We Włoszech szukają więźnia hitlerowskiego obozu w dzisiejszej Kudowie-Zdroju, którego arie operowe pozwalały przetrwać piekło

piątek, 21.7.2023 12:11 2519 0

„Wielu z mieszkańców naszego małego miasteczka nie ma świadomości, że w Kudowie-Zdroju za czasów wojennych znajdowały się  obozy hitlerowskie, w tym filia obozu koncentracyjnego Gross-Rosen – FAL Sackisch” – napisali do nas uczniowie klasy VIII tamtejszego Społecznego Zespołu Szkolno-Przedszkolnego. Na łamach włoskiej gazety syn jednego z więźniów tego obozu szuka towarzysza niedoli ojca. Miał on śpiewać arie operowe, by podnieść współwięźniów na duchu. A wiadomo, ile radości życia Włosi czerpią właśnie z opery...

Jeszcze 26 maja w Kudowie-Zdroju odsłonięta została tablica dokumentująca istnienie w czasie II wojny światowej obozów hitlerowskich w Sackisch, w dzisiejszej Kudowie-Zdroju. To młodzież postanowiła ocalić od zapomnienia historie więźniów i więźniarek. Przez cały rok szkolny pracowała nad tym projektem, szukała informacji w archiwach i muzeach, a nawet dotarła do rodzin więźniów na świecie. Część z otrzymanych informacji przeniosła na tablicę, która stanęła przy symbolicznym grobie więźniarek przy kościele pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej.

Jedną z takich historii przytoczył 20 lipca włoski dziennik „Quotidiano del sud”. Poznajemy w niej los dwóch więźniów FAL Sackisch: Luigiego Baldana [na zdjęciu poniżej] i niejakiego Vincenzo, o którym wiadomo tylko, że pochodził z Cosenzy. Luigi, który zmarł w 2017 roku w wieku 99 lat, w swoich wspomnieniach opublikowanych 10 lat przed śmiercią, opisał, jak Vincenzo – „śpiewający żołnierz” – podtrzymuje na duchu włoskich więźniów, ale też żydowskie kobiety, które pracowały w nazistowskich fabrykach broni.

Baldan wspomina choćby śpiewaną przez Vincenza arię z opery „Cyrulik sewilski” Gioacchina Rossiniego, co miało być dla więźniów małą wysepkę normalności na nieludzkim archipelagu okropności obozów koncentracyjnych. A już ten śpiew był walką z nazistowską opresją. Włoski dziennikarz pisze, że bohaterem można zostać nie tylko dokonując niezwykłych czynów na polach bitew. Nie wiadomo, czy Vincenzo był zawodowym śpiewakiem? Być może barytonem? A może po prostu był tylko melomanem? Nic o nim nie wiemy poza imieniem.

Jak trafił do hitlerowskiego obozu Sackisch? Razem z wieloma włoskimi żołnierzami odmówił walki po stronie nazistowskich Niemiec. Prawdopodobnie już nie żyje, ale Włosi chcą uczcić jego pamięć. Syn Luigiego Baldana, Sandro, apeluje teraz do wszystkich, by w tym pomogli. W sprawę zaangażować się ma burmistrz Cosenzy, Franz Caruso. Wszak nazwisko Caruso, należące do jednego z największych śpiewaków wszech czasów, jednak zobowiązuje...

Książka Luigiego Baldana – mechanika włoskiej marynarki wojennej, a potem więźnia FAL Sackisch – o tytule „Walcz o przetrwanie”  ma swoje miejsce w Instytucie Yad Vashem w Jerozolimie w Izraelu, w Holocaust Memorial Museum w Waszyngtonie w USA oraz w Muzeum Gross-Rosen w Rogoźnicy. Współwięźniów Włochów przypomnieli uczniowie z Kudowy-Zdroju. Czy to nie budujące, że może jako pierwsi na świecie? [kot]

Dodaj komentarz

Komentarze (0)