Zamordował i brutalnie zgwałcił niemowlę. Wyszedł na wolność!
W 1990 roku brutalnie zgwałcił i zamordował przy ulicy Mariana Buczka (dzisiejsza ulica Kliczkowska) 5-miesięcznego chłopca Kubusia. Zbrodnia ta, w spokojnym wówczas przemysłowym mieście wywołała wśród mieszkańców przerażenie. Henryk Z. usłyszał wyrok 25-lat pozbawienia wolności.
17 stycznia opuścił zakład karny w Sztumie i wyszedł na wolność. O całej sprawie poinformowała stacja TVN24, która ustaliła, że Sąd przez pół roku nie zdążył rozpatrzyć wniosku o izolację seryjnego gwałciciela dzieci i mordercy 5-miesięcznego niemowlęcia.
Sprawa ze Świdnicy nie była pierwszą zbrodnią zwyrodnialca. Wcześniej Henryk Z. ostał skazany na pięć lat więzienia za zgwałcenie 10-letniej dziewczynki. Wolność odzyskał po zaledwie dwóch latach odsiadki. Miesiąc później skrzywdził 15-letniego chłopca. W 1980 roku ponownie wyszedł na wolność. Milicjanci zatrzymali go podczas dokonywania gwałtu na 10-latku. Po trzech latach z więzienia trafił do szpitala psychiatrycznego, skąd uciekł. Tym razem jego ofiarą padł 8-letni chłopczyk. Choć do 1996 roku Sądy w Polsce wydawały wyroki skazujące na karę śmierci, Henryk Z. nigdy takiej nie otrzymał.
Po Mariuszu T., który wyszedł z więzienia blisko rok temu po zamianie kary śmierci na 25 lat bezwzględnego więzienia (zapowiedział, że po wyjściu z zakładu karnego nadal ma zamiar gwałcić i zabijać, bo inaczej nie potrafi) Henryk Z. jest kolejnym przestępcą, który znalazł się na wolności. Jak czytamy w TVN24, to, że seryjny gwałciciel dzieci i morderca niemowlęcia znalazł się na wolności, może być efektem zaniedbania gdańskiego sądu - uważa wiceminister sprawiedliwości Jerzy Kozdroń. Poinformował, że jego resort zwrócił się już o wyjaśnienia do Prezesa Sądu Apelacyjnego w Gdańsku.
Portal Doba.pl dotarł do świadka tamtych wydarzeń pani Ireny. - Pamiętam ten dzień bardzo dobrze choć to już 25 lat. Młode małżeństwo, które mieszkało kilka domów dalej ode mnie zostawiło swoje malutkie dziecko pod opieką dwóch znajomych nastolatek. Wraz ze swoim znajomym Henrykiem Z. udali się na modny wówczas dansing. Mężczyzna ten pobył tam chwilę i pod byle pretekstem wrócił z powrotem do mieszkania, w którym przebywały młode opiekunki z maleńkim dzieckiem. Po głośnej awanturze z nastolatkami, które nie chciały mu oddać niemowlaka, Henryk Z. porwał chłopca i wybiegł z domu. Udał się w kierunku rzeki Bystrzycy. Opiekunki wszczęły po jakiejś chwili alarm, zanim przyjechała milicja zdążył już popełnić zbrodnię. Ciało dziecka znaleziono pod mostem. Nie jestem pewna czy to był ten koło dawnych Magnezytów czy ta kładka bliżej dzisiejszej galerii. To było tyle lat temu...To straszne i niepojęte. Wszyscy byliśmy w szoku, takie rzeczy przecież u nas w mieście się nie działy.
- Nie będziemy komentować sprawy. Jeśli są prowadzone jakieś czynności monitorujące, są objęte tajemnicą- mówi Doba.pl st. asp. Paweł Petrykowski z KWP Wrocław.
Policja nie chcąc paniki wśród mieszkańców uspokaja - zwyrodnialec nie dotarł do Świdnicy.
Czytaj także:
Mieszkanie socjalne dla pedofila i mordercy?
Justyna Bereśniewicz, Doba.pl
Zdjęcie w miniaturze jest tylko ilustracją do artykułu.
Przeczytaj komentarze (77)
Komentarze (77)
no-na-dozywocie,artykuly,441315,1.html
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
!!!!!!!!!