Narodziny gwiazdy? Nie można przeoczyć książek Sylwii Winnik na Jesiennych Promocjach Książki Regionalnej w Galerii Twierdza Kłodzko
Sylwia Winnik już dawno została odkryta i doceniona. Teraz trzeba ją czytać. I jej słuchać! Przeszło 100 tysięcy sprzedanych egzemplarzy debiutanckiej książki, a autorka – pochodząca z Ząbkowic Ślaskich, która teraz mieszka w małej wsi Gołogłowy koło Kłodzka – odcina się od „komercji”. Pisze o rzeczach ważnych, ale wzrusza przy tym czytelników do łez. Przekonaliśmy się o tym na spotkaniu z pisarką w Bystrzycy Kłodzkiej.
Kto nie był 8 listopada w Bibliotece Publicznej Miasta i Gminy w Bystrzycy Kłodzkiej, niech żałuje. Za chwilę postaramy się przekonać, dlaczego aż tak, ale najpierw o okazji, która pozwoli choć w części to nadrobić. Sylwia Winnik będzie jedną z gwiazd Jesiennych Promocji Książki Regionalnej. Zaczytani w okolicy, bo tak nazywa się impreza, która odbędzie się 12 listopada w Galerii Twierdza Kłodzko. To wyjątkowa okazja, by spotkać swoich ulubionych pisarzy, którzy na codzień żyją w naszym sąsiedztwie albo piszą o miejscach, które dobrze znamy.
Po co nam targi książki w Kłodzku? A po co takie imprezy warszawiakom czy krakowianom? Podczas zakończonych kilka dni temu 25. Międzynarodowych Targach Książki w Krakowie nieprzebrane tłumy uczestniczyły w prawdziwym święcie książki: spotkaniu czytelników z „ich” autorami. „Nasi” autorzy też tam byli, z sukcesami zresztą. Wśród nich, oczywiście, Sylwia Winnik. Trzeba ich znać i być dumnym, bo to przecież jedni z nas, nasi krajanie.
Targi książki, które organizują Powiatowa i Miejska Biblioteka Publiczna im. Marii Dąbrowskiej w Kłodzku i CH Galeria Twierdza Kłodzko, a wszystko z błogosławieństwem i pod patronatem Macieja Awiżenia, starosty kłodzkiego, jeszcze nie będą miały rangi choćby tych z Krakowa, ale są dla nas chyba jeszcze ważniejsze. Ich celem jest prezentacja dorobku wydawniczego powiatu kłodzkiego.
Na Jesiennych Promocjach Książki Regionalnej będziemy mieli okazję porozmawiać z autorami i wydawcami książek, które traktują o naszym regionie, bądź powstały tu, w powiecie kłodzkim. Spodziewamy się samych gwiazd (wymieniamy je w kolejności alfabetycznej): Tomasz Duszyński, Ilona Gniadek-Czaińska (czyli Ina Nacht), Hubert Gruszczyński, Paulina Kopeć-Ziembowicz, Janusz Laska, Zbigniew Niedźwiecki, Tomasz Pawlęga, Zbigniew Piotrowicz, Małgorzata Szumska-Dziczkowska i właśnie Sylwia Winnik [szczegóły Jesiennych Promocji Książki Regionalnej. Zaczytani w okolicy TUTAJ].
Teraz już możemy zatem podzielić się z Państwem naszym zachwytem nad młodą, ale już tak mądrą i wrażliwą pisarką. Byliśmy na jednym z trzech (!) spotkań Sylwii Winnik z czytelnikami w Bystrzycy Kłodzkiej [a jeszcze tego dnia, czyli 8 listopada, autorka spotykała się z nimi w Polanicy-Zdroju]. Ciekawiło nas jedno: dlaczego zajmuje się tak trudnym tematami? Auschwitz, Pawiak, Majdanek, czyli najmroczniejsze doznania ludzi podczas II wojny światowej.
– Zawsze chciałam pisać o czymś ważnym – odpowiedziała autorka. A co jest dla niej ważne? Miłość! – Lubię pisać o oczywistościach – dopowiedziała Sylwia Winnik. Czy w obozach koncentracyjnych, więzieniach, gdzie katowano ludzi, było miejsce na inne uczucia niż nienawiść? Oczywiście. Udowadnia to swoją żmudną pracą autorka. Choć nie ma dyplomu historyka, jej książki to efekt rzetelnej pracy nad źródłami.„Bezmiłość” wykorzystuje około 300 „czułych wyznań” w listach i grypsach z Majdanka. A przeczytała ich tysiąc, w większości jako pierwsza po rodzinie adresatów. Czyż nie jest to historia?
