Trwa śledztwo w sprawie katastrofy ekologicznej na zalewie Witoszówka. Postawiono pierwsze zarzuty

czwartek, 18.8.2022 10:42 6325 9

Wracamy ponownie do tematu Zalewu Witoszówka i decyzji RZGW o spuszczeniu wody ze zbiornika przed odłowieniem ryb i małży, co spowodowało zdaniem mieszkańców Świdnicy, katastrofę ekologiczną. Śledztwo w sprawie trwa już dwa lata. Prokuratura postawiła pierwsze zarzuty.

 Przypomnijmy:

O katastrofie ekologicznej, do której dopuścili zdaniem mieszkańców Świdnicy, pracownicy RZGW we Wrocławiu informowaliśmy jako pierwsi w poniedziałek 27 lipca. Decyzję o częściowym wypuszczeniu wody z zalewu Witoszówka podjęto w maju 2020 roku ze względu na zły stan techniczny i konieczność zapewnienia bezpieczeństwa mieszkańców miasta Świdnicy. Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Budowlanego wezwał Wody Polskie do obniżenia poziomu spiętrzenia wody w zbiorniku. W maju 2020 roku Wody Polskie obniżyły poziom wody o metr w tempie do 10 cm na dobę.

 Prezydent miasta w związku z brakiem jakichkolwiek działań spółki zawiadomiła o możliwości popełnienia przestępstwa Prokuraturę Rejonową w Świdnicy. - Uważam, że była to decyzja nieprzemyślana i przedwczesna, która doprowadziła do katastrofy biologicznej na zbiorniku Witoszówka i naraziła nas – mieszkańców na bardzo negatywne odczucia estetyczne. Zbiornik, którego część dna została odkryta, po prostu śmierdzi. Jest to spowodowane wyginięciem tam tysięcy małż słodkowodnych – szczeżui wielkiej. Po inspekcji, której dokonano bez uprzedzenia miasta, bez uprzedzenia kogokolwiek, Zarząd Zlewni w Legnicy podjął decyzję o spuszczeniu części wody, o obniżeniu poziomu wody o 1 metr, co spowodowało wspomnianą katastrofę – mówiła prezydent Świdnicy, Beata Moskal-Słaniewska.

 O tragicznej sytuacji na świdnickim zalewie Witoszówka alarmowali również lokalni posłowie – Monika Wielichowska, Katarzyna Mrzygłocka i Tomasz Siemoniak, którzy w sprawie złożyli interpelacje. W lipcu o katastrofie ekologicznej w Świdnicy Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska zaalarmował przewodniczący Rady Miejskiej Świdnicy, Jan Dzięcielski. Prokuratura Rejonowa w Świdnicy prowadzi postępowanie karne, którego celem jest ustalenie, czy doszło do popełnienia przestępstwa, w którym zginęło tysiące słodkowodnych małży.

Następnie Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska rozpoczęła kontrolę na zbiorniku wodnym. Stwierdzono, że termin obniżenia poziomu wody w zalewie można było przesunąć. RDOŚ stwierdziła też, że prace zostały podjęte bez konsultacji z użytkownikami wód oraz bez nadzoru i inwentaryzacji przyrodniczej.

 Śledztwo prokuratury trwa.

Śledztwo jest trudne i skomplikowane.  Po dwóch latach, w czerwcu w sprawie postawiono pierwszy zarzut.

- Ze względu na dobro śledztwa nie ujawniamy kogo konkretnie ten zarzut dotyczy. Mężczyzna usłyszał zarzut spowodowania zniszczenia w środowisku zwierząt i roślin znacznych rozmiarów. Podejrzany do winy się nie przyznaje, grozi mu do pięciu lat więzienia. Śledczy nie ujawniają jeszcze jego tłumaczeń. Opierają się one jednak o wskazywanie na sytuację wyższej konieczności. Należało jednak uwzględnić warunki środowiskowe. Podczas już przeprowadzonych czynności śledczy otrzymali między innymi opinię Instytutu Weterynarii z Puław, który zbadał żywe i martwe małże. W oparciu o zgromadzony dotychczas materiał nie ma wątpliwości, że doszło do zniszczenia w świecie zwierzęcym w ogromnych rozmiarach, została zachwiana równowaga ekologiczna. Szczeżuja wielka pełniła bardzo ważną rolę, bo dzięki niej woda w zalewie była filtrowana. Szacujemy, że zginęło co najmniej trzy tysiące małży. Dzięki pobranym natychmiast próbkom wody i przekazaniu organizmów do badań biegli mieli odpowiedni materiał do badań, które były prowadzone także w kierunku zanieczyszczenia wody. Jak ustalili, główna przyczyną śmierci małży było obniżenie poziomu wody. To organizmy, które nie mogą się przemieszczać, nie mogły więc tak jak ryby przepłynąć w miejsce, gdzie woda była - mówi Marek Rusin, szef Prokuratury Rejonowej w Świdnicy.

Ekspertyza hydrologiczna zapory wodnej wykazała, że urządzenia były w katastrofalnym stanie.

- Były skorodowane i popękane, należało niezwłocznie podjąć decyzje o jej naprawie. Bez tego mogłoby dojść do zagrożenia życia ludzi poprzez wylanie wody z zalewu. Nikt nie kwestionuje konieczności wykonania remontu, to była słuszna decyzja, ale należało wcześniej przeprowadzić analizę skutków obniżenia poziomu wody w zalewie dla zwierząt i roślin. W tym celu powinien zostać powiadomiony Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska, który mógłby udzielić wskazówek, jak postąpić ze zwierzętami. Tego nie uczyniono. Śledztwo w sprawie katastrofy ekologicznej w zalewie zostało przedłużone do października 2022 roku. - dodaje Marek Rusin.

 

 

Przeczytaj komentarze (9)

Komentarze (9)

odpowoedzialny poniedziałek, 22.08.2022 08:53
Codziennie w kazdej minucie morduje się dzieci i pod ochrona,...
esrd niedziela, 21.08.2022 10:26
Zapłaciliśmy karę do Brukseli za nie stworzenie Jednostki Wody Polskie...
MIEĆ PRZEPIĘKNY AKWEN I NIC Z TE czwartek, 18.08.2022 13:40
Popękana zapora, katastrofalny stan zapory to dopiero mogłoby być katastrofą...
WODA TO NIEOBLICZALNY ŻYWIOŁ niedziela, 21.08.2022 18:27
Jak widać po obecnych podtopieniach po zwykłym deszczu, widać...
Bałtyk czwartek, 18.08.2022 23:26
Każdego dnia roku Morze Bałtyckie poprzez fale wyrzuca miliony muszli,...
niedziela, 21.08.2022 08:17
Wody polskie najbardziej gówniany twór stworzony przez cymbałów z PiS...
edrt niedziela, 21.08.2022 10:20
Stworzony przez cymabałów z Brukseli bo to Dyrektywa tak nakazała.
Egon sobota, 20.08.2022 22:02
Ludzie jakie zatrucie zalew jest zasilany woda z gór...
jacek sobota, 20.08.2022 10:03
to będzie takie ukaranie kogokolwiek jak za zatrucie Odry, czyli...