Trzy fantastyczne kobiety i ich przewrotna opowieść o macierzyństwie „do góry nogami”. Prapremiera Teatru RAZY DWA

piątek, 29.9.2023 16:38 4074 6

„Do góry nogami – rzecz o macierzyństwie”  Teatru RAZY DWA z Bystrzycy Kłodzkiej to spektakl, który koniecznie trzeba zobaczyć. Nie dlatego, żeby dowiedzieć się czegoś nadzwyczajnego albo odkryć jakieś nieznane kontynenty. Po prostu, by podziwiać trzy piękne kobiety, które tak potrafią same bawić się konwencją, że w swoją opowieść wciągają nawet sceptyków. To mądre i zabawne zarazem przestawienie.

Prapremiera odbyła się wieczorem 28 września i żeby wybrać się do bystrzyckiego MGOK, trzeba było zrezygnować ze wspaniałych koncertów w Kłodzku czy w Dusznikach-Zdroju. Żałujemy, że tam nie mogliśmy być, ale z pewnością nie tego, że widzieliśmy dzieło Teatru RAZY DWA. A wręcz gotowi jesteśmy się założyć, że 250 osób w wypełnionej po brzegi sali także uważa, że to był świetnie spędzony czas. Dlaczego?

Zanim o treści, kilka zdań o formie. Pisaliśmy już, że do Bystrzycy Kłodzkiej jeździ się „na Kajdanowicz”. Paulina Kajdanowicz, niewątpliwie nasza gwiazda, tym razem niemal na całe przedstawienie oddała scenę swoim koleżankom. Jak to wykorzystały Adriana Krywulec i Ewelina Sowiak? Były niesamowite! Dowcipne, inteligentne, profesjonalne, piękne [kolejność przypadkowa]. W Bystrzycy mamy już trzy gwiazdy.

Spektakl musiał być dla nich trudny, bo właściwie cały czas uwaga skoncentrowana była właśnie na nich. Nie było niemal żadnych tricków, by odwrócić uwagę i dać im odetchnąć. Jak w macierzyństwie. Tylko słowo, delikatne gesty, granie oczami [kiedyś słyszeliśmy to na próbie innego przedstawienia] i... stopami. Tą uwagą nasze gwiazdy były nieco zaskoczone, ale ich całe ciała grały tak, że przekaz był niezwykle wiarygodny.

A o czym nam opowiadały? Paulina Kajdanowicz zebrała opowieści wielu mam. O tym, jak chciały mieć dziecko, jak na nie czekały, jak im trudno było w czasie ciąży, a jeszcze trudniej, gdy już urodziły, o radości, ale i o depresji. Nawet o śmierci. I o tym, jak skończyła się ich „wolność” i „bajabongo”, cokolwiek to znaczy. Banał, bo kobietom nie trzeba tego tłumaczyć, a mężczyźni i tak nic nie zrozumieją. Mogą tylko trwać.

Co zatem warte jest uwagi w tym przedstawieniu? Nie to, co opowiadają aktorki, ale jak to robią. Paulina Kajdanowicz przygotowała tekst wręcz genialnie! To wartka opowieść, gdzie niemal nie ma zbędnych słów czy zdań [Pewnie zresztą się czepiamy, ale jedną uwagę przekazaliśmy pani Paulinie]. A panie Adriana i Ewelina wymieniają je tak, jakby to były ich własne kwestie. Może zresztą są? Same są przecież mamami.

Musimy przytoczyć fragment [tak go zapamiętaliśmy]: – Żyjesz w Polsce. Tu nie ma tak, że chcesz rad albo nie. I tak je dostaniesz. Czyż to nie genialne spostrzeżenie? W sztuce dotyczy macierzyństwa, ale czy tak nie jest na każdym kroku? Zatem tym razem my żadnych rad artystkom udzielać nie będziemy. Nawet nie drażni nas ten ich niepohamowany optymizm i dobro. Naprawdę nie ma matek, które żałują, że nimi zostały?

Wiele sobie obiecujemy w przyszłości, bo to przecież była prapremiera. I nie o jakieś zmiany nam chodzi, ale chcemy lepiej zapamiętać więcej fragmentów sztuki [Na przykład takich... Wiecie, dlaczego kobieta karmiąca piersią nie powinna pić gazowanej wody? Bo jej się mleko „zgazuje”!]. To czasem komedia, czasem dramat, nudy jednak nigdy nie ma. Jest za to trudny do ogarnięcia fenomen Teatru RAZY DWA.

W czwartek w MGOK świętowaliśmy jego dwulecie. Tort był przepyszny, ale sprowadził nas – na szczęście! – na ziemię. Tworzący teatr kobiety i otaczająca je wspólnota, to nie są jakieś anioły, ale istoty z krwi, kości i ciała. Zamówiły go w cukierni! Ale dlaczego nie tylko nam nie chciało się stamtąd wyjść? Paulina Kajdanowicz spróbuje zbadać ten przypadek w swoim doktoracie. A my myślimy, że to ona powinna być „zbadana”.

Przyjdzie i na to czas, ale któryś już raz widzieliśmy bystrzycką publiczność. Chciałoby się Wam w piękny, ciepły wieczór gramolić do prowincjonalnego teatru? Po co robią to setki kobiet w różnym wieku, wśród nich zwykle burmistrz Renata Surma czy – zawsze – Ewelina Walczak, dyrektor MGOK? Bo to ani prowincjonalny teatr, ani prowincjonalna publiczność. To niewytłumaczalne zjawisko. Sami sprawdźcie.

A zupełnie genialną puentę tego wieczoru zgotowała nam Adriana Krywulec. Gdy się żegnała z towarzystwem, powiedziała: – Idę być mamą... [kot]

PS Dlaczego ten spektakl MOGĄ obejrzeć też mężczyźni? Bo są w nim docenieni, choć raczej ironicznie. My to z tymi babami w ciąży to mamy trudno! Ciągle czegoś od nas chcą, nic im się nie podoba, kapryszą na każdym kroku. Facet w ciąży, nawet nieswojej, to ma ciężkie życie... Jeszcze raz: to doskonały spektakl! Dziewczyny, nic w nim nie poprawiajcie...

Przeczytaj komentarze (6)

Komentarze (6)

sobota, 30.09.2023 23:32
Bystrzycki Kermit znów się lansuje
zdrowy rozsądek sobota, 30.09.2023 15:39
Prezes Obajtek przy braku paliwa wpadł na (prawie) doskonały pomysł...
Stanisław z Klodzka piątek, 29.09.2023 16:48
Dobrze ze są teatry bo PiS stawia na kulturę..Tylko Prośba...
kątem oka piątek, 29.09.2023 20:20
Czemu tylko 25 minut ? Czyżby tylko tyle osiągnięć przez...
Bogdan piątek, 29.09.2023 21:58
25 min to wielki czas jak.wielkie czyny sprawił PiS dla...
piątek, 29.09.2023 22:08
Widzę, że tak wielkie ,że trzeba ludziom powiedzieć bo nikt...