Mistrz kuchni z LO

wtorek, 12.1.2016 14:18 1567 0

Karol Kwaśnicki. Absolwent strzegomskiego LO. Mimo tego, że ukończył klasę matematyczno - fizyczną, która otwierała mu perspektywy dalszej edukacji na Politechnice Wrocławskiej lub Uniwersytecie Przyrodniczym, po pierwszym semestrze studiów decyduje się na wybór nietuzinkowy - postanawia zostać dyplomowanym kucharzem. Umysł ścisły połączony z niezwykły poczuciem estetyki zaowocował daniami, które śmiało można nazwać prawdziwymi dziełami sztuki.

O pasji do gotowania i odwadze w wyborze własnej drogi życiowej opowie sam Karol Kwaśnicki:

"Według mnie nie warto tracić ani sekundy swojego życia na robienie tego, co nie sprawia nam satysfakcji. Życie trzeba brać garściami i nie bać się zaryzykować. Po ukończeniu LO w Strzegomiu, za namowa znajomych i rodziców wybrałem studia na Uniwersytecie Przyrodniczym. Od razu okazały się one tym, czego najbardziej się bałem - monotonnymi zajęciami, na których najciekawszym momentem było odliczanie czasu do ich końca. Po zaliczeniu wszystkich przedmiotów pierwszego semestru w ciągu jednego dnia zdecydowałem o tym, że szkoda czasu na robienie czegoś z przymusu. Zapisałem się na studia w Wyższej Szkole Hotelarstwa i Gastronomii w Poznaniu, które okazały się strzałem w dziesiątkę. Już na pierwszym roku udało mi się odbyć staż w najlepszej poznańskiej restauracji "Hugo Restaurant", parę miesięcy później wyjechałem do Włoch, aby uczyć się od najlepszych.

Spędzony tam rok tak naprawdę uświadomił mi, co oznacza praca na kuchni.

Czternastogodzinne zmiany, nieznośny hałas, wysoka temperatura, stres i adrenalina połączone z pasją zaczęły sprawiać przyjemność. Praca u boku wychowanka samego Gordona Ramsaya nauczyła mnie wytrwałości w dążeniu do bycia najlepszym. Rok później wyjechałem do Anglii, do jednej z najlepszych restauracji w Lancashire, wyróżnionej w przewodniku Michelin dwoma parami sztućców. Tam praca z wychowanym na francuskiej kuchni szefem kuchni, była codzienną walką ze zmęczeniem i rygorem godnym jednostki wojskowej. Brałem także udział w prestiżowym konkursie Wine and Food Noble Night w Warszawie, gdzie z sukcesami konkurowaliśmy w grupie 12 najlepszych restauracji w Polsce. Teraz pracuję w Hotelu Uroczysko Siedmiu Stawów, gdzie dalej rozwijam się i pracuję na wymarzoną białą bluzę szefa kuchni.

Praca kucharza wszystkim kojarzy się z uśmiechniętymi ludźmi w białych, wyprasowanych koszulach, którzy najczęściej gotują w telewizji. To nie są kucharze. To osoby kreowane na kucharzy, którzy niejednokrotnie o pracy na prawdziwej kuchni nie mają pojęcia. Wiąże się to z ogromem pracy wkładanym w każde danie, mnóstwem wyrzeczeń, potem i godzinami spędzonych w ciasnych pomieszczeniach, która nam - zawodowym kucharzom - sprawia ogromną radość i satysfakcję".

Dodaj komentarz

Komentarze (0)