"Bijąc Hanię, chciałem obronić jej matkę". Krzyki i nakaz opuszczenia sali dla Lucyny K.

środa, 23.2.2022 13:40 1808

23 lutego przed Sądem Okręgowym w Świdnicy rozpoczął się proces zabójstwa 3-letniej Hani z Kłodzka. Tragedia, która rozegrała się w lutym ubiegłego roku wstrząsnęła całą Polską, a o zabicie dziecka oskarżeni są matka dziewczynki, Lucyna K. oraz jej konkubent, Łukasz B.

- Nie chciałem tego zrobić, chciałem tylko żeby poszła spać. Wiem, że głupio zrobiłem. Chciałem ją tylko nauczyć, nic więcej. Przepraszam wszystkich, których skrzywdziłem – mówił przed świdnickim sądem Łukasz B.

Podczas składania wyjaśnień przez oskarżonego, Lucyna K. zaczęła krzyczeć, przez co sąd nakazał jej opuszczenie sali.

- Nienawidzę cię, nie wybaczę ci tego! - krzyczała kobieta. - Zabiłeś mi dziecko i ciągle kłamiesz. Od początku ją bił, nienawidzę go.

Bijąc Hanię, chciałem obronić jej matkę, Lucynę.  Hania często płakała, a Lucyna nie dawała sobie z nią rady. Kopiąc Hanię nie zdawałem sobie sprawy, że mogę jej zrobić jakąś krzywdę.  Biłem ją czasami, szarpałem za ręce, nieraz uderzałem ją po głowie z pięści.  Hania nam przeszkadzała, niszczyła nasz związek. Żałuję tego co zrobiłem, ale nie chciałbym, aby dowiedzieli się o tym współwięźniowie - kontynuował mężczyzna w składanych w prokuraturze zeznaniach, które zresztą podczas środowej rozprawy podtrzymał.

Oskarżony podkreślał, że razem z konkubiną feralnego dnia byli pod wpływem alkoholu. On miał pić piwo, Lucyna K. wódkę.  Co ciekawe mężczyzna podkreślił kilkukrotnie, że ich wspólnego dziecka, czyli Klary, nigdy nie uderzył. To Hania miała być tym najbardziej problematycznym dzieckiem, ciągle płaczącym i domagającym się jedzenia.  

- Chcieliśmy oddać ją do przedszkola czy internatu żeby Lucyna trochę odpoczęła - mówił Łukasz B.

W trakcie procesu odtworzono także eksperyment procesowy.