Katastrofa ekologiczna na zalewie Witoszówka. Niespodziewany zwrot w sprawie

wtorek, 3.1.2023 18:46 2206 4

Wracamy ponownie do tematu Zalewu Witoszówka i decyzji RZGW o spuszczeniu wody ze zbiornika przed odłowieniem ryb i małży, co spowodowało zdaniem mieszkańców Świdnicy, katastrofę ekologiczną. Śledztwo w sprawie trwa już ponad dwa lata. Zarzuty przedstawiono byłemu dyrektorowi legnickiego Zarządu Zlewni Państwowego Gospodarstwa Wodnego „Wody Polskie”, Apolinaremu L.

  Przypomnijmy:

O katastrofie ekologicznej, do której dopuścili zdaniem mieszkańców Świdnicy, pracownicy RZGW we Wrocławiu informowaliśmy jako pierwsi w poniedziałek 27 lipca. Decyzję o częściowym wypuszczeniu wody z zalewu Witoszówka podjęto w maju 2020 roku ze względu na zły stan techniczny i konieczność zapewnienia bezpieczeństwa mieszkańców miasta Świdnicy. Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Budowlanego wezwał Wody Polskie do obniżenia poziomu spiętrzenia wody w zbiorniku. W maju 2020 roku Wody Polskie obniżyły poziom wody o metr w tempie do 10 cm na dobę.

 Prezydent miasta w związku z brakiem jakichkolwiek działań spółki zawiadomiła o możliwości popełnienia przestępstwa Prokuraturę Rejonową w Świdnicy. - Uważam, że była to decyzja nieprzemyślana i przedwczesna, która doprowadziła do katastrofy biologicznej na zbiorniku Witoszówka i naraziła nas – mieszkańców na bardzo negatywne odczucia estetyczne. Zbiornik, którego część dna została odkryta, po prostu śmierdzi. Jest to spowodowane wyginięciem tam tysięcy małż słodkowodnych – szczeżui wielkiej. Po inspekcji, której dokonano bez uprzedzenia miasta, bez uprzedzenia kogokolwiek, Zarząd Zlewni w Legnicy podjął decyzję o spuszczeniu części wody, o obniżeniu poziomu wody o 1 metr, co spowodowało wspomnianą katastrofę – mówiła prezydent Świdnicy, Beata Moskal-Słaniewska.

 O tragicznej sytuacji na świdnickim zalewie Witoszówka alarmowali również lokalni posłowie – Monika Wielichowska, Katarzyna Mrzygłocka i Tomasz Siemoniak, którzy w sprawie złożyli interpelacje. W lipcu o katastrofie ekologicznej w Świdnicy Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska zaalarmował przewodniczący Rady Miejskiej Świdnicy, Jan Dzięcielski. Prokuratura Rejonowa w Świdnicy prowadzi postępowanie karne, którego celem jest ustalenie, czy doszło do popełnienia przestępstwa, w którym zginęło tysiące słodkowodnych małży.

 Następnie Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska rozpoczęła kontrolę na zbiorniku wodnym. Stwierdzono, że termin obniżenia poziomu wody w zalewie można było przesunąć. RDOŚ stwierdziła też, że prace zostały podjęte bez konsultacji z użytkownikami wód oraz bez nadzoru i inwentaryzacji przyrodniczej.

 Zwrot po ponad dwóch latach śledztwa

Śledztwo jest trudne i skomplikowane.  Po dwóch latach, w czerwcu w sprawie postawiono pierwszy zarzut.

