Ministra nie doczekała się przeprosin od starosty. Prokuratura umarza śledztwo

Umorzeniem postępowania zakończył się spór trwający pomiędzy minister Anną Zalewska a wicestarostą powiatu Zygmuntem Worsą. Początek konfliktu miał miejsce podczas kampanii wyborczej w 2015 roku.

Śledczy z prokuratury w Dzierżoniowie nie dopatrzyli się związku pomiędzy publiczną wypowiedzią wicestarosty a wynikiem wyborczym minister.

Przypomnijmy: 

Podczas wyjazdowej sesji w Karpaczu, która miała służyć integracji, wicestarosta świdnicki Zygmunt Worsa, niespodziewanie został odwołany. Stało się to na jego prośbę, bo chciał nabyć prawa do wcześniejszej emerytury. Aby tak się stało, musiał posiadać oprócz 30 lat pracy i 20 lat pracy pedagogicznej jeden dzień statut osoby bezrobotnej. Dlatego 18 maja radni dowołali go ze stanowiska, a 21 maja podczas kolejnej sesji – powołali powtórnie. Sprawa ta wywołała bardzo duże emocje. 

- W te dwa dni zadziały się dosyć przykre rzeczy dla mnie i dla mojej rodziny i dla osób, które pomogły mi w ciągu ostatnich dwóch lat uzupełnić kilka miesięcy brakującej pracy pedagogicznej. Bardzo przepraszam, że będę mówił o nieobecnej poseł Zalewskiej, ale to jest chamstwo i świństwo  co ta kobieta wyczynia wydzwaniając do prokuratury i prezesa ZUS-u. To co pani poseł wyrabia w stosunku do mojej rodziny przekracza granice przyzwoitości. Oświadczam, że uczynię wszystko co w mojej mocy, żeby w wyborach parlamentarnych, które odbędą się w październiku pani poseł nie uzyskała dobrego wyniku - mówił podczas sesji Zygmunt Worsa.

Na te słowa Anna Zalewska zareagowała i zwołała konferencję podczas której wezwała wicestarostę w ciągu 7 dni do odwołania szkalujących ją stwierdzeń. Zapowiedziała też, że jeśli Worsa nie przeprosi sprawa będzie miała swój finał w prokuraturze. 

– W swojej wypowiedzi twierdził, że chcę zniszczyć jego i jego rodzinę, informując o jego działaniach Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Wobec tych fałszywych oskarżeń będę domagała się publicznych przeprosin. Jeśli w ciągu siedmiu dni nie zostanę przeproszona, sprawę skieruję do sądu i będę domagać się wysokiego odszkodowania. Posłanka podkreślała, że żadnych telefonów w sprawie wicestarosty do ZUS czy prokuratury nie wykonywała. Choć uważa, że sprawa jest wątpliwa moralnie, to jednak nie jest prawdą, że szkodziła Worsie.

- Żadnego pisma jeszcze nie dostałem, ale moje stanowisko jest jednoznaczne-nie będę posłanki przepraszał, niech idzie do Sądu. Mam kilku świadków, którzy potwierdzają jej działalność. Spotkamy się zatem na rozprawie - powiedział doba.pl wicestarosta Zygmunt Worsa.

W efekcie do Prokuratury trafiło doniesienie. W efekcie śledczy przesłuchali 27 radnych powiatu świdnickiego. W toku zebranego materiału nie dopatrzono się jednak winy wicestarosty. – Nie dopatrzyliśmy się znamion czynu zarzucanego. Nie znaleźliśmy powiązań pomiędzy nabyciem uprawnień kompensacyjnych przez Zygmunta Worsę a wynikiem wyborczym poseł PiS, a dziś minister – mówi zastępca prokuratora w Dzierżoniowie, Emil Wojtyra.

Zalewska nie odwołała się od decyzji. Nie odebrała też trzykrotnie awiza. 

- Nie chcę nawet komentować tej sprawy – mówi wicestarosta. – Dla mnie od początku to była jakaś głupota.