Święta zero waste? Wielkanoc to nie tylko jaja
Prof. Mariusz Korczyński zachęca do jedzenia jaj, bo to źródło zdrowia: są w nich wszystkie substancje niezbędne do stworzenia nowego organizmu. Prof. Maciej Bienkiewicz dodaje, że Wielkanoc to nie tylko jaja i apeluje: nie kupujmy i nie przygotowujmy za dużo! Radzi też, jak odpowiednio zabezpieczyć potrawy, by dłużej pozostały świeże.
Prof. Mariusz Korczyński z Katedry Żywienia Zwierząt i Paszoznawstwa UPWr nie ma wątpliwość, że jajo to źródło zdrowia. Tłumaczy, że ważące średnio dostarcza nam ono 90 kcal energii, 25 proc. niezbędnych, doskonale zbilansowanych aminokwasów, związków mineralnych i witamin. W żółtku występują właściwie wszystkie witaminy, jakie zna natura (m.in. B12, ale też A+E) oraz kwas foliowy. Są też fosfolipidy, które mają wbudowane długołańcuchowe kwasy tłuszczowe. Dzięki nim dobrze funkcjonują nasze mózgi i serca. Natomiast białko, pod względem zawartości poszczególnych aminokwasów uznawane jest jednym z dwóch wzorców białka idealnego.
– W jaju są wszystkie substancje niezbędne do stworzenia nowego organizmu, nowego życia. Wystarczy przecież 21 dni w temperaturze 39-40 stopni Celsjusza, by w zapłodnionym jaju powstał nowy organizm: pisklę – mówi naukowiec UPWr. I dodaje: – Osoby zdrowe, bez problemów z cholesterolem, według wskazań WHO mogą jeść 12 jaj na tydzień, dietetycy mówią nawet, że jeszcze więcej: dwa dziennie.
Jeśli mamy wątpliwość, czy zakupione przez nas jaja są świeże, można to łatwo sprawdzić za pomocą tzw. testu szklanki wody. Jeżeli po włożeniu jaja do szklanki, leży ono płasko na dnie możemy mieć pewność, że jest świeże, jeżeli podnosi się do góry – lepiej ugotować je na twardo lub użyć do wypieków.
Prof. Maciej Bienkiewicz z Katedry Żywienia Człowieka UPWr podkreśla jednak, że Wielkanoc to nie tylko jajka.
- To zdecydowanie mięsne święto, więc na większości stołów pojawią się liczne potrawy z mięsa pieczonego, wędzonego, gotowanego. W zależności od domu, będzie też zapewne żur, barszcz biały, oczywiście z białą kiełbasą lub zupa chrzanowa i ciasta – wylicza i podkreśla, że warto zastanowić się, ile jedzenia tak naprawdę nam potrzeba. Czy na pewno wszystko zjemy? Zdaniem naukowca z Katedry Żywienia Człowieka marnowanie żywności to w Polsce nadal spory problem. – Wydawać by się mogło, że statystki psują gastronomia i handel, ale nic bardziej mylnego. Jak wynika z danych Programu Racjonalizacji i Ograniczania Marnotrawstwa Żywności (PROM) większość, bo aż 60%, marnowanej żywności pochodzi z naszych domów. Najczęstszą przyczyną jest psucie się żywności, jej przeterminowanie, przygotowywanie zbyt dużej ilości jedzenia, nieprzemyślane zakupy zbyt wielu produktów, czy brak pomysłu na to, jak wykorzystywać pozostającą nam żywność do przygotowywania potraw. Jest sporo obszarów, nad którymi trzeba popracować – mówi prof. Bienkiewicz.
Podkreśla, że święta to specyficzny czas, jeśli chodzi o ilość przygotowywanego jedzenia. Mamy bowiem zdecydowaną tendencję do nadprodukcji żywności, co jest chyba konsekwencją obaw, że ktoś będzie głodny.
Pół żartem, pół serio, chyba każdy z nas słyszał przed świętami „nie jedz, to na święta”, a po świętach „jedz, bo się zmarnuje”. I niestety, często się marnuje.
Jak więc ograniczyć marnowanie jedzenia? Po pierwsze kupować mniej produktów i gotować mniejsze ilości. – Nie ma sensu spędzać długich godzin w kuchni tylko po to, żeby się napracować, a później martwić, kto to zje albo jak to zmieścić do lodówki, czy zamrażarki. Mamy nieograniczony dostęp do sklepów, więc jeśli coś się skończy zawsze można dorobić. Święta to zaledwie kilka dni, a świeże potrawy smakują przecież najlepiej – mówi prof. Bienkiewicz.
Po drugie, by przygotowane potrawy dłużej pozostały świeże prof. Bienkiewicz radzi je odpowiednio zabezpieczyć. Na przykład w przypadku jaj FDA (Amerykańska Agencja Żywności i Leków) mówi, że ugotowane na twardo można spożyć w ciągu tygodnia. Jeżeli chodzi o inne potrawy zawierające jajko np. jaja faszerowane czy sałatki, czas ten jest krótszy i wynosi 3-4 dni.
– Nie trzymajmy też naszych potraw przez cały dzień na stole. W temperaturze pokojowej ich przydatność do spożycia znacznie się skróci. Lepiej wyporcjować je do mniejszych pojemników i korzystać w miarę potrzeb. Możemy też użyć pakowarek próżniowych – są ostatnio dość powszechne i łatwo dostępne. Zachowując warunki chłodnicze i usuwając z opakowania powietrze przedłużymy trwałość przygotowanego jedzenia – mówi ekspert. – I po trzecie, skoro spotykamy się w gronie rodzinnym, to może nie ma potrzeby, by każdy przygotowywał to samo. Podzielmy się obowiązkami w przygotowywaniu potraw – z pewnością mniej jedzenia zostanie w naszej lodówce – dodaje.
Jeśli jednak coś zostanie po świętach i czujemy, że być może nie będziemy w stanie tego zjeść, polecam dzielenie się żywnością. Są punkty foodsharingu i lodówki społeczne. Ich długą listę można znaleźć w intrenecie.
Dodaj komentarz
Komentarze (0)