W Kłodzku z pompą odsłonięto tablicę poświęconą formacji, która została zlikwidowana po przełomie '89. Błąd? Niejeden
Na tle muru przy ulicy Wyspiańskiego w Kłodzku, za którym mieszczą się teraz urzędy z godłem Rzeczypospolitej Polskiej, stoi wyblakły znak: zakaz ruchu. Tuż obok odsłonięta został 17 czerwca tablica poświęcona faktom, które... nie miały miejsca. W uroczystościach wzięli udział prominentni samorządowcy, ważni żołnierze, a odczytano m.in. list ministra. Co poszło nie tak? Umarło dziedzictwo „Solidarności”.
„W tych koszarach 10 czerwca 1945 r. rozpoczęła służbę Narodowi Polskiemu Sudecka Brygada Wojsk Ochrony Pogranicza” – tak zaczyna się inskrypcja na nowej tablicy. Krótkie zdanie i już dwie nieprawdy. Sudecka Brygada WOP powstała dopiero w 1958 roku. A czy służyła narodowi? Ocenili to parlamentarzyści po przełomie 1989 roku. Zdecydowali o likwidacji WOP, podobnie jak MO I SB.
Powstała nowa służba: Straż Graniczna. Komendant Główny SG 7 maja 1991 roku wydał zarządzenie numer 021, na mocy którego likwidowano jednostki WOP. Kaprys? Chichot historii? Historyczna niesprawiedliwość? Spytaliśmy ppłk Piotra Wojtunika, który na uroczystości reprezentował Komendanta Nadodrzańskiego Oddziału SG, czy jego służba przyznaje się do dorobku WOP.
– Tak, to byli nasi poprzednicy – odparł.
– Zwiad WOP też? – dopytaliśmy.
– To inna sprawa – usłyszeliśmy.
– Ale ta sama służba – dodaliśmy.
– Wie pan, za kilka lat może też na nas będą tak patrzeć... – zakończył pan pułkownik.
Zmroziło nas. Co to był Zwiad WOP? W uproszczeniu: ubecja, której zadaniem nie była żadna tam „służba Narodowi Polskiemu”, ale inwigilacja owego, tworzenie sieci agenturalnej, zbieranie donosów i to nie w sprawach przemytu, ale o ludziach, którzy nie akceptowali władzy komunistycznej, o żołnierzach AK, którzy przez „zieloną granicę” chcieli uciec przed kazamatami UB.
Mało? To też „tradycja” kłodzkiego WOP. Że w służbie tej było wielu porządnych ludzi? Oczywiście! I tak odczytujemy intencje osób, które przyczyniły się do odsłonięcie tej tablicy. Dobrymi chęciami jednak piekło jest wybrukowane. Co powiecie młodzieży, która też była na uroczystości? Wzorem dla nich ma być służba, która strzegła granic, żebyśmy nie mogli uciec z obozu?
Nie otrzymaliśmy innej odpowiedzi na pytanie, przed kim i przed czym WOP strzegł naszych granic od 1945 roku. Przed osławionym Werwolfem? Przed agentami Trumana? A może przed islamistami? Teraz mamy się cieszyć, że jego żołnierze włączali się w życie społeczne na ziemi kłodzkiej. Cieszymy się! My nie odbieramy im tego prawa, jak robił to ustrój, którego bronili.
Oddawać jednak cześć służbie PRL? To błąd największy. A wysłuchaliśmy listów Tomasz Siemoniaka – szefa MSWiA, Pawła Gancarza – marszałka województwa, gen. bryg SG Moniki Musielak – Komendanta Nadodrzańskiego Oddziału SG, wystąpienia Michała Piszki – burmistrza Kłodzka, a starosta Małgorzata Jędrzejewska-Skrzypczyk z uśmiechem zdjęła szarfę.
Wszyscy się cieszyli, jaka to ważna chwila i żałowali, że nie mogą w niej uczestniczyć osobiście. Liczni samorządowcy „na szczęście” mogli [dla kogo „na szczęście”?]. To nie przypadek, że w Kłodzku wygrywa narracja płk. Kazimierza Koreckiego, który nawet z okazji Święta Wojska Polskiego nie waha się opluwać antykomunistycznego podziemia [zwracaliśmy uwagę na to TUTAJ]? [kot]
PS Nikt przeciwko temu nie protestuje! Nie przeciwko poglądom, ale oczywistym nieprawdom. A ppłk Piotr Wojtunik, gdy mu oznajmiliśmy, że zacytujemy jego słowa, oświadczył, że tylko tak sobie gadaliśmy... Pewnie, jego poprzednicy z WOP mogliby już nas zatrzymać, wrzucić „na dołek”, biciem lub szantażem zmusić do współpracy, zrobić z nas donosiciela. Czy tak SG będzie widziana za kilka lat?
Przeczytaj komentarze (7)
Komentarze (7)