Nowe rządowe wsparcie dla dotkniętych powodzią przedsiębiorców? Jedyny konkret przedstawił burmistrz Kłodzka

poniedziałek, 4.11.2024 11:40 2959 11

Od samego mieszania herbata nie staje się słodsza – odkrycie to upowszechnił Stefan Kisielewski. Podobnie jest z rządową pomocą dla dotkniętych powodzią przedsiębiorców. Dużo słów i obietnic, a konkretów satysfakcjonujących ofiary kataklizmu nadal mało. W Halloween w Kłodzku przedsiębiorcy usłyszeli od ministra, że rząd szykuje dla nich długofalową pomoc. Szczegółów nie zdradził.

Zacznijmy zatem od konkretu. Burmistrz Kłodzka Michał Piszko ogłosił, że będzie umarzał należne miastu podatki od nieruchomości wszystkim poszkodowanym przez żywioł przedsiębiorcom. Dotyczyć to ma tzw. należności wymagalnych, czyli tych, których termin płatności minął. Podkreślamy: nie będzie to przesunięcie terminu płatności, jak w pomocy rządowej choćby składek ZUS, ale pełne umorzenie. Burmistrz nie czekał tu z decyzją nawet na deklarację rządu, że ten wyrówna samorządom straty spowodowane taką pomocą.

Spotkanie w Kłodzku z Ministrem Rozwoju i Technologii Krzysztofem Paszykiem przebiegało według znanego już nam dobrze scenariusza: przedsiębiorcy mówią, jak trudna jest ich sytuacja, apelują o realną pomoc dla siebie i regionu, a urzędnicy kiwają głowami i tłumaczą, jak to już dużo im zaproponowali, a oni nie chcą z tej pomocy korzystać. Potem obiecują, że „dzielą nas godziny” od nowego planu pomocy dla przedsiębiorców – tak minister deklarował 7 października [pisaliśmy o tym TUTAJ] – czy dni, co 31 października mówił w Kłodzku.

Tym razem tłumaczenia niewytłumaczalnego podjął się Robert Lebda, przedsiębiorca z Kłodzka. Zaczął bardzo pojednawczo: – Nie ma podziału na MY przedsiębiorcy i WY władza. Musimy wszyscy myśleć kategorią MY. Potem jednak wylały się żale... – Straciliśmy mieszkania, teraz możemy stracić miejsca pracy... – Każde miejsce pracy, które stracimy, każda osoba, która stąd wyjedzie, już tu nie wróci... – Wykrwawiamy się i jako przedsiębiorcy, i ludzie... Na ziemi kłodzkiej WSZYSCY wiemy, że to prawda. Z Warszawy tego jednak nadal nie widać.

Postulaty przedsiębiorców się nie zmieniają, choćby zwolnienie ze składek na ZUS, a nie odroczenie płatności, tymczasem... Pomoc rządowa uzależniona jest na przykład od utrzymania liczby ubezpieczonych, czyli pracowników, według stanu na 15 września. – Nie mam już zakładu pracy, nie utrzymam więc 8 miejsc pracy, dlatego nie mogę skorzystać z pomocy – tłumaczyła właścicielka hotelu zniszczonego przez powódź. Co usłyszała w odpowiedzi? Żeby kombinowała i zaproponowała pracownikom mniejszy wymiar zatrudnienia. Tylko co by mieli robić?

Dotychczas zaproponowana pomoc ma być też rozliczana na podstawie wyceny strat przez rzeczoznawców. Tych jednak brakuje, a stawki przez nich proponowane poszły w górę! Jeśli warunki te nie będą spełnione, wsparcie od państwa trzeba będzie zwrócić z odsetkami. – To odpowiedź, dlaczego ludzie nie składają wniosków do ZUS – usłyszeliśmy z sali. Co minister na to? – Dobrze państwa rozumiem, macie państwo rację, ale... – powtarzał Krzysztof Paszyk. Ale mamy wolny rynek, choćby ubezpieczeń. – Mamy znikomy wpływ na to – to zaś o rzeczoznawcach.

Wstrząsające było wyznanie Ryszarda Rapacza, który od 40 lat prowadzi pod Kłodzkiem firmę Rapmet. – Zalane mam 2 zakłady pracy i dom. Nawet nie wiadomo, czy odbudowywać je nad rzeką. A pomoc jest minimalna – mówił ze spokojem. Co usłyszał w zamian? Myślimy, spróbujemy, pracujemy... Inny przedsiębiorca usłyszał od ministra: – Znalazł się pan w luce [prawnej]... My mamy wrażenie, że trafiliśmy tam wszyscy. Tomasz Dutkiewicz ze stowarzyszenia Razem dla regionu Śnieżnik wypomniał, że widzi się z urzędnikami już któryś raz, a zmian żadnych nie ma.

