Gwardia przegrywa z KPS Siedlce
To nie był dzień zespołu Piotra Lebiody. Porażka w trzech setach z KPS Siedlce i powrót do Wrocławia bez zdobyczy punktowej. Walki nie zabrakło, jedynie ryzyka w polu serwisowym, które pomogłoby zniwelować dobre przyjęcie gospodarzy.
O meczu takim, jak ten z KPS Siedlce, każdy z siatkarzy chciałby jak najszybciej zapomnieć. Waleczni, jednak momentami po prostu bezradni Gwardziści, wobec dobrej gry gospodarzy. Tak jak w meczu rozgrywanym przy Krupniczej, pierwsze skrzypce w ataku siedleckiego zespołu odgrywał Bartosz Kowalczyk. Dla atakującego nie było w tym spotkaniu trudnych piłek, których nie potrafiłby skończyć. Jego akcje w ataku oscylowały wokół 58% skuteczności.
Trudno wskazać jeden konkretny aspekt, który dziś zawiódł. Przede wszystkim nasze przyjęcie nie było na tyle dokładne. Od razu te błędy przekładały się na rozegranie i atak. KPS zagrał bardzo dobry mecz, umiejętnie stwarzali sobie dobre okazje. Świetnie grali zagrywką, od tego wszystko się zaczyna. Do tego dołożyli solidne przyjęcie, czujną asekurację i pewnie wygrali – podsumowuje Leszek Mazur, drugi trener Gwardii Wrocław.
Wśród Gwardzistów zdecydowanie brakowało lidera. Zarówno Kamil Maruszczyk, jak i Michał Superlak mają za sobą lepsze spotkania. Tym razem często nadziewali się na blok albo nie mieścili się w „pomarańczowym”. Mimo bólu barku na środku siatki dobrze spisywał się Arkadiusz Olczyk. Razem z Błażejem Szymeczko tworzyli zgrany duet, jednak ze względu na niedokładne przyjęcie, Jakub Nowosielski nie mógł zbyt często ich wykorzystać. W trudnych momentach do walki próbował pobudzać kapitan – Maciej Naliwajko. Przyjmujący w ataku radził sobie całkiem nieźle, w meczu grał na zmianę z Łukaszem Lubaczewskim.
- Wszyscy z pewnością chcielibyśmy szybko zapomnieć o tym meczu. W pierwszym secie gra była bardzo wyrównana. Dlatego tak szkoda nam zwłaszcza tej pierwszej partii. Potem wynik coraz bardziej wymykał się nam spod kontroli. Kowalczyk i Dobosz byli dziś ważnymi postaciami w ich zespole, ponadto podbijali większość naszych ataków, to było trudne starcie. Byliśmy słabsi i mamy tego świadomość – mówi Maciej Naliwajko, kapitan Gwardii Wrocław.
W całym spotkaniu zabrakło zdecydowanej zagrywki, która pozwoliłaby odrzucić rywala od siatki. KPS dysponował przyzwoitym przyjęciem i świetną asekuracją bloku. Wyrównany pierwszy set, przegrany tak naprawdę w końcówce, ostatecznie przesądził o dalszym przebiegu meczu. Gwardziści już nie byli w stanie wrócić do dobrej dyspozycji z pierwszej odsłony. W pozostałych dwóch partiach to gospodarze narzucili swoje, twarde warunki gry, które utrzymali do końca. Dobrą okazją do rehabilitacji będzie kolejny mecz. Domowe spotkanie z KS Lechią Tomaszów Mazowiecki zapowiada się o tyle wyjątkowo, że odbędzie się przy obecności kamer Polsatu Sport, a jak wiadomo telewizyjne starcia, wychodzą GWR całkiem nieźle.
KPS SIEDLCE – KS GWARDIA WROCŁAW 3:0 (23, 22, 13)
KPS: Antosik (3), Dobosz (11), Gibek (5), Kowalczyk (16), Sterna (4), Gałązka (7), Januszewski (libero) oraz Wiczkowski, Abramowicz, Iglewski (1).
Gwardia: Szymeczko (4), Naliwajko (9), Nowosielski (1), Maruszczyk (5), Olczyk (6), Superlak (8), Dzikowicz (libero) oraz Lubaczewski (1), Sternik (3), Kaźmierczak (3), Śnieżek (1), Lebioda (libero).
Foto: Marta Daszczyk
Dodaj komentarz
Komentarze (0)