ZACZYTANI... Szczepan Twardoch "Pokora"

piątek, 18.12.2020 12:06 1476 0

Wisława Szymborska, noblistka 1996 r.,  powiedziała niegdyś, że „czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła”. Idąc tym tropem ząbkowickie bibliotekarki prezentują Państwu książki ciekawe, ważne, dyskutowane, wydane w ostatnim czasie. Dzisiaj lekturę poleca Elżbieta M. Horowska.

Szczepan Twardoch, Pokora, Kraków 2020 Wydawnictwo Literackie

 

Z pewnym zakłopotaniem muszę się przyznać, że to moja pierwsza lektura popularnego i coraz bardziej cenionego pisarza. Czytałam w ekspresowym tempie, nie można było inaczej – książka jest świetna i trudno się od niej oderwać. Po „Pokorze” mam pewność, że muszę nadrobić zaległości w poznawaniu prozy Twardocha.

Alois Pokora, tak nazywa się bohater powieści. Jego przodkowie z linii męskiej byli chłopami pańszczyźnianymi pod Gliwicami. Alois może „udokumentować” swoją genealogię do pradziadka. I to tylko dlatego, że ten dożył bardzo leciwego wieku. Żadnych wcześniejszych dokumentów, pamiątek rodzinnych, nic, tylko obraz przodka, który zapisała pamięć dziecka. Jednym słowem Alois Pokora pochodzi z ludu, z nizin społecznych, co jest jednym z kluczy książki. Bo już sam bohater wybił się ponad rodzinę. Dzięki protekcji zamiast iść do szkoły powszechnej trafił najpierw do gliwickiego gimnazjum, by następnie studiować filozofię na Uniwersytecie Wrocławskim. Drogę do wiedzy miał szczególnie trudną. Pełno na niej (drodze) przede wszystkim przemocy i upokorzenia. I – myślę – właśnie to jest lejtmotywem powieści. Różne formy upokorzenia. Może nie bez kozery pisarz nadał swojemu bohaterowi takie właśnie nazwisko - Pokora?

Na tyle, na ile przeczytałam dotychczasowe wywiady z pisarzem sądzę, że w ostatniej powieści jest wyjątkowo dużo elementów biograficznych, że „Pokora” jest swoistym hołdem złożonym i przodkom pisarza i ziemi, po której owi stąpali. Pisarz urodził się i mieszka we wsi Pilchowice pod Gliwicami. Jest dopiero w drugim pokoleniu inteligentem. Jego wcześniejsi przodkowie, przynajmniej od XVII w., byli albo chłopami albo robotnikami w okolicach Pilchowic. To stąd się wywodzi Alios Pokora, ze śląskiej ziemi. W domu mówi się po śląsku, to ludowa gwara z pogranicza języków polskiego i niemieckiego. Kiedy chłopiec trafia do szkoły w mieście ma kolejny, oprócz ubóstwa, problem. Nie zna poprawnego niemieckiego. Kiedy jest studentem we Wrocławiu szybko przyswaja sobie język polski. Kiedy wybucha wojna, którą z czasem historycy nazwali wielką wojną a jeszcze później I wojną światową, zgłasza się na ochotnika do armii. Czując potrzebę wyrażenia w ten sposób swojej niemieckości. Okopy I wojny szybko zweryfikowały jego młodzieńcze ideały o wielkości cesarstwa niemieckiego. Przez parę tygodni na przełomie 1918/19 r. bohater przebywał w rewolucyjnym Berlinie. Świat znów wymagał od niego określenia tożsamości. Tymczasem Pokora miotał się między. Aż wreszcie powrócił w rodzinne strony. Gdzie ciągle od niego oczekiwano, że się opowie po którejś stronie konfliktu.

Książka napisana jest w pierwszej osobie. Jej narratorem jest Alois Pokora. Kończy się na 516 stronie sceną, która każe mniemać, że ciąg dalszy nastąpi. Chciałabym, żeby pisarz dopowiedział losy swojego bohatera. Bowiem dałby czytelnikom spoza Śląska  jeszcze więcej, co prawda zbeletryzowanej, ale jednak wiedzy o wypadkach na Śląsku tuż po zakończeniu I wojny światowej.

Elżbieta M. Horowska

 

Książkę wypożyczają Biblioteka Pedagogiczna oraz Biblioteki Publiczne w: Kamieńcu i  Ząbkowicach (ratusz), szukaj jej także w swojej bibliotece!

Rekomendacji następnej książki szukajcie na Doba.pl za dwa tygodnie!

Dodaj komentarz

Komentarze (0)