– Żaden mój tekst nie odda tych emocji. Ja nie jestem zadowolona z efektu – mówi sama, bo wzruszają ją ludzkie historie, które odnalazła w tych listach, a nie je wymyśliła. Aż tak, że zastanawiała się, czy w ogóle wydać tę książkę. – Nie ma nic bardziej intymnego, niż obnażenie własnych uczuć – mówiła w Bystrzycy Kłodzkiej wrażliwa autorka, którą najbardziej chyba bolą uwagi, że chce zarabiać na ludzkiej krzywdzie. Jedno jest pewne: Sylwia Winnik kocha swych bohaterów, a nie siebie. – Tyle łez wypłakałam przy tej historii. Aż mi tchu brakowało... – opowiada o pracy nad książką.
Łez nie kryła też na spotkaniu w bibliotece w Bystrzycy Kłodzkiej, gdy wspominała swych zmarłych dziadków. Jej wzruszenie było widać, gdy opowiadała o dzieciach, które w czasie niemieckiej okupacji trafiły do gestapowskiego więzienia. „Dzieci z Pawiaka” to kolejna książka Sylwii Winnik, której nie można pominąć. A w niej historia Jana Herbuta-Heybowicza, teraz kardiochirurga, współpracownika Zbigniewa Religi, który trafił na Pawiak z mamą, gdy miał niespełna 3 miesiące. Spędził w tej katowni 2 lata i twierdzi, że pamięta te okropności.
– Zło zakorzenia się w człowieku, jego wspomnieniach, mocniej, niż dobro – tak Sylwia Winnik odpowiada na wątpliwości, czy tak małe dziecko może cokolwiek zapamiętać. I nie jest tak, że zjadła wszystkie rozumy. Po prostu w pracach nad swoim książkami konsultuje się ze specjalistami, w tej sprawie z psychiatrą, który pomaga zrozumieć emocje opisywanych przez nią bohaterów. I szuka dobra w ludziach. A właściwie nie szuka, ale je opisuje, bo – jest o tym przekonana – ono w nas jest.
I ta radość z małych rzeczy, która potrafi zachować godność w najtrudniejszych czasach warunkach. Czy wiecie, że kobiety na Majdanku interesowały się modą i jakim wzięciem cieszyły się tam jej żurnale? To pozwalało im zachować kobiecość. I takie właśnie historie opisuje Sylwia Winnik w swych książkach. Ostatnio jednak zrobiła sobie przerwę w zajmowaniu się „trudnymi” tematami. Przede wszystkim nie chce wpisywać się w niejaką modę na tematykę obozową. Proszę zwrócić uwagę, ile jest na rynku pozycji ze słowem Auschwitz w tytule. Jest też inny powód.
Zaczęła pisać bajki, żeby – jak mówi – nie zwariować. Była pierwsza ze swoimi „Dziewczętami z Auschwitz”, ale książki tej nie pisała dla zysku, ale dlatego, że uważała, iż dotknęła ważnego tematu. Czytelnicy to docenili. Zapewnia, że wróci jeszcze to tej tematyki, ale gdy minie szum, swego rodzaju fascynacja złem na okładkach książek. Dlatego teraz czas na bajki. Pierwsza, „Tymek, Czarny Kot i zagadki Pałacu Marianny”, też nie jest jedynie bajędą, która zajmuje czas dzieci, ale zgrabną próbą wprowadzenia ich w historię. Tu pojawia się ważna dla naszego regionu Marianna Orańska i jej czasy. A przed nami jeszcze kolejne trzy tomy!
I tak niemal dwie godziny można było rozmawiać z pisarką w pięknych wnętrzach Biblioteki Publicznej Miasta i Gminy w Bystrzycy Kłodzkiej. Dyrektor tej placówki, Robert Duma, który spotkanie prowadził, zaprasza tam na codzień. Warto, bo to miejsce, w którym udało się w nowoczesnej scenerii ocalić stary, wspaniały świat. Można tam choćby posłuchać płyt winylowych i wymienić się nimi nie płacąc ani grosza. Dyskusyjny Klub Książki, który tam działa, pozwala lepiej przeżyć takie święta, jak rozmowa z Sylwią Winnik.
Cieszy dobra forma bibliotek w powiecie kłodzkim. Są one na codzień prawdziwymi centrami kultury, nie tej masowej, ale prawdziwej. A że w dzisiejszych czasach potrzebne są wielkie wydarzenia, który zwrócą uwagę szerszej publiczności? Zapraszamy w sobotę, 12 listopada, od godziny 14:00 do 18:00 do Galerii Twierdza Kłodzko na Jesienne Promocje Książki Regionalnej. Zaczytani w okolicy [Sylwia Winnik będzie zaraz na początku, bo potem rusza ze swoimi książkami dalej w świat]. Naszym rozmowom z pisarzami i wydawcam towarzyszyć będzie muzyka grupy Póki co z Nowej Rudy. Ależ w listopadzie może być miło... [kot]
Zdjęcia doba.p i BPMiG w Bystrzycy Kłodzkiej
Przeczytaj komentarze (7)
Komentarze (7)