– Co się wydarzyło w ciągu ostatnich 3 tygodni [od poprzedniego spotkania z ministrem]? – dopytywał Robert Lebda. Krzysztof Paszyk odparł: – Realizujemy te rozwiązania, które zostały przyjęte w specustawie [z 4 października]. – Wciąż nie mamy zatem nic... – podsumował pan Lebda. – Od tej wyżebranej pomocy lepszy byłby preferencyjny kredyt – podsumował. – Czekamy na pieniądze z Unii Europejskiej – usłyszał w zamian. Minister Funduszy i Polityki Regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz potwierdziła to potem w wywiadzie dla Radia Zet.

Ze środków UE 350 milionów złotych ma trafić na pożyczki dla przedsiębiorców. Mają być one udzielane na 10 lat i umarzane nawet w 90 proc. Na jakich warunkach? Tego jeszcze nie wiemy. Środki będą mogły być przeznaczone m.in. na przeniesienie działalności z terenów zalewowych. Jeśli obowiązywać będą takie regulacja, jak dotychczas, to – powtórzmy za Robertem Lebdą – „ugrzęźniemy w procedurach, które nas wszystkich załatwią”. Minister Paszyk lubi jednak postarzać: – W całym cywilizowanym świecie takie zasady obowiązują...

Na dzikim zachodzie, czyli ziemi kłodzkiej, nie może być zatem mowy o powszechnym obowiązku ubezpieczeń nieruchomości, co obniżyłoby stawki [„żeby to nie był ten ostatni gwóźdź do trumny”] czy wsparciu państwa dla roszczeń poszkodowanych wobec Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie. Zmiana definicji poszkodowanego tak, żeby objęci nią zostali także ci przedsiębiorcy, którzy nie zostali zalani, ale w wyniku powodzi stracili możliwość prowadzenia działalności i dlatego ponieśli straty? Raczej mało prawdopodobna.

Przedsiębiorcy nie zasługują nawet na jednoznaczne instrukcje, co mają robić. Na spotkaniu przywołano przykład ZUS-owskiej infolinii, na których na te same pytania padają różne odpowiedzi. Anna Maćkowiak, dyrektor oddziału ZUS we Wrocławiu, tak to oceniła: – To są tylko ludzie... To o pracownikach ZUS. Za to zastępca ministra Paszyka, Michał Jaros, pochwalił się sukcesem. Interweniował w Google i teraz na mapach tej globalnej spółki będą już aktualizowane możliwości dojazdu do zniszczonych przez żywioł miejscowości turystycznych. 

Rozmowę między urzędnikami i przedsiębiorcami kolejny raz z klasą prowadziła wicemarszałek Sejmu Monika Wielichowska, która stara się, by racje stron wyraźnie wybrzmiały. Trudno jednak odnieść wrażenie, by zaczęły się one spotykać. Aż ciśnie się tu fragment bajki Ignacego Krasickiego: „Chłopcy, przestańcie, bo się źle bawicie! Dla was to jest igraszką, nam idzie o życie”. W tym spotkaniu, oprócz już wymienionych, udział wzięli liczni zatroskani urzędnicy. „Wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły”... Tak opisałby to mistrz Ignacy? [kot]

PS Ważną wiadomość przekazał wojewoda dolnośląski Maciej Awiżeń. Do końca października Wody Polskie miały przekazać najnowsze informacje o terenach zalewowych, na których nie rekomenduje odbudowy domów czy zakładów pracy. Rozmowa na ten temat ma się odbyć „na dniach”.

Przeczytaj komentarze (11)

Komentarze (11)

Wiktor wczoraj, 18 godz temu
Topi Was, wasze państwo. Bo pani Powódź powiedziała tylko -
Kłodczanka poniedziałek, 04.11.2024 18:13
Jak to ? Wasi nie chcą wam POmóc Przecież to...
Bodzio wtorek, 05.11.2024 10:17
Stasiu, znów jesteś agresywny, a co mówił pan doktor ?
środa, 06.11.2024 11:02
Doktor nie zadzwonił tak jak obiecywał pajac z "mam talent"
Edi wtorek, 05.11.2024 21:34
Co to za babcia siedzi po prawej stronie Pana Marchewki?
Marian wtorek, 05.11.2024 11:32
Wyciągacie ręce po pomoc do tych co was po tych...
Prawda w oczy kole poniedziałek, 04.11.2024 21:50
Miażdżąca przewaga PO w Kłodzku wiec prosze nie marudzic ....
real wtorek, 05.11.2024 10:21
Dawał nam z naszych które teraz musimy spłacać. Mało tego......
Biznes wtorek, 05.11.2024 09:08
Tylko gadanie polityczne i lans. Wstyd
Strażak wtorek, 05.11.2024 06:56
Monika Wielichowska powinna zrezygnować z mandatu posła za populizm -...
Reggio poniedziałek, 04.11.2024 19:34
Monika Wielichowska pięć lat temu popierała ludzi,którzy nie chcieli budowy...