[WIDEO/FOTO] Zatańczyli dla Michałka. Charytatywne Zumba Party w Żarowie

dzisiaj, 2 godz temu 160 0

12-letni Michałek Sztech z Udanina zmaga się z mózgowym porażeniem dziecięcym. Trwa zbiórka na leczenie i rehabilitację. W sobotę, 19 października na hali sportowej Gminnego Centrum Kultury i Sportu w Żarowie zorganizowano Charytatywne Zumba Party. Cegiełki przeznaczono na leczenie chorego chłopca.

Organizatorem wydarzenia był klub zumby Kasia Zumba Squad z Żarowa, a patronem Gmina Żarów i GCKiS. W wydarzeniu wzięło udział kilkadziesiąt osób. Dodatkowo zorganizowano loterię fantową, sprzedaż ciast i ciepły poczęstunek.

 

Michał Sztech cierpi na mózgowe porażenie dziecięce, padaczkę, niedotlenienie okołoporodowe, wrodzone zapelenie płuc i opóźnienie rozwoju psychoruchowego.

Poznaj historię Michała, o którym opowiada jego mama, Monika:

Życie obeszło się z nami okrutnie. Najpierw dostałam złudzenia i całą masę szczęścia. Potem to wszystko zabierano mi kawałek po kawałku, dając mi w zamian nowe choroby, zagrożenia i ogromną niepewność. Pierwszego dnia po porodzie przyniesiono mi Michałka do łóżka, a w kartę wpisano 10 punktów Apgar. Kilka godzin później synek zrobił się siny, zaczęło się dziać coś złego…

Kiedy inne dzieci się rozwijały ruchowo, Michał po prostu leżał. Obserwowałam go uważnie przez kilka miesięcy i docierało do mnie, że mój synek nie rusza się tak, jak inne dzieci. Właściwie wcale się nie ruszał… Szukaliśmy neurologów, którzy postawią w końcu jakąś diagnozę. Tak zaczynają się smutne historie – rodzice w szaleńczym pędzie poszukują diagnozy dla swojego dziecka, wierząc, że jeśli ją znajdą, wydarzy się cud. Cud się nie wydarzył, zaczęło się ciężkie życie z niepełnosprawnym dzieckiem i pogoń za czymś, co inne dzieci dostają automatycznie, bez dyskusji…

Mózgowe porażenie dziecięce, padaczka, niedotlenienie okołoporodowe, wrodzone zapalenie płuc, opóźnienie rozwoju psychoruchowego – tak lekarze zasypali mnie gradem dotkliwych ciosów.

W 2015 roku uaktywniła się właśnie ta padaczka, która okazała się ciężką postacią wieloogniskowej i lekoopornej. Ogromna liczba napadów w ciągu dnia bardzo zahamowała rozwój psychomotoryczny Michałka. Były dni, kiedy Mały miał 100-150 wyłączeń i ogromną ich ilość wraz z utratą świadomości. Przeszliśmy długą drogę, testując masę leków, które albo nie działały w ogóle, albo doprowadziły do całkowitego braku kontaktu i uśpienia dziecka, a w najlepszym przypadku dawały efekty przez 5 tygodni, a po 5 tygodniach objawy wracały ze zdwojoną siłą.

Dziś stosujemy leczenie niechemiczne, które (odpukać!) działa niesamowicie. Mamy maksymalnie 1 atak w roku! Co dokładnie dało takie skutki? – odpowiednia dieta, suplementy i ograniczenie skrajnych emocji. To holistyczne podejście zdziałało cuda. Teraz pracujemy z panią logopedą nad połykaniem śliny. Michałek nadal nie mówi, nie gryzie, je tylko rozdrobnione posiłki. Mamy jeszcze problem z refluksem i jelitami. Z tymi kwestiami też potrzebujemy pomocy specjalisty. 

Każdy napad, nawet taki sekundowy, który czasami zdarza się Michałkowi, niszczy mózg. To prowadzi do agresji i regresji. Nie możemy do tego dopuścić, dlatego zbieramy środki na dalsze leczenie, suplementy, rehabilitację. Niestety przy tak wysokich kosztach życia, jakie oferuje nam rzeczywistość, nie jesteśmy w stanie sami wszystkiego opłacić.

LINK DO ZBIÓRKI - TUTAJ

/źródło: siepomaga.pl, foto, opr.: doba.pl/

Dodaj komentarz

Komentarze (0)