- Ze względu na dobro śledztwa nie ujawniamy kogo konkretnie ten zarzut dotyczy. Mężczyzna usłyszał zarzut spowodowania zniszczenia w środowisku zwierząt i roślin znacznych rozmiarów. Podejrzany do winy się nie przyznaje, grozi mu do pięciu lat więzienia. Śledczy nie ujawniają jeszcze jego tłumaczeń. Opierają się one jednak o wskazywanie na sytuację wyższej konieczności. Należało jednak uwzględnić warunki środowiskowe. Podczas już przeprowadzonych czynności śledczy otrzymali między innymi opinię Instytutu Weterynarii z Puław, który zbadał żywe i martwe małże. W oparciu o zgromadzony dotychczas materiał nie ma wątpliwości, że doszło do zniszczenia w świecie zwierzęcym w ogromnych rozmiarach, została zachwiana równowaga ekologiczna. Szczeżuja wielka pełniła bardzo ważną rolę, bo dzięki niej woda w zalewie była filtrowana. Szacujemy, że zginęło co najmniej trzy tysiące małży. Dzięki pobranym natychmiast próbkom wody i przekazaniu organizmów do badań biegli mieli odpowiedni materiał do badań, które były prowadzone także w kierunku zanieczyszczenia wody. Jak ustalili, główna przyczyną śmierci małży było obniżenie poziomu wody. To organizmy, które nie mogą się przemieszczać, nie mogły więc tak jak ryby przepłynąć w miejsce, gdzie woda była - mówił nam Marek Rusin, szef Prokuratury Rejonowej w Świdnicy.

 Ekspertyza hydrologiczna zapory wodnej wykazała, że urządzenia były w katastrofalnym stanie.

- Były skorodowane i popękane, należało niezwłocznie podjąć decyzje o jej naprawie. Bez tego mogłoby dojść do zagrożenia życia ludzi poprzez wylanie wody z zalewu. Nikt nie kwestionuje konieczności wykonania remontu, to była słuszna decyzja, ale należało wcześniej przeprowadzić analizę skutków obniżenia poziomu wody w zalewie dla zwierząt i roślin. W tym celu powinien zostać powiadomiony Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska, który mógłby udzielić wskazówek, jak postąpić ze zwierzętami. Tego nie uczyniono. Śledztwo w sprawie katastrofy ekologicznej w zalewie zostało przedłużone do października 2022 roku - dodał Marek Rusin.

To jednak jeszcze nie koniec. Jak informują dziennikarze Gazety Wyborczej w sprawie nastąpił nieoczekiwany zwrot.

Początkowo w  sprawie katastrofy nad zalewem zarzuty usłyszała osoba, która kontrolowała zbiornik i zdecydowała o obniżeniu stanu wody, ale nie przyznała się ona jednak do winy i złożyła szerokie wyjaśnienia, które w innym świetle pokazały jej udział w sytuacji. Dlatego śledczy wystąpili o opinię uzupełniającą, która rozstrzygnęła, że obowiązek zapobiegania negatywnym skutkom środowiskowym leży po stronie zarządcy, a więc w tym przypadku Zarządu Zlewni Legnica. Sprawę więc wyodrębniono do osobnego postępowania i umorzono. Śledczy nie mają wątpliwości, że to, co się stało, jest wynikiem zaniedbań. Zarzuty przedstawiono byłemu dyrektorowi legnickiego Zarządu Zlewni Państwowego Gospodarstwa Wodnego „Wody Polskie”, Apolinaremu L. Wcześniej stracił stanowisko po wypadku w KGHM. Za zarzucane przez prokuraturę czyny grozi kara do 8 lat więzienia.

 

 

 

Przeczytaj komentarze (4)

Komentarze (4)

I uderzył Grom.. środa, 04.01.2023 11:08
To właśnie typowe myślenie komunistycznych świń. Ty we mnie rozliczeniami...
O, tu..? środa, 04.01.2023 11:21
A Marcin czemu jest teraz w Rosji a wcześniej na...
I uderzył Grom.. czwartek, 05.01.2023 19:58
Bo ta pani to jest ich człowiek w mieście ?
O, tu..? czwartek, 05.01.2023 05:35
A ciekawe dlaczego nie można pisać komentarzy pod artykułem o...