Mazurek grany na cztery ręce? Czym do niedzieli jeszcze zaskoczy Międzynarodowy Festiwal Muzyki Kameralnej?

środa, 27.9.2023 17:01 1277 0

Organizatorzy VII Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Kameralnej im. Felixa Mendelssohna-Bartholdy'ego zrobili nam we wtorek niedzielę. I ta niedziela powtarzać się będzie... do niedzieli, 1 października. Koncert inauguracyjny przypomniał, po co słucha się muzyki. Żeby mieć święto!

Teatr Zdrojowy im. Fryderyka Chopina w Dusznikach-Zdroju nie jedno już widział i słyszał. Przede wszystkim koncerty samego kompozytora, jeszcze w 1826 roku. Nieco wcześniej, bo równo 200 lat temu, kurort odwiedził Felix Mendelssohn-Bartholdy (1809-47) i właśnie jemu w Dusznikach-Zdroju ten rok jest poświęcony. Festiwal, któremu patronuje, to kolejny raz święto muzyki, z którą wielu boi się zaznajomić, zwanej klasyczną, a często – jeszcze gorzej – poważną. We wtorek, 26 września, w Dworku Chopina poważnie nie było. Poważnie!

Zanim napiszemy kilka ciepłych zdań o organizatorach, drobiazg, który nas zafascynował. To mazurek Juliusza Zarębskiego (1854-85) zagrany na fortepianie na cztery ręce przez Agnieszkę Zahaczewską-Książek i Krzysztofa Książka. Co w tym było nadzwyczajnego? Po pierwsze, nigdy w życiu nie spotkaliśmy się z tym kompozytorem. Nigdy nawet o nim nie słyszeliśmy i wydaje nam się teraz, że to przewina większa, niż nieznajomość Smolastego, do czego nie tak dawno się przyznaliśmy. I wcale nam nie wstyd z tego powodu.

Dusznicki festiwal nie wywołuje skrępowania wśród słuchaczy nie zawsze przecież nawykłych do obcowania ze sztuką, ale raczej chęć jej poznania. Tym razem przewodniczką po niej jest redaktor Izabela Starzec, która opowiada o nieznanych nam bohaterach. Początkowo czuliśmy się z tym dziwnie, jakbyśmy znowu wylądowali w szkolnej ławce. Pani Izabela szybko jednak stała się naszą życzliwą przyjaciółką, a nie belferką. Co dzięki niej zapamiętamy o Juliuszu Zarębskim? Że był uczniem samego Ferenca Liszta (1811-86), a ten go polecał wydawcom.

Już to wystarczyło, by skupić się na samej muzyce, ale... nie dało się! Granie na fortepianie na cztery ręce kojarzyło nam się z jakimiś popisami pensjonarek i zapatrzonych w nie młokosów. A tu pani Agnieszka i pan Krzysztof od początku zauroczyli publiczność, w tym nas. Grali kompozycje Franza Schuberta (1797-1828) i Felix Mendelssohna-Bartholdy'ego tak, że wyznaliśmy potem pianistce, iż zakochaliśmy się w jej lewej dłoni. Była tym zdziwiona, ale ci, którzy byli na koncercie, wiedzą, że inaczej być nie mogło. A przy Zarębskim? Już wszyscy oszaleli!

Taki to jest festiwal... Najciekawsze jest w nim chyba odkrywanie rzeczy, o których nie miało się pojęcia, a jeszcze cieszy to niezmiernie organizatorów. Wszystkich witał Tomasz Nowicki. Dyrektor Dusznickiego Ośrodek Kultury zarządził, że do końca festiwalu dworek zmienia patrona: na Feliksa. Justyna Janicka, dusznicka koordynatorka festiwalu, powiedziała rzecz niezwykle interesującą: mózgiem tej imprezy jest Monika Kruk, a jej sercem Krzysztof Karpeta, oboje ze stowarzyszenie „Mosty Kultury”. Doczekaliśmy... Kobieta to mózg, a facet – serce!

Potem się zaczęło. Kwartet fortepianowy Wolfganga Amadeusa Mozarta (1756-1791) brawurowo zagrany przez Agatę Szymczewską – skrzypce, Volodię Mykytkę – altówka, Karola Marianowskiego – wiolonczela i Krzysztofa Książka – fortepian. Mamy właściwie jeden żal nawet nie tyle do organizatorów, co do konwencji związanej z muzyką klasyczną. Nie można po prostu wstać, coś tam sobie krzyknąć, zacząć tańczyć, jak na koncercie jazzowym czy rockowym. Tu nie wypada. A muzyka i jej wykonawcy, po których widać ogromną pasję, skłaniają do tego.

Nie znamy się, zatem kończymy tekst i jedziemy na koncert Jana Sebastiana Bacha (1685-1750) – o którym słyszeliśmy! – i jego trzech synów. To propozycja na środowy wieczór, ale cały program festiwalu znajdziecie TUTAJ.

AKTUALIZACJA. No to wróciliśmy z „Bachów”... I nie podobało nam się! Kolejny raz podkreślimy, że to Festiwal, na którym każdy może to powiedzieć czy napisać. Ale było cudownie! Kiedy ostatnio słyszeliście klawesyn i flet, do tego flet traverso, czyli delikatny, stary i drewniany instrument? Dla nas ta kombinacja była właśnie za delikatna, za liryczna, ale przynajmniej teraz wiemy: to nie dla nas. Choć doceniamy kunszt artystek. Mariya Miliutsina i Natalia Lentas miały w sobie to, co wszyscy wykonawcy w Dusznikach-Zdroju: wielką pasję i nie mniejszy wdzięk.

Za to kolejny raz doceniliśmy panią redaktor Izabelę Starzec. Jej wprowadzenie do koncertu to był majstersztyk. Po pierwsze, naliczyła 86 Bachów, z czego 76 co najmniej uzdolnionych muzycznie. Po drugie, przypomniała, że Jana Sebastiana Bacha, mistrza nad mistrzami, przywrócił ludzkości Felix Mendelssohn-Bartholdy, który odkrył „Pasję według św. Mateusza”. Po trzecie, wspomniała, że syn Jana Sebastiana, Wilhelm Friedemann, to był utracjusz i nie wiadomo, ile z muzycznej spuścizny ojca gdzieś zapodział. Jak to banalna historia wpływa na HISTORIĘ... [kot]

Dodaj komentarz

Komentarze (0)