” z Gorzanowa.

O kolejności występów decydowało losowanie. Kto wygrał? Zaraz, zaraz... Zanim zespoły przystąpiły do rywalizacji, a powitali ich organizatorzy – Aneta Potoczna, burmistrz Kudowy-Zdroju, Małgorzata Kanecka z Zarządu Powiatu i Marek Biernacki, dyrektor muzeum, Wojciech Heliński zwołał ważną naradę kierowników. Problem był poważny: gramy po 2 utwory, które muszą zmieścić się w 10 minutach czy po 10 minut, a utworów w tym czasie do woli?

Wbrew pozorom to poważne pytanie. Taki na przykład zespół The Residents z USA potrafiłby w 10 minut zagrać i 10 utworów, choć to raczej byłby folklor miejski. I jak potem oceniać pojedynek: 2 piosenki vs. 10 utworów? Wśród kierowników zwyciężyła frakcja ortodoksyjna: gramy po 2 utwory. Panie ją reprezentujące były tak stanowcze, że i pan Heliński minę miał nietęgą. W tym czasie nieświadomi powagi sytuacji członkowie zespołów szukali schronienia w cieniu. Bynajmniej nie próżnując!

Daleko nam do śmiechu, bo tego dnia, nie tylko na scenie, było naprawdę gorąco. Choć czuwająca nad naszym zdrowiem pani Ewa nie miała chyba zbyt wiele pracy, to Wojciech Heliński zacytował słowa pewnego autorytetu: „Bez kultury ludowej, nie ma kultury narodowej”. Cóż, zrobiło się jeszcze poważniej, bo do tego poznaliśmy skład komisji konkursowej:  Małgorzata Kanecka – przewodnicząca, Anita Piszko – radna powiatowa, Marta Derejczyk z Muzeum Etnograficznego we Wrocławiu, Justyna Pych-Stoszek z kudowskiego urzędu miasta, Przemysław Kuklis – dyrygent Chóru „Makrotumia” z Dusznik-Zdroju [Chyba ani na chwilę nie zdjął krawata!] oraz Stanisław Bury z zespołu „Katarzynki” ze Ścinawki Górnej.

Po naradzie, która – co podejrzeliśmy – przebiegała w podgrupach przy ciepłym posiłku – pierwsza nagroda trafiła do zespołu „Skałeczki” z Idzikowa [zasłużenie!], 2. miejsce wywalczył zespół „Skrzynczanki” ze Skrzynki [zasłużenie!], a trzecie zdobyli „Waliszowianie” z Nowego Waliszowa [zasłużenie!]. W tym ostatnim przypadku nie miało znaczenia, że jego członkinie poczęstowały jurorów korowolem, czyli plackiem weselnym. Dobrze zrozumieliśmy, że w noc poślubną świeżo upieczona małżonka ma go dla swojego męża?! A jeszcze nagroda za najpiękniejsze stroje przypadła zespołowi „Marzenie” z Żelazna [zasłużenie!].

Swoją nagrodę przyznała publiczność. Tu nie lada problem miał wójt gminy Kłodzko, Zbigniew Tur, który przyjechał kibicować swoim zespołom. Tych miał w stawce trzy, a głos jeden! Radą zapewne wspomogła go Ewelina Ptak, radna powiatowa i na co dzień „szefowa kultury” w gminie Kłodzko oraz zaprzyjaźniony z nimi Paweł Gawlak, zastępca burmistrza w Dusznikach-Zdroju, kierujący teraz sprawami miasta. Nie miał takiego problemu Adam Jaśnikowski ze Śnieżnickiego Klubu Biznesu. W zespole z Idzikowa występowała jego rodzina. Tak im kibicował i mówił o tym z takim przejęciem, że nie zapamiętaliśmy... Teściowa? Bratowa? Szwagier? W każdym razie Jaśnikowski nie krył dumy, że ma takich familiantów.

Wszystkich jednak pogodziły „Skrzynczanki” ze Skrzynki [zasłużenie!]. Ależ to jest ogień! Dowodzone przez nieprawdopodobną Dominikę Radwan dziewczyny [panowie tam im „tylko” przygrywają] odeszły od ortodoksyjnych, rzewnych, ludowych przyśpiewek, na rzecz żywiołowych, z klasą i zdumiewająco umiejętnie wykonywanych piosenek. Mogłoby one trafić na scenę festiwali Opola, Sopotu, czy... piosenki żołnierskiej w Kołobrzegu, bo pani Dominika tak czasami rytmicznie i mocno stuka obcasami, jak – nie przymierzając – wojacy w kamaszach. Ale ileż więcej w tym gracji... Zobaczycie gdzieś na plakatach nazwę „Skrzynczanki”? Walcie jak w dym!

Zanim przejdziemy do oczywistej gwiazdy dnia, czyli Wojciecha Helińskiego, odnotujmy, że każdy chciał mieć z nim zdjęcie, nawet Adam Jaśnikowski. A on nieśmiało spytał, czy mógłby mieć fotkę z Dominiką Radwan... Doceńcie Państwo oboje! A sam Heliński? Potrafi się zachować, gdy kobieta na scenie ląduje mu w ramionach. Uczmy się... Trzeba ją wtedy przytulić, a potem dopiero pytać o cokolwiek! Potrafi być też twardy, nawet dla dam. Gdy jedna pani z Kołobrzegu – obrażona, że nie dostała nagrody za kwiz – ogłosiła publicznie, iż nigdy już tu nie wróci, dyrektor Biernacki jej uległ i przygotował swuweniry. – Nieee! – usłyszał wtedy od Helińskiego. – Zaraz wszyscy tu się na nas obrażą... Ot, doświadczenie.

Dyrektor skansenu, Marek Biernacki, to jednak prawdziwe odkrycie estradowe. Nawet jeśli trzeci raz usłyszelibyśmy od niego pytanie: „Kto wygrał XVI Prezentacje Zespołów Ludowych Ziem Pogranicznych „Róża Kłodzka”?”,  potem padłyby możliwe odpowiedzi: ABBA, Metallica czy „Katarzynki”, nie zmienimy zdania. Klasa, luz, a zarazem szacunek dla gości. A rzeczywiście „Róży Kłodzkiej” nie byłoby łatwo wygrać nawet grupie ABBA, bo z naszymi zespołami pracują tacy muzycy jak Malwina Kołt, skrzypce i Daniel Kopeć, akordeon czyli Skład Nietradycyjny. W Pstrążnej towarzyszyli bodajże trzem. Tyko zazdrościć takich nauczycieli. A głosy męskie wszędzie poszukiwane... [kot]

PS Na koniec streścimy Państwu dwa dowcipy, którymi uraczył publiczność w skansenie Wojciech Heliński. Najpierw czarny humor. Konferansjer radził, jak „trafić do skrzynki”. Po chwili dodał, że o miejscowość Skrzynka mu chodzi. Drugi już był mniej subtelny. Tego samego dnia impreza związana z folklorem odbywała się w Stolcu. Heliński pytał zatem, jak to jest mieć nagrodę „ze stolca”? Przepraszamy, ze Stolca, oczywiście. Publiczność kocha Helińskiego. My też.

Przeczytaj komentarze (1)

Komentarze (1)

Brawo środa, 12.07.2023 08:55
Dlaczego sodu w Polanicy nie można komentować???