Czytelnik: Zatruwają powietrze w Sulisławicach. Firma: Nie puszczamy pieniędzy z dymem

środa, 17.2.2016 10:40 10777

Otrzymaliśmy list od Czytelnika, który pisze o notorycznym paleniu kabli w Sulisławicach przez jedną z tamtejszych firm. Śmierdzący i piekący dym ma utrudniać życie we wsi. Urząd zapowiada kontrolę, a firma zdecydowanie zaprzecza i mówi, że nie puszcza się z dymem pieniędzy.

Od wielu miesięcy zwożą samochodami różne odpady np. kable celem pozyskiwania metali kolorowych wraz z ich sprzedażą. Odpady są składowane, a później są podpalane o różnych porach dnia, a najczęściej po zmroku, gdzie podczas takiego opalania wydobywają się kłęby czarnego śmierdzącego dymu i unoszą się po całych Sulisławicach. Po moich interwencjach w Gminie czy w Wojewódzkiej Ochronie Środowiska cała tą sprawą nie są zbyt zainteresowani, ponieważ do tej pory nic nie zrobili, a mi nie udzielili żadnej konkretnej odpowiedzi, może jeżeli nagłośni się poprzez portal internetowy nasza władza wpłynie na niezgodne z naszym prawem zatruwanie powietrza i zdrowia mieszkańców celu zarobkowym. Czy ten pan może robić co chce, kiedy zwykłych obywateli karze się, że palą np. meblami, bo nie stać ich na opał? – pisze nasz Czytelnik. Na dowód przesyła zdjęcia.

O sprawę zapytaliśmy Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, czy rzeczywiście zbagatelizowano sprawę?

 

Urząd w Ząbkowicach Śląskich nie chce ujawniać szczegółów postępowania, ale twierdzi, że zostanie przeprowadzona kontrola:

- Postępowanie w sprawie opalania kabli zostało wszczęte po otrzymaniu pisma z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska we Wrocławiu. Dane osoby skarżącej są niejawne, w związku z czym nie otrzymaliśmy skargi do wglądu. Ustalony został termin oględzin w sprawie usunięcia odpadów zgromadzonych na terenie wskazanej nieruchomości – informuje Stanisław Moderski, asystent burmistrza.

Zarzuty naszego Czytelnika są poważne. Niedopuszczalne jest notoryczne palenie tworzyw sztucznych, tym bardziej przez firmę zajmującą się recyklingiem, czyli o profilu ekologicznym. Coraz częściej zwraca się uwagę na zanieczyszczenie powietrza przez chociażby palenie w piecach odpadków, wymienia się choroby, które może wywoływać smog. Z zanieczyszczeniem walczą organizacje i samorządy, lekceważenie tej sprawy przez urzędników byłoby skrajnie nieodpowiedzialnie, a sam fakt palenia gumowych kabli narażałby na utratę zdrowia mieszkańców wsi, którzy chcąc nie chcąc musieliby wdychać opary.

Firma z  Sulisławic, która jest na rynku już 10 lat,  odpiera zdecydowanie te zarzuty:

- Nic takiego nie ma miejsca, to tylko sąsiedzka złośliwość. Owszem na naszym terenie znajduje się hałda pozostałości po kablach, czyli izolacje. Jest tego około 4 tony, ale absolutnie tego nie palimy, gdyż my to sprzedajemy! Odzyskana izolacja kosztuje około 1 zł za kilogram.  Nie puszczalibyśmy czystego zarobku z dymem – mówi przedstawiciel firmy.

Skąd więc ogniska i dym na posesji?

- Wszystko można sprawdzić, naprawdę. Czasami, owszem, palą się ogniska, gdyż opala się silnik, trzeba go wtedy obłożyć drzewem. Niedawno kupiliśmy kilka kubików drewna właśnie na przepalenie silników – tłumaczy przedstawiciel firmy.

Być może rozstrzygnięcie sporu przyniesie kontrola urzędników.