Pszczół nie można się bać – przekonuje pan Edward, pszczelarz z Gorzuchowa i tegoroczny laureat nagrody gminy Kłodzko [FOTO]

niedziela, 28.8.2022 11:10 3313 2

Edward Szymczak ma w Gorzuchowie pasiekę. To on na dożynkach gminy Kłodzko w Ołdrzychowicach Kłodzkich dostał dziś nagrodę w kategorii „Gospodarstwo Roku 2022”. Gdy go odwiedzamy, żeby zobaczyć, co takiego wyjątkowego jest w jego pracy, nawet nie możemy zrobić mu zdjęcia. – Tylko zawołam żonę. To przecież nasze wspólne dzieło – mówi zdecydowanie. Dopiero gdy przychodzi pani Jolanta, możemy porozmawiać. I zrobić fotografię do naszej galerii.

Pierwszy w Gorzuchowie pszczołami zajął się teść pana Edwarda. Do dziś zięć pamięta, że gdy usłyszał od niego: „uczeń przerósł mistrza”, był niezmiernie dumny. Pszczoły są jego pasją już przeszło 45 lat. Od 10 lat pomaga mu w tym żona, pani Jolanta i żałuje, że tak późno złapała tego bakcyla, a teraz jeszcze syn Sebastian, który przyjeżdża specjalnie po to do domu rodzinnego z Kłodzka. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, przecież rodziny pszczelarzy to niemal chleb powszedni, ale pasieka pana Edwarda – przepraszam: państwa Szymczaków – jest naprawdę wyjątkowa.

Czy wiecie, że tam są łagodne pszczoły? – Gdy zaczynałem swoją przygodę z pszczelarstwem, pszczoły były niedobre! Żądliły na potęgę. Nie raz musiałem przed nimi uciekać – mówi pan Edward. Ale po cóż wiedza, doświadczenie i ciężka praca... Pan Szymczak jest mistrzem pszczelarskim i rok po roku, drogą selekcji, dochował się królowych, które złagodniały. A jaka królowa, taki pszczeli naród. Ma to też wymiar praktyczny. Łatwiej przy nich pracować, gdy nie trzeba się bać użądlenia. Zresztą, tak naprawdę nie jest to takie złe. Jad pszczeli ma właściwości lecznicze i – jeśli ktoś nie jest uczulony – pocierpi chwilę, a potem tylko zyska. W pracy, gdy ma się do czynienia z tysiącami, setkami tysięcy, a nawet milionami owadów, to jednak może być uciążliwe.

I może najważniejsza kwesta, o której rozmawiamy. Obserwowanie pszczół uczy, jak ważna jest współpraca we wspólnocie – każda pszczoła ma przypisane sobie obowiązki i wykonuje je bez szemrania – ale też jak wzajemnie na Ziemi wszyscy od siebie zależymy. Pan Edward podkreśla, że jedna trzecia żywności na świecie zależy od tego, czy owady zapylą rośliny. W naszej części Europy to nawet 80 proc. Dlatego tak ważne jest, by pszczoły były, a rolnicy doceniali ich wagę. Po prostu uczyli się. Jeśli pszczoły są zdrowe, potrafią wpłynąć na to, że choćby plony rzepaku mogą być nawet 70 proc. wyższe! To czysty interes.

Stąd potrzebna jest współpraca. Pan Edward przez lata pracował w ośrodku doradztwa rolniczego i rozumie, jak trudno gospodarzom wyjść na swoje. Absolutnie nie jest zatem przeciwnikiem nawozów sztucznych czy środków ochrony roślin. Bez nich praca na roli byłaby po prostu nieopłacalna. Wie jednak, że można sobie ułożyć współpracę. Specyfiki nowego typu są niebezpieczne dla pszczół przez kilka godzin. Namawia zatem, żeby opryski odbywały się wieczorem, gdy pszczoły już powracały do uli. Wtedy i rolnik będzie syty, i pszczoła cała, a miodu nie zabraknie.

A to nie opryski są głównym zagrożeniem dla pszczół, ale przede wszystkim choroby, nawet w 85 proc., choćby znana od wielu lat waroza. Pan Edward wie, co mówi, bo jest rzeczoznawcą chorób pszczół. – Słyszę często skargi, że pszczoły padły, bo były źle przeprowadzone opryski. Oczywiście i tak się zdarza, ale częściej pszczelarz lekceważy choroby i nie chce się uczyć, jak ma z nimi walczyć – mówi nasz gospodarz. Jest wiele lekarstw dla pszczół, trzeba jednak wiedzieć, jak je stosować i być w tym konsekwentnym. Całkiem jak z leczeniem ludzi.

Państwo Szymczakowie prowadzą ośrodek edukacyjny, w którym i dzieci [pani Jolanta była nauczycielką i ma z nimi świetny kontakt], i dorośli dowiadują się fantastycznych rzeczy o pszczołach, a tak właściwie o całej przyrodzie. Kanał telewizyjny Nature mógłby nakręcić z nimi jakiś cykl! Jad pszczeli działa na przykład na pewne schorzenia reumatyczne, a stosowanie miodu zamiast cukru obniża ryzyko zachorowania na cukrzycę. Nauczymy się też tam, że nie możemy zabijać złośliwych os czy groźnych szerszeni, bo one – mimo, że miodu nie dają – także zapylają rośliny albo sprzątają okolicę. Widać to w cudownym ogrodzie, który państwo Szymczakowie mają przed swoim domem. Każdy będzie się tam czuł dobrze.

A kiedy pszczoła nas użądli? Gdy będzie się nas bać. My nie musimy się bać tych owadów, wtedy i one nam się odwdzięczą tym samym. Jak państwu Szymczakom z Gorzuchowa. [kot]

 

 

Przeczytaj komentarze (2)

Komentarze (2)

***** *** poniedziałek, 29.08.2022 06:22
Szkoda tylko ze sołtys to truteń...
Bogobojowy niedziela, 28.08.2022 11:55
Pszczółki to świetne owady i pełni u mnie ich lata,...