Ministrowie Kierwiński i Klimczak wiedzą już, jak pęknięcie wału w Stroniu Śląskim wpłynęło na wrześniową katastrofę
„W Ministerstwo Infrastruktury trwa robocze spotkanie na temat koncepcji nowego systemu przeciwpowodziowego dla zlewni Nysy” – poinformował w mediach społecznościowych pełnomocnik rządu do spraw odbudowy po powodzi, minister Marcin Kierwiński. Jakieś konkrety? Podpatrzyliśmy co nieco na zdjęciach.
Minister Kierwiński poinformował jedynie, że „Razem z Dariuszem Klimczakiem pracujemy nad nadrobieniem wieloletnich zaniedbań rządu PiS w tym zakresie. Po wyborze optymalnego wariantu zostanie on oczywiście poddany konsultacjom społecznym”. Równie precyzyjna była ministra Magdalena Roguska, znana nam na terenach popowodziowych. Dodała tylko, że razem z ekspertami rozmawiali o systemie, który „zapewni bezpieczeństwo mieszkańcom”. Jednym z tych ekspertów był prof. Janusz Zaleski, który pracuje dla Wód Polskich.
Przedstawiciel tej państwowej instytucji, która powstała za czasów PiS, a teraz minister w tamtej ekipie, Michał Dworczyk, nazywa ją „potworkiem” [pisaliśmy o tym TUTAJ], zapowiadał na nadzwyczajnej sesji Rady Powiatu Kłodzkiego, że do połowy grudnia przygotuje warianty takiej ochrony przeciwpowodziowej. Czy i ile ma powstać zbiorników retencyjnych choćby w zlewni Białej Lądeckiej? Dyskusja jest ważna, bo ma związek z tzw. strefami czerwonymi, które przeraziły mieszkańców. Mają się na nich odbudowywać czy nie?
Dużo zależy od tego, jak zostanie oceniona katastrofa budowlana do jakiej doszło na zbiorniku w Stroniu Śląskim i czy powstanie tam nowy, nowoczesny obiekt powiązany z siecią zbiorników po drodze do Nysy Kłodzkiej. Jeśli tak się stanie, „czerwone strefy” będą się zmniejszać. To na razie tylko nasze domniemanie, ale na spotkaniu w Warszawie punkt pierwszy prezentacji brzmiał: „Analiza wpływu awarii zbiornika Stronie Śląskie na przepływ powodziowy”. Rozmawiano też o raporcie z „analizami przyczyn i przebiegu powodzi”.
Co to oznacza dla mieszkańców zalanych we wrześniu terenów? Spróbujemy się tego dowiedzieć. Podobnie jak tego, co oznacza tajemnicze hasło omawiane na spotkaniu, czyli „Zaimplementowana filozofia redukcji ryzyka”, bo to właśnie nas chyba ma dotyczyć. Damy sobie jednak spokój z tłumaczeniem ekspertom zajmującym się naszymi stronami, że powódź była nie tylko w Kotlinie Kłodzkiej, bo Stronie Śląskie czy Lądek-Zdrój do niej nie należą. To nieuctwo to też pewnie efekt „wieloletnich zaniedbań rządu PiS w tym zakresie”. [kot]
Zdjęcia: profile na fb Magdaleny Roguskiej i Marcina Kierwińskiego.
Komentarze (28)