ZACZYTANI... Marcin Wicha "Rzeczy, których nie wyrzuciłem" - Nike 2018

sobota, 17.11.2018 10:07 1002 0

Badania wskazują, że 63% Polaków nie czyta książek. Bądź kimś wyjątkowym, dołącz do tych, którzy czytają! Sięgnij po książkę rekomendowaną przez ząbkowickie koło Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich. Dzisiaj lekturę poleca  Elżbieta M. Horowska.

 

Marcin Wicha, Rzeczy, których nie wyrzuciłem, Kraków 2017 Karakter

 

„Nie mówiła o śmierci. Tylko raz. Nieokreślony ruch ręką, machnięcie w stronę półek: - Co z tym wszystkim zrobisz?”.

Natura ludzka ma taką konstrukcję, że niezależnie od świadomości, logiczności, praktycyzmu każdy z nas gromadzi całe życie rzeczy, przedmioty duże i całkiem małe. Nasz żywot któregoś dnia dobiega końca, a materialny dorobek staje się – lakonicznie, ale zgodnie z prawem – masą spadkową. Pożądaną bądź nie. Z odziedziczoną schedą wiążą się wspomnienia, wracają emocje. Dobre bądź złe. Poszczególne przedmioty zaczynają jakby drugi byt.

I o tym jest eseistyczna książka Marcina Wichy. Jej istotę autor najpełniej wyjaśnia we wstępie: „To jest historia o rzeczach. I jeszcze o gadaniu. Czyli – o słowach i przedmiotach. Jest to także książka o mojej matce, i z tego powodu nie będzie zbyt wesoła”. W tych czterech zdaniach pisarz zawarł dwie myśli. Scharakteryzował treść książki i już określił jej styl. Eseje cechuje bardzo oszczędny język. Autor wyraźnie skąpi czytelnikom długich zdań, a może po prostu – zdań. Stosuje raczej ich równoważniki. Zarówno zwykli czytelnicy, jak krytycy dostrzegaj tę ważną cechę pisarstwa Wichy ogólnie. W jego książkach nie ma ani jednego zbędnego słowa. Może dlatego tak dobrze się je czyta?  Podobnie jest z okładką esejów. Ani jednego zbędnego znaku graficznego. Tylko litery składające się na nazwisko autora, nazwę wydawcy i tytuł. A wszystko to na szarym tle. Nic niepotrzebnego.

Chociaż recenzenci podkreślają, że książka jest opisem trudnej relacji autora z matką, ja tego rysu nie wyolbrzymiałabym. Matka była kobietą o zdecydowanie silnym charakterze, dominującej osobowości, wysokiej inteligencji. Taka kobieta nie mogła wychować syna na mięczaka. Stąd ich późniejsze stosunki, już w dorosłym życiu pisarza były pełne napięcia i nie raz zaiskrzyło. Co nie przeszkodziło, żeby Marcin Wicha towarzyszył swojej matce w odchodzeniu czyniąc wszystko z miłością i oddaniem. Z czułością, ale bez sentymentalizmu. „Nic się nie martw. No już. No już. No już. Już się nie złość. Już się nie martw. Już się nie bój. Już. Już. Ale cię kocham. Wszyscy cię kochają (…). Już się nie bój. Już wiem. Już rozumiem. Już się nie bój”.

Pisanie o śmierci jest jednym z najtrudniejszych tematów literackich. Napisanie książki o śmierci najbliższej osoby jest podwójnie trudne. Stąd niewiele takich książek. Pamiętam sprzed lat mistrzostwo słowa w postaci prozy Tadeusza Różewicza „Matka odchodzi”. Ileż tam było niezgody, buntu, żalu. Eseje Wichy wnoszą coś innego, inną skalę.

Bardzo polecam lekturę „Rzeczy, których nie wyrzuciłem”. Wbrew temu, co wyżej piękna książka wiele ofiarująca. Nawet uśmiech niekiedy wywołuje. Jakby wbrew tematowi.

 Od czasu, kiedy książka Wichy ukazała się na rynku zbiera nagrody. Pierwszą był prestiżowy <Paszport Polityki>. A teraz najważniejsze literackie wyróżnienie w Polsce trafiło w jego ręce. Mowa  oczywiście o nagrodzie <Nike>. I to podwójnie. Książka znalazła uznanie w oczach jurorów oraz w ocenie czytelników, publiczności. Takie sprzężenie przy <Nike> rzadko się zdarza.

Elżbieta M. Horowska

 

Książkę wypożycza Biblioteka Pedagogiczna w Ząbkowicach, szukaj jej także w swojej bibliotece.

 

Rekomendacji następnej książki szukajcie na Doba.pl za dwa tygodnie!

Dodaj komentarz

Komentarze (0)