Ząbkowiczanin po drugiej stronie Uralu

środa, 8.7.2020 16:46 8512 1

W niecały miesiąc przemierzył autostopem 14 000 kilometrów  przez Ukrainę i Rosję. Sławomir Michał swoją podróż, a przede wszystkim historie ludzi, których spotkał, przelał na karty swojej kolejnej książki „Po drugiej stronie Uralu”.  

Ząbkowiczanin, Sławomir Michał, autor „Strefy Pawłowa” i „Człowieka, który zabił Jamesa Pereza”, w swojej najnowszej książce „Po drugiej stronie Uralu” zabiera nas w podróż w głąb Rosji. To sfabularyzowany dziennik z podróży, oparty na prawdziwej wyprawie autostopem.

- Od samego początku moim zamiarem było napisanie książki podróżniczej z fabułą opartą na autentycznych wydarzeniach oraz nutką wielkiej historii w tle. Nie jestem dziennikarzem, a raczej prozaikiem, mam bujną wyobraźnię i lubię wymyślać sobie w głowie rozmaite przygody, które ja lub ktoś inny przeżywa. Napisanie surowej relacji z podróży nie byłoby więc w moim stylu, dlatego potrzebowałem zastrzyku wrażeń i adrenaliny. Wiadomo zaś, że najniezwyklejsze scenariusze pisze życie, i stąd fabuła towarzysząca mojej książce jest zlepkiem historyjek i opowiadań ludzi, których przyszło mi w czasie autentycznej podróży spotkać – mówi Sławomir Michał.

Akcja książki osnuta jest wokół poszukiwania przez dwóch młodych mężczyzn tajemniczej dziewczyny, niezwykłej Rosjanki, którą jeden z nich poznał kiedyś we Wrocławiu, po czym postanowił ją odnaleźć na własną rękę, mając do dyspozycji jedynie jej moskiewski adres. Żadnych telefonów, facebooków, zdjęć, niczego... I tu właśnie zaczyna się zagadka. 

- Podróżowałem sam, śpiąc w namiocie, u ludzi, bądź w kabinach tirów. To od lat moja ulubiona forma spędzania wakacji. W książce jest nas jednak dwóch, ale Aleksy to wymyślona przeze mnie postać, mająca dodać jej poczytności, ponieważ zakląłem w nim historię oraz osobowość kilku różnych osób jednocześnie. Podróż trwała niecały miesiąc, a przebyty przeze mnie dystans to w dużym przybliżeniu czternaście tysięcy kilometrów. Organizacja podróży zaś wyglądała następująco - na grzbiet zarzuciłem sobie pięćdziesięciolitrowy plecak, stanąłem na poboczu, wyciągnąłem kciuka i pojechałem przed siebie – opowiada ząbkowiczanin.

Podróż autostopem dała autorowi niepowtarzalną okazję na poznanie prawdziwego oblicza Rosji. Rozmowy ze zwykłymi mieszkańcami, dzielenie z nimi choć przez chwilę codziennego życia, poznanie ich radości i bolączek.

- Właśnie rozmowy z tymi ludźmi były czynnikiem napędzającym emocje związane z podróżą. Już na samym wstępie książki nadmieniam, że to nie ja jestem jej bohaterem, ale - tu w domyśle - ludzie, których spotkałem oraz ich historie. Historie te były niekiedy wesołe, niekiedy rzeczowe, a niekiedy wręcz przygnębiające. Z tego tytułu nie wyobrażam sobie podróżowania po obcym kraju bez znajomości języka. To nie widok murów Kremla ani dziesiątek pomników Lenina jest tym, co najczęściej wspominam z Rosji, ale problemy finansowe Wołodii, chora żona Giennadija, zwariowane przygody Tolkunbeka z Kirgistanu czy widok Rustama prowadzącego tira obojgiem kolan i skręcającego sobie jointa. 

Taka podróż możne nauczyć nas o życiu i historii więcej niż jeden podręcznik. Wyprawa autostopem ma w sobie nutkę ryzyka, w końcu nie wiadomo, co nas czeka jutro, sporą dawkę przygody, jak również nieoczekiwanych zwrotów akcji i zbiegów okoliczności.

