Minister kultury przybyła na ratunek naszym zabytkom. Czy Hanna Wróblewska będzie miała dość politycznej siły? [FOTO]

wczoraj, 13 godz temu 588 2

Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle... Posłał zatem wicemarszałek Sejmu Monikę Wielichowską po Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Hannę Wróblewską. Cel był jasny i chwalebny: ratowanie zabytków na terenach zniszczonych przez wrześniową powódź i – szerzej – na całym Dolnym Śląsku.

W sobotę i niedzielę, 11 i 12 stycznia, gościmy u nas wyjątkową delegację. Monikę Wielichowską, dwie senatorki: Barbarę Zdrojewską – przewodniczącą parlamentarnego Zespołu ds. ratowania zabytków Dolnego Śląska i Agnieszkę Kołacz-Leszczyńską, które zaprosiły minister Hannę Wróblewską. A tym towarzyszą kolejna „baba” – Izabela Kurc-Kuriata, dyrektor Departamentu Kultury i Dziedzictwa Kulturowego oraz Daniel Gibski, Dolnośląski Wojewódzki Konserwator Zabytków. Mocny skład!

Po co do nas przyjechał? By pokazać, jak jest u nas pięknie – ocenia się, że na Dolnym Śląsku jest co czwarty zabytek w Polsce, jakie są zniszczenia po powodzi i jak wielkie są potrzebne środki, by nie tylko podnieść się z ruin, ale i choćby utrzymać je w stanie niepogorszonym dla naszych dzieci. Minister po pierwsze oświadczyła, że zna Dolny Śląsk i jego walory. Po drugie, że przeznaczyła 100 mln złotych na ratowanie zabytków, które ucierpiały w powodzi. Po trzecie, że zdaje sobie sprawę, iż to najpewniej może być za mało.

Słowa te padły przez zrujnowaną barokową kaplicą św. Onufrego w Stroniu Śląskim. Tam też senator Barbara Zdrojewska mówiła, o potrzebie politycznego nacisku, by na dolnośląskie zabytki państwo przeznaczało więcej środków. Od lat bowiem tzw. algorytm rozdziału pieniędzy na ten cel krzywdzi nasz region. Czy jest szansa, by to zmienić? – Na tym się skupimy i tego przypilnujemy – zadeklarowała. Na razie w powstałym przed świętami zespole jest 8 osób na 560 parlamentarzystów. Nie ma w nim nawet wszystkich z naszego okręgu.

Zainteresowanie sprawą w kraju jest takie, że na briefingu prasowym trudno było się przebić przez pytania ogólnopolskich mediów. A te zajmowała... kandydatura pewnego polityka w wyborach prezydenckich, mimo że ma on szansę na kilka procent. Gwoli wyjaśnienia: Hanna Wróblewska jest ministrem, ale ani nie jest członkiem władz żadnej partii, ani nie należy do żadnej. Po co więc jej komentarz?! Co tam nasze zabytki, dziedzictwo kulturowe, bo raczej nie narodowe. W kraju liczy się polityczna nawalanka!

Zresztą i u nas słyszymy, że ważniejsi są ludzie niż jakieś tam historyczne ruiny, jakby jedno nie mogło iść w parze z drugim. Wybraliśmy się zatem z panią minister na rekonesans po Lądku-Zdroju. Przewodnikiem był burmistrz Tomasz Nowicki. Początek na rynku. Tam Monika Wielichowska pokazała gościom dom słynnego rzeźbiarza Michaela Klahra (1693-1742), w którym do wrześniowej powodzi mieściła się niemal równie sławna kawiarnia artystyczna „Dom Klahra”. Jeśli tam nie wróci, nie tylko lądecki rynek, ale i kurort stracą duszę.

Potem ulica Kościelna, która – oprócz wyremontowanej nawierzchni – i przed powodzią wyglądała kiepsko, z wyjątkiem zadbanego przez parafian kościoła. On też jednak ucierpiał. I duma miasta, choć były burmistrz długo się do tego nie przyznawał [pisaliśmy o tym TUTAJ], czyli XVI-wieczny most św. Jana. Most bardzo mocno ucierpiał podczas powodzi, ale 2 stycznia w Lądku-Zdroju wojewoda Anna Żabska zapewniała, że został zabezpieczony przed dalszą degradacją. Zwracaliśmy uwagę, że nie do końca. Tak to nadal wygląda...

Burmistrz Nowicki liczy, że pieniądze na remont dostanie może z fundacji KGHM, a może z... Nie wiadomo! Państwo ma „monitorować” sprawę, ale czy sięgnie do kieszeni [w konsekwencji nas wszystkich], to zależy od siły przebicia pani minister, naszych parlamentarzystów, ale i naszej determinacji: czy zależy nam na zabytkach? Renowacja tylko klasztoru oo. franciszkanów w Kłodzku to wydatek rzędu 100 milionów, czyli tyle, ile w tej chwili ma ministerstwo na wszystkie zniszczone przez powódź zabytki. Pani minister to rozumie.

A bardziej optymistycznie... Cała delegacja ustawiła się na koniec wizyty w Lądku-Zdroju przy bożonarodzeniowej szopce, co samo w sobie jest optymistyczne. Wszak przybyła tu niewiele po Mędrcach, zwanych częściej Trzema Królami. Pan zaś od ministerialnego PR zwrócił jednej z pań uwagę, że do zdjęcia odkłada się torebkę [gdzie tych młodych ludzi teraz tego uczą?!]. Wszyscy też odwiedzić mieli m.in. Muzeum Papiernictwa w Dusznikach-Zdroju, które w powodzi nie ucierpiało, ale ma ambicje znaleźć się na liście UNESCO. Wszyscy to popieramy! [kot]

Przeczytaj komentarze (2)

Komentarze (2)

Bociek wczoraj, 10 godz temu
Nie powiedziały ile na zabytki a ile dla katabsów co Watykan powinien odnawiać....!!!!
autor wczoraj, 11 godz temu
Niestety zabytki przegrają ze zbrojeniami. Polska jest zadłużona jak nigdy poprzednio, nie miejmy nadziei i złudzeń. A pani minister Wróblewska winna zadbać o fryzurę aby nie wyglądać jak zabytek. Wygląd jest bardzo ważny.