[FOTO] Jak karmią w świdnickim szpitalu po uruchomieniu kuchni?
Codziennie wydawanych jest 1500 posiłków dla ok.300 pacjentów. Ich jakość i kaloryczność jest ściśle kontrolowana przez dietetyczkę zatrudnioną w szpitalu. Od czerwca pacjenci świdnickiego Latawca nie mogą narzekać już na jedzenie.
- Wybudowanie własnej, niezależnej kuchni było podyktowane przede wszystkim troską o pacjentów. Zatrudniane przez nas firmy zewnętrzne, mówiąc oględnie, karmiły nie najlepiej. Dlatego wyszliśmy z założenia, że ich zdrowie jest najważniejsza a przyszpitalna kuchnia będzie rozwiązaniem optymalnym, choć nie najtańszym. Zdajemy sobie sprawę, że jakość żywienia wpływa bezpośrednio na proces leczenia - mówi dyrektor szpitala Latawiec, Grzegorz Kloc.
Wcześniej, jak nie ukrywa dyrektor, zdarzały się skargi na posiłki wydawane przez szpitalny personel.
- Teraz w zasadzie nie mamy już żadnych negatywnych opinii. Nie ukrywam, że podjęcie decyzji o wybudowaniu kuchni było podyktowane też kwestią bezpieczeństwa - podkreśla dyrektor i podaje konkretny przykład. - Usługi dla szpitala świadczyła firma z Wrocławia. Zanim jedzenie dojechało do Świdnicy, było już zimne. W momencie gdyby np. doszło do wypadku takiego auta lub jakichś przeszkód na drodze, nasi pacjenci zostaliby pozbawieni posiłków, a na to nie mogliśmy sobie pozwolić.
Obecnie chorzy otrzymują 5 posiłków a nie jak było dotychczas 3: śniadanie, drugie śniadanie, obiad, podwieczorek i kolację. Rozpisywane są także specjalne diety m.in. cukrzycowa, wątrobowa, czy lekkostrawna. Kaloryczność jadłospisu ustalono na podstawie wytycznych Instytutu Żywności i Żywienia i jest on ściśle kontrolowany przez zatrudnioną przez szpital dietetyczkę. Kuchnia przechodzi także rozmaite kontrole, w tym te przeprowadzane przez sanepid. Całość prowadzi zewnętrzna firma wyłoniona w przetargu.
- Najważniejsze jest to, że nie mamy już skarg od pacjentów, więc cel został osiągnięty - przyznaje dyrektor Kloc.
Przeczytaj komentarze (19)
Komentarze (19)
acjaiKolacja i Tzw...