Przed nami kolejna edycja Charytatywnego Morsowania! Tym razem pomogą chorej Malwinie

niedziela, 9.2.2025 10:00 394 0

Już w niedzielę, 16 lutego Stowarzyszenie Kompas Goczałków, rada sołecka i Ochotnicza Straż Pożarna z Goczałkowa zapraszają na kolejną edycję Charytatywnego Morsowania, która co prawda odbędzie się poza granicami naszego powiatu, nad Zalewem Mściwojów w powiecie jaworskim, ale to jedynie kilka kilometrów od Goczałkowa, gdzie mieszka główna beneficjentka tej akcji - Malwina Podlewska.

Tegoroczna edycja pod hasłem "Z sercem dla Malwiny" wystartuje o godz. 12.00. Cegiełka wynosi 30 zł, a na śmiałków, którzy wejdą do lodowatego zbiornika czeka rozgrzewająca zupa, kiełbasa z ogniska, smażone pierożki i ciepła herbata oraz losowanie nagród. Mile widziane elementy z serduszkami.

- Zapraszamy Was na wyjątkowe wydarzenie pełne miłości i wsparcia! Walentynkowe charytatywne morsowanie dla Malwiny Podlewskiej, która dzielnie walczy z chorobą i zbiera fundusze na nierefundowany lek. Przygotujcie swoje serca i stroje w klimacie walentynkowym! Wspólnie możemy przybliżyć Malwinę do końca zbiórki oraz okazać nasze ogromne wsparcie. Będzie to niezwykła okazja do wspólnego zanurzenia się w zimnej wodzie i pokazania, że serce mamy zawsze gorące! - zaprasza Stowarzyszenie Kompas Goczałków.

Nowotwór wkradł się w moje życie niespodziewanie. Wkradł się po cichu, nieproszony. Sielanka nagle się skończyła, moje poukładane życie legło w gruzach. Pojawiły się łzy i powracające jak bumerang pytanie, dlaczego padło akurat na mnie? Mimo początkowego dramatu wiedziałam, że jestem zmotywowana i silna oraz że muszę wygrać tę walkę. Mam dla kogo żyć. Chciałabym wraz z mężem wychować moją córkę na dobrego i mądrego człowieka. Coś niepokojącego wyczułam w piersi w kwietniu. Po badaniu USG lekarz zlecił niezwłocznie udać się do chirurga onkologa. Zaczęło się. Szybko wyrobiona karta Dilo, badania, biopsja i wynik – nowotwór złośliwy piersi z przerzutami do węzłów chłonnych.  Czekała mnie długa i mozolna walka. Zaczęłam od chemioterapii. Bywały dni, że ciężko było mi wstać z łóżka. Ból kości był czasem tak okropny, że nocami wyłam w poduszkę byle tylko córka tego nie widziała. Wiedziałam, że muszę dla niej to wytrzymać. Dla niej i rodziny, bo tylko oni tak naprawdę wiedzieli, ile cierpienia mnie to kosztowało. Gdy odzyskałam siły po chemioterapii, przyszedł czas na operację. Lekarze nie mieli wątpliwości – radykalna mastektomia i usuniecie węzłów. Z racji dużego zaawansowania choroby, operacja była bez rekonstrukcji. W międzyczasie odebrałam wyniki badań genetycznych. Wyszła mutacja, która wymusza usunięcie jajników oraz drugiej piersi. To kolejna operacja i kolejne cierpienie, ale wiem, że muszę to zrobić dla moich bliskich. Obecnie jestem po radioterapii. Skutki leczenia odczuwam do dziś – ręka po usunięciu węzłów nie jest do końca sprawna. Często podstawowe czynności wiążą się z bólem i skutkują obrzękiem limfatycznym.  Liczyłam, że po leczeniu będę mogła wrócić do normalnego życia. Na chwilę obecną to niemożliwe. Jest duże prawdopodobieństwo, że rak wróci. Pojawiło się światełko w tunelu – aby zapobiec nawrotowi lekarze zaproponowali nierefundowany lek Abemacyklib. Koszt miesięcznej kuracji wynosi około 7 tysięcy złotych. Musze go brać przez dwa lata. Nawet z pomocą rodziny i przyjaciół nie mam takich środków. Stąd moja ogromna prośba do Was: proszę o wsparcie finansowe, abym mogła kontynuować leczenie, które daje mi szanse na życie.  Bez Waszej pomocy nie dam rady. Pozdrawiam i z góry dziękuję za okazane serce. 

Malwina

LINK DO ZBIÓRKI

Dodaj komentarz

Komentarze (0)