Potrzebnych jest więcej pieniędzy na leczenie Justyny. Mieszkańcy znów ruszają z pomocą

piątek, 7.8.2020 18:48 13698 0

W lipcu mieszkańcy naszego powiatu udowodnili, że mają ogromne serca, a niemożliwe przy wsparciu wielu osób, staje się możliwe. Wówczas błyskawicznie udało się zebrać pół miliona złotych na leczenie w Niemczech młodziutkiej Justyny Ciok, mieszkanki gm. Marcinowice, która walczy z nowotworem mózgu. Niestety okazało się, że są nowe ogniska choroby i będą potrzebne kolejne, ogromne środki.

Justyna walczy z guzem szyszynki i blaszki czworaczej mózgowia (pineoblastoma IV stopnia). Walka 21-letniej kobiety ze złośliwym guzem mózgu trwa już 4 lata. Wszystko zaczęło się od bólów głowy i wymiotów. Kilka dni później dziewczynie zdrętwiała noga, miała zaburzenia świadomości i problemy z mówieniem. Od razu trafiła do szpitala. 25 sierpnia był wynik tomografu komputerowego. Okazało się, że w głowie ma ogromny guz.

1 września zamiast pojawić się na rozpoczęciu roku szkolnego, Justyna trafiła na blok operacyjny. Trzy tygodnie później rozpoczęła chemioterapię, później była radioterapia i roczne leczenie podtrzymujące. Wszystko wskazywało na to, że choroba została pokonana. Justyna zdała maturę, zdobyła prawo jazdy, a po pół roku nastąpiła wznowa. Guz tak szybko się powiększył, że nie była już możliwa operacja ani naświetlania - tylko chemioterapia.

Po 11 cyklach okazało się, że to nie pomaga. Nie było innej możliwości niż kolejna operacja. Wówczas pobrany wycinek guza został wysłany na badania do Heidelbergu. W Polsce dla marcinowiczanki nie było już żadnych szans na leczenie.

W połowie lipca spontanicznie zorganizowano internetowe licytacje oraz festyn. Dzięki zaangażowaniu wielu osób w zaledwie kilka dni udało się uzbierać potrzebne środki. Justyna wraz z tatą pojechała na leczenie do naszych zachodnich sąsiadów.

Niestety, operacje wykazały przerzuty do rdzenia kręgowego. Dlatego potrzebne są kolejne pieniądze, by ocalić życie tej młodej, pięknej kobiety, której los tak bardzo wzruszył wielu mieszkańców.

- Leczenie w klinice INI w Hanowerze polegało na usunięciu kilku, zagrażających życiu mojego dziecka, guzów w mózgu. Były to dwie, kilkunastogodzinne, bardzo skomplikowane operacje, które wykonano tydzień po tygodniu. Justynka do dzisiejszego dnia przechodzi bardzo intensywną rehabilitację oraz terapię logopedyczną, jednym słowem zbiera siły na dalsze leczenie, w bólu i cierpieniu, ale i z wielką nadzieją na życie!  Od razu po drugiej operacji prof. Samii podsumował obydwa zabiegi dobrymi dla nas informacjami: udało się wszystko ,,wyczyścić”, ale niestety powiedział nam o kolejnym ognisku choroby, tym razem w rdzeniu kręgowym. Wtedy nasze obawy stały się realnym koszmarem. Profesor poinformował także, że ewentualna operacja niesie za sobą duże ryzyko uszkodzenia rdzenia kręgowego, jednocześnie zaznaczając, że bez konkretnego leczenia onkologicznego taka operacja jest mało korzystna dla Justynki, ponieważ nowotwór jest tak agresywny, że można się spodziewać kolejnych przerzutów oraz szybkiego powrotu guzów w głowie mojego dziecka.  Prof. Samii zaproponował Justynce bardzo nowatorską i wybiegającą w przyszłość medycyny onkologicznej metodę leczenia genetycznego, która daje jej szansę nawet na całkowite wyleczenie z tej okropnej choroby. Piszę to z pełną świadomością, że czasu mamy bardzo mało, ale wierzę mocno w to, że się uda, bo już raz cudownie się udało. Prosimy Was o kolejny wspaniały gest, o wsparcie finansowe bardzo kosztownego leczenia. Nie znamy jeszcze ostatecznej ceny leczenia genetycznego. Wiemy, że musimy przygotować się na ogromną kwotę sięgającą miliona euro! Nasz strach jest jest ogromny, bo bez tych pieniędzy nie zdołamy uratować życia Justynki - opisuje tata Justyny.

Zbiórka ruszyła na nowo na stronie fundacji siepomaga. Dobrowolne datki można wpłacać tu: KLIKNIJ

Od soboty pod tym adresem: FACEBOOK będzie można licytować i wystawiać przedmioty.

 

Dodaj komentarz

Komentarze (0)