Początek Festiwalu Aktorstwa Filmowego w Bystrzycy Kłodzkiej. Andrzej Grabowski uwiódł publiczność słowem
Długa owacja w wypełnionej do ostatniego miejsca sali widowiskowej BOKiS. Tak zakończył się pierwszy spektakl Festiwalu Aktorstwa Filmowego w Bystrzycy Kłodzkiej. Andrzej Grabowski uwiódł publiczność słowem. A my teraz zastanawiamy się: tyle mądrych słów zostało napisanych, tyle tworzą istotnych zdań, a my zwykle wybieramy te durne... Nie tym razem.
Obawialiśmy się tej konfrontacji. Aktor usiadł na scenie przy prostym stole i tak niemal przez godzinę siedział. Właściwie bez ruchu, oszczędny w gesty, czasem cedzący słowa. Zmęczony? Przysypiający? Może zamyślony? Tylko te jego oczy, którymi wodził od czasu do czasu po publiczności... Towarzyszyła mu muzyka Cezarego Chmiela, który grał na instrumentach klawiszowych, a wspierali go Tomasz Kudyk na trąbce i Łukasz Chmiel na gitarach. Misterium „Znak pokoju”... Poezja z podkładem muzycznym? Toż to pomysł na szkolną akademię! Nie tym razem.
Przyjaciółko, co nas spotka, co będzie
na pustyni, kędy Boga nie ma?
To pierwsze pytanie, które lata już temu postawił ks. Jan Twardowski (1915-2006). Co nas spotka?! Gdy Andrzej Grabowski przeczytał te słowa, przeszedł nas dreszcz. Na tej pustyni przecież nic dwa razy się nie zdarza, nawet u Wisławy Szymborskiej (1923-2012), choć przy tym wierszu na twarzy aktora jeden jedyny raz tego wieczora pojawił się lekki uśmiech. Ale jak tu się śmiać , gdy recytuje się Czesława Miłosza (1911-2004): „Który skrzywdziłeś człowieka prostego (...) / Lepszy dla ciebie byłby świt zimowy / I sznur i gałąź pod ciężarem zgięta”. Nie tym razem.
Poeci opisują otaczającą nas rzeczywistość bardziej precyzyjnie, niż komentatorzy, którzy wszystko wiedzą lepiej. Może wiedzą, ale czy potrafią to oddać w sposób, który do żywego nas dotyka? „Jak dobrze się trzyma w naszym stuleciu nienawiść” – mówił słowami noblistki Andrzej Grabowski. I nawet dzwonek telefonu, który rozległ się wtedy na widowni, był tu na miejscu. Długo właściciel nie odrzucał połączenia. Gdy się słyszy SŁOWA, nie ma spraw ważniejszych. Bo zaraz był Zbigniew Herbert (1924-1998) i opis: „Tylko guziki nieugięte / przetrwały śmierć”.
Jeżeli obcokrajowiec
to dla ciebie
brat, który jest ci dany (...)
... wtedy nadejdzie pokój.
To „Moc czynu” autorstwa Pierre’a Guilberta. My wybraliśmy z finału akurat ten fragment. Nie będziemy się tłumaczyć. Wystarczy posłuchać, co się wokół dzieje, co słyszymy na co dzień i co sami powtarzamy. Przecież „obcy” nie może być bratem! Pokój więc nie nadejdzie, nie miejmy złudzeń. Andrzej Grabowski nie odnosił się do tzw. bieżącej sytuacji. Zaproponował raczej od niej ucieczkę. Siądźmy w fotelu, czytajmy wiersze, słuchajmy muzyki, myślmy o rzeczach ważnych i nie zawracajmy sobie głowy nieważnymi. Możliwe? Kto tak potrafi? Nie tym razem.
Po aktorze na scenie została szklanka z wodą [nie – tak po polsku – z wódą}. A my się zastawiamy: do połowy pełna czy w połowie pusta? Andrzej Grabowski w Bystrzycy Kłodzkiej nam nie pomógł. Nie dał instrukcji, nie szerzył propagandy. Każdy musi sam wybrać. My do tego tekstu wybraliśmy więc zdjęcia Aleksandra Jovičicia [zajrzyjcie na jego stronę „Kadrem pisane”
: www.kadrempisane.pl], a jako główne to z maskotką. Koniec dylematów, dość ludzkich dramatów? Nie tym razem. 28 maja w BOKiS wystąpi Barbara Garstka [szczegóły TUTAJ]. [kot]
Komentarze (9)