Co poszło nie tak w Międzylesiu? Leśnego bigosu zabrakło, a Mikołaj po prezenty ustawił się do nadleśniczego! [FOTO]
Tyle przygotowań i... sukces! Jarmark Bożonarodzeniowy w Międzylesiu był okazją, żeby mieszkańcy posmakowali, co dobrego kryje się w lesie. „Obawialiśmy się, że może będzie za dużo, a okazało się odwrotnie…” – z nieukrywaną nawet... radością chwali się Nadleśnictwo Międzylesie.
Leśnicy dzień przed jarmarkiem, czyli w piątek, 8 grudnia, zabrali się do roboty. We współpracy z myśliwymi z Koła Łowieckiego „Lis” z Bystrzycy Kłodzkiej przygotowali bigos i bogracz. Co to jest bigos, każdy chyba wie. Choć ten był specjalny, z dziczyzną! Ale, do kroćset, co to bogracz?!
To zupa myśliwska, tak gęsta, że każdy skojarzy ją z zupą gulaszową. Co jej nadaje specjalnego smaku? Hmm... Ważne kto i jak ją robi. Choćby barszcz z torebki, instant, to nie jest to, co upichcony przez nasze mamy. I tu stosowane były praktyki iście leśne... Zobaczcie sposób chłodzenia.
Nic dziwnego, że na stoisku Lasów Państwowych stale był ruch. A że można było posmakować i innych specjałów prawie prosto z lasu? Prawie, bo trzeba było je przygotować. Nawet nie będziemy ich wymieniać, by Państwu ślinka nie pociekła. Po przepisy odsyłamy do strony Dobre z Lasu.
W Międzylesiu stało się jednak coś, co mogło zszokować! Nadleśniczy Krzysztof Rusinek oderwał się na chwilę od mieszania chochlą w garach i poszedł między stragany, by rozdawać prezenty, a tu... Nagle... Ustawił się do niego Mikołaj! Rozeszło się i w Laponii, że leśnicy dobrze karmią. [-]
Zdjęcia: Nadleśnictwo Międzylesie.
Przeczytaj komentarze (13)
Komentarze (13)