- Do Moskwy jechałem z Ukraińcem o imieniu Borys. Gdy wracałem, przejechawszy uprzednio pół Rosji, przez dłuższy czas nie mogłem niczego złapać pod Briańskiem. W pewnym momencie podczas ulewy minął mnie, a następnie zatrzymał się samochód. Z początku myślałem, że kierowca chce mi dać w papę, ale chwilę później spostrzegłem, że to jednak ten sam Borys. Rozpoznał moją twarz przez ścianę deszczu i to w ostatniej chwili! Wprost nie mogłem w to uwierzyć, taki zbieg okoliczności! I tak się ucieszyłem na jego widok, że pomimo, iż jestem mocny z historii i raczej uważam się za patriotę, zupełnie spontanicznie wrzasnąłem na całe gardło "Sława Ukrajini"! 

Sławomir Michał przekonuje, że wbrew temu, co niektórzy mogą sądzić Rosja, a szczególnie jej peryferia, nie są nieokiełznane i niebezpieczne.

- Równie dobrze ktoś z owych peryferii Rosji mógłby stwierdzić, czy Polska to aby na pewno bezpieczne miejsce, skoro sam tam nigdy nie był. Z przykrością muszę stwierdzić, że niechlubną sławę nieokiełznanego i niebezpiecznego nakręcają niekiedy sami Rosjanie, ale wynika to z ich niewiedzy i braku znajomości własnego kraju. Tam gdzie byłem, to jest w Tuwie, tubylcy mieli chodzić cały dzień pijani i uzbrojeni w noże. Sami Tuwińcy zaś mają w Rosji opinię ludzi właśnie niebezpiecznych i dzikich. Moja podróż zweryfikowała te pomówienia - najserdeczniejszego człowieka w czasie całej podróży spotkałem właśnie w Tuwie. Jeśli coś naprawdę może być niebezpiecznego w Rosji, to na pewno przyroda. Żartem mówiąc, z pijanym Tuwińcem jeszcze można się dogadać, ale z niedźwiedziem wybudzonym z zimowego snu albo rosomakiem zdecydowanie nie – mówi - To była jedna z nielicznych podróży, podczas której absolutnie nic złego mi się nie przytrafiło. Zawsze zdarzały się rozmaite nieprzyjemności związane ze złymi ludźmi, policją lub zwierzętami. W książce umieściłem fragment, w którym ja i Aleksy jesteśmy atakowani przez sforę bezdomnych psów. Jest to zdarzenie prawdziwe, ponieważ przeżyłem taki atak, ledwo wyszedłszy z niego żywym, ale w czarnogórskiej Podgoricy. Problem bezdomnych psów jest jednak w Rosji od lat dużym problemem i właśnie dlatego postanowiłem zamieścić w książce wspomniany fragment. 

To już druga książka Sławomira Michała, której akcja toczy się na Ukrainie i Rosji. Autor nie ukrywa swojej fascynacji Wschodem.

- Jestem z pokolenia, które wychowywało się głównie na amerykańskim kinie i często wielu z nas kreuje sobie świat, patrząc właśnie przez ten oklepany pryzmat. Odkrycie Rosji, poczynając od literatury, poprzez naukę języka, a na samej podróży kończąc, otworzyło mi oczy na coś nowego. Ten świat jest zupełnie inny, bardziej fascynujący, bardziej prawdziwy, bardziej ludzki. Gdy ktoś mi mówi "Gwiezdne wojny", ja mu na to "Piknik na skraju drogi", gdy ktoś mówi "Predator", ja mu na to "Metro 2033".

 

Książkę „Po drugiej stronie Uralu” możecie kupić w księgarni w Ząbkowicach Śląskich oraz każdej większej księgarni internetowej.

O książce możecie przeczytać i zamówić ją także TUTAJ 

https://zaczytani.pl/ksiazka/po_drugiej_stronie_uralu,druk?fbclid=IwAR1zV_q2ZvxYMuVqJbWWHtD56yq9V8BNo0XhKLz6m02iIMdTucY2TewPOhE

 

Przeczytaj komentarze (1)

Komentarze (1)

Nowy wątek
czwartek, 09.07.2020 09:26
NIESTETY DUDA WYGRAL I ZAMIAST POLSKI IZRAEL MAMY ,...