ZACZYTANI... Sally Rooney "Normalni ludzie"

piątek, 18.9.2020 15:26 1467 0

Wisława Szymborska, noblistka 1996 r.,  powiedziała niegdyś, że „czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła”. Idąc tym tropem ząbkowickie bibliotekarki prezentują Państwu książki ciekawe, ważne, dyskutowane, wydane w ostatnim czasie. Dzisiaj lekturę poleca Elżbieta M. Horowska.

 

Sally Rooney, Normalni ludzie, Warszawa 2020  W.A.B.

Autorka pochodzi z Irlandii. Mimo młodego wieku (r. 1991) i tylko dwóch książek na rynku, zdobyła uznanie na całym świecie. Rekomendowana powieść znalazła się na liście nominacji do nagrody Bookera a stacja tv BBC przygotowuje adaptację filmową.

S.Rooney nie musiała daleko szukać tematu. Studiowała a obecnie pracuje w środowisku przedstawionym w książce. Można przypuszczać, że bohaterowie powieści to kompilacje charakterów ludzi, z którymi autorka się zetknęła. I jednocześnie opisane postaci są reprezentatywne dla swojego pokolenia zwanego milenialsami (urodzeni na przełomie wieków).

W moim odbiorze książka pozostawiła gorzki posmak. Przede wszystkim uderza brak komunikacji między bohaterami.  Rzecz zaczyna się w momencie, kiedy bohaterowie są nastolatkami, uczniami wyższych klas licealnych. Autorka prowadzi ich przez cztery lata drugiej dekady XXI w., przedstawia ich codzienne życie przyjacielskie i rodzinne. Brak pełnego porozumienia między starszym a młodszym pokoleniem jest niejako normą dziejową. Natomiast tu uwidacznia się jeszcze niemożność szczerej relacji między rówieśnikami. Młodzi ludzie rozmawiają ze sobą, a nie słyszą komunikatów (werbalnych i niewerbalnych) przekazywanych w rozmowie. I rozchodzą się z zupełnie rozbieżnymi odczuciami i wnioskami. Boją się otworzyć, zaufać drugiej osobie. Ich relacje są powierzchowne. Indywidualizm, egocentryzm, egoizm nie są cechami jednostkowymi.

Bohaterowie pochodzą z różnych środowisk społecznych. Connella wychowuje samotna matka, trudniąca się sprzątaniem w bogatych domach. Z takiego zamożnego domu wywodzi się Marianne. Autorka nie mówi nic nowego dowodząc, że zasobność materialna rodziny nie gwarantuje jej szczęścia i spokoju, co doskonale widać na przykładzie Connela i Marianne. Chłód i przemoc w domu dziewczyny mogą wręcz zadziwiać.

Pokolenie milenialsów z powieści „Normalni ludzie” to najpewniej reprezentatywni przedstawiciele swoich rówieśników: są osamotnieni, budują płytkie relacje, nie myślą specjalnie o przyszłości, używki są treścią ich codziennego życia, podobnie jak rozerotyzowanie. Tak, że tytuł może być jednocześnie metaforyczny, jak przewrotny.

Myślę, że jest to lektura (nad)obowiązkowa dla wszystkich dwudziestolatków i akolitów z pokolenia milenialsów. Być może stanie się czymś, czym dla ich dziadków była książka „Buszujący w zbożu” J.D. Salingera. Przynajmniej tak o „Normalnych ludziach” pisze się w recenzjach. Sądzę, że dorośli, rodzice młodych ludzi również powinni sięgnąć po powieść. Być może spojrzą na swoje dzieci inaczej, zaakceptują, że są inne niż oni sami.

Elżbieta M. Horowska

Książka jest wypożyczana przez Bibliotekę Publiczną w Kamieńcu Ząbk., szukaj jej także w swojej bibliotece!

Rekomendacji następnej książki szukajcie na Doba.pl za dwa tygodnie!

 

 

 

Dodaj komentarz

Komentarze (0)