Na ziemi kłodzkiej natychmiast trzeba budować arkę przed nowym potopem! Wszyscy się na tym znają, a będzie jak zwykle
– Jeśli ktoś mówi, że mała retencja was uratuje, to was okłamuje – powiedział dobitnie od ołtarza w kościele w Radochowie Janusz Zaleski. Czy przed kolejnym kataklizmem obroni nas 5 zbiorników retencyjnych, których budowę proponuje? Mimo niewątpliwego osobistego autorytetu, wiarygodności profesorowi nie przysparza fakt, że reprezentuje Wody Polskie, a to instytucja tutaj całkowicie skompromitowana.
Miesiąc po powodzi, gdy w zlewni Białej Lądeckiej tysiące ludzi jeszcze nie otrząsnęły się z jej katastrofalnych skutków, nie wiadomo, co dalej: odbudowywać się czy uciekać gdzie pieprz rośnie? Nawet gdyby wszyscy byli za budową suchych zbiorników, to – jak mówił w sobotę, 12 października w Radochowie prof. Zaleski – minie co najmniej 5-6 lat, zanim one powstaną. I – a jakże... – pojawiają się oskarżenia: powodzianie sami są sobie winni, mogli przecież już tu nie mieszkać... Mało kto, poza regionem, mówi o odpowiedzialności państwa za zniszczenia.
Janusz Zaleski przyjechał do Stronia Śląskiego i Radochowa z koncepcją opracowaną przez Wody Polskie jeszcze 6 lat temu. To jednak nie mieszkańcy zablokowali jej realizację, nie ich dość powszechny kilka lat temu sprzeciw. – To słabość państwa polskiego – przyznał prof. Zaleski, który jest dyrektorem Projektu Ochrony Przeciwpowodziowej w Dorzeczu Odry i Wisły [na kontrakcie w Wodach Polskich]. – Póki nie zapadną decyzję polityczne, możemy sobie tylko porozmawiać... – słusznie zauważył Tomasz Nowicki, burmistrz Lądka-Zdroju.
O czym tu gadać? Choćby o 98 budynkach i 124 osobach w nich mieszkających, które trzeba byłoby wysiedlić tylko pod zbiornik planowany w Radochowie [prof Zaleski, który przytoczył te dane, zaznaczył, że sam w nie wierzy]. Miałby on się zamknąć tamą wysoką na 18 metrów. Gość roztaczał piękne wizje: państwo zbuduje dla was nowe domy, w nowe miejsca przeniesienie nawet kościół czy cmentarz [w Radochowie kościół jest na górce]. A konkrety? Tych nie było 5-6 lat temu, nie ma i teraz. – Łatwo teraz wymusić na nas decyzję... – mówiła jedna z mieszkanek.
– Studium z 2018 roku jest wyjściowym materiałem. Rozmawiamy z władzami centralnymi, żeby miały możliwości lokalizacyjne. W Radochowie takie propozycje najprawdopodobniej będą – odparł Janusz Zaleski i powiedział, że nie jest od tego, by forsować jedynie słuszne rozwiązania. – Nic się nie zmieniło! Powtarzacie tylko: suche zbiorniki, suche zbiorniki... A choćby rozsądna gospodarka leśna? Dopiero potem mówcie o budowie zbiorników – zareagował Zbigniew Piotrowicz. I tu prof. Zalewski wtrącił zdanie o „kłamstwie skuteczności małej retencji”.
– Wszystkie decyzje, które będą podejmowane, będą trudne – mówił burmistrz Tomasz Nowicki. Ale niech one w końcu zapadną! Burmistrz pytał prof. Zalewskiego o perspektywę: ile jeszcze mamy czekać? Odpowiedź była jasna, ale przecież to nie ten ekspert rozstrzyga sprawy. Obiecał, że „w Warszawie” będzie forsował relokację i wykup tych, którzy nie powinni się odbudowywać. Przyznał, że to w tej chwili jest najważniejsze. I rzeczywiście, już w poniedziałek, 14 października, wziął udział w spotkaniu w Ministerstwie Infrastruktury.
Prowadzący, minister Dariusz Klimczak i pełnomocnik rządu ds. odbudowy obszarów dotkniętych powodzią Marcin Kierwiński, rozluźnieni, uśmiechnięci, w eleganckich marynarkach... Widać to na zdjęciach, którymi się pochwalili w mediach społecznościowych. Tylko prof. Zaleski jest na nich jakiś smutny... Wszak mówił jeszcze 2 dni wcześniej w kościele mieszkańcom Radochowa: – Śpieszmy się, żeby jak najszybciej przejść z fazy gadania, przez zapewnienie pieniędzy, po fazę realizacji. A czego dowiedzieliśmy się po warszawskiej naradzie?
– Do odbudowy infrastruktury potrzebujemy nie tylko środków, ale sprawczości organizacyjnej oraz doskonałej koordynacji naszych działań – powiedział m.in. minister Dariusz Klimczak. – Wyzwanie, które stoi przed nami to praca na wielu płaszczyznach. Mamy przed sobą perspektywę krótkoterminową i strategiczną, która zabezpieczy zalane tereny przed podobnym scenariuszem w przyszłości. Potrzebujemy synergii działań zarówno z Wodami Polskimi, jak i z samorządem, by każda instytucja wiedziała, jakie ma zadania do wykonania – dodał Marcin Kierwiński.
Same konkrety zatem... Za kilka lat usłyszymy na ziemi kłodzkiej, że jesteśmy sobie winni, bo nie wsłuchiwaliśmy się w to wzniosłe gadulstwo z wystarczającym entuzjazmem i nie doceniliśmy chęci owej synergii, którą nam oferowano. Na razie do powodzian płyną pierwsze faktury za energię, którą zużywają do osuszania domów. O obiecanym przez premiera dodatku do cen prądu wszyscy tu słyszeli, ale chyba nikt go nie widział [chodziło o 1 tys. złotych]. Pogadaliśmy sobie w Stroniu Śląskim i Radochowie, a decyzje zapadną gdzie indziej. Jeśli zapadną. [kot]
PS W naszej galerii zdjęć znajdziecie lokalizacje planowanych zbiorników w zlewni Białej Lądeckiej. Czy to aktualna propozycja? A kto to wie!
Przeczytaj komentarze (26)
Komentarze (26)