We Wrocławiu czacha dymi!

dzisiaj, 10 godz temu 147 0

W Środę Popielcową Dolnośląski Alarm Smogowy wraz z organizacjami skupionymi w Koalicji WOK (Wrocławska Ochrona Klimatu) zorganizował akcję we Wrocławiu na Rynku pod pręgierzem. Miejsce wybrano nieprzypadkowo, bowiem zaniechania w walce ze smogiem wymagają napiętnowania – twierdzą organizatorzy. Pod pręgierz przyniesiono symboliczny popiół - władze miasta, za zwłokę w usuwaniu piecy kopciuchów w mieszkaniach gminnych oraz za zaniechanie walki ze smogiem komunikacyjnym poprzez wstrzymanie prac nad wprowadzaniem  w mieście działającej Strefy Czystego Transportu, powinny tym popiołem posypać swoje głowy. Pod pręgierzem pojawił się też obraz "Czacha dymi" - dedykowany wrocławskim urzędnikom, który zwraca uwagę na śmiertelne skutki smogu w mieście.

Przyjęta w 2017 dolnośląska uchwała antysmogowa dla Wrocławia zobowiązywała do usunięcia toksycznych piecy niespełniających minimalnych wymogów klasy 3-ciej – zwanych potocznie kopciuchami.  Wg oficjalnych informacji, przekazanych przez władze Wrocławia, na 1 lipca 2024, czyli na dzień wejścia w życie ww. zakazu korzystania z kopciuchów, w zasobach gminnych było aż 4229 mieszkań z piecami kopciuchami! I choć większość tych piecy znajduje się w budynkach, których Miasto nie jest jedynym właścicielem, to aż 1125 tych mieszkań położonych jest budynkach będących w 100% własnością gminy. W tych budynkach tylko od Miasta zależy pozbycie się problemu.

Na koniec roku 2024 sytuacja poprawiła się tylko nieznacznie – ilość mieszkań gminnych z kopciuchami zmniejszyła się do 3623.

W tym tempie usuwanie kopciuchów zajmie zajmie co najmniej kolejne 3 lata – zauważają organizatorzy akcji. 

 Przynieśliśmy dzisiaj pod ratusz symboliczny słoik z popiołem, bo uważamy, że władze miasta nie sprostały wyzwaniu, o którym wiedziały już 8 lat temu – komentuje sytuację Krzysztof Smolnicki z Dolnośląskiego Alarmu Smogowego. Powtarzamy naszą akcję z popiołem z początku walki ze smogiem, kiedy miasto próbowało blokować wprowadzenie uchwał antysmogowych.  Dzisiaj przychodzimy z mniejszym słoikiem – bo wiele piecy udało się, głównie prywatnym właścicielom, usunąć. Zwracamy jednak uwagę na stopień wypełnienia słoika popiołem. Jest on adekwatny do zaniechań władz miasta w walce ze smogiem. Pomimo szumnej propagandy aż 90% piecy kopciuchów znajduje się nadal w mieszkaniach komunalnych – dodaje Smolnicki.

Organizatorzy akcji wskazują na konsekwencje zaniechań Wrocławia. Zanieczyszczenie powietrza pyłem zawieszonym, pochodzącym głównie z piecy kopciuchów, powoduje nadal rocznie około 600 przedwczesnych zgonów w mieście, ale też tysiące osób mierzących się przez smog z problemami zdrowotnymi. Zmniejszenie średnich stężeń zanieczyszczeń pyłowych w powietrzu nie może uspokajać, bo tragiczne w skutkach są ataki smogu – takie jak ten, który miał miejsce w końcówce grudnia 2024. Jednocześnie ważny jest aspekt społeczny zaniechań w działaniach miasta, bowiem w lokalach komunalnych z piecami kopciuchami mieszkają zwykle osoby uboższe, które często ponoszą negatywne konsekwencje – twierdzą organizatorzy wskazując na możliwość ochrony ich praw. 

Jeżeli wynajmowane mieszkanie ma wady, które ograniczają jego przydatność do użytku, najemca może domagać się obniżenia czynszu za czas trwania wad. Bez wątpienia sytuacja, w której eksploatacja jedynego źródła ogrzewania w lokalu jest niezgodna z prawem i najemcy grozi odpowiedzialność za popełnienie wykroczenia lub jest zmuszony do dogrzewania lokalu w nieekonomiczny sposób, np. piecykami elektrycznymi, stanowi wadę ograniczającą jego przydatność do użytku. Nie ulega wątpliwości, że w przypadku najmu lokali z zasobu komunalnego to na właścicielu, czyli gminie, spoczywa obowiązek wymiany pieca niezgodnego z uchwałą antysmogową. Ustawa o ochronie praw lokatorów stanowi wprost, że tego obowiązku właściciel nie może scedować na najemcę - komentuje Miłosz Jakubowski, radca prawny Fundacji Frank Bold.

Zebrani pod wrocławskim pręgierzem zwracają uwagę, że trują nas nie tylko kopciuchy na węgiel, ale także spaliny aut. Zanieczyszczenia transportowe to nie tylko cieplarniane gazy, ale to także tlenki azotu, które powodują szereg chorób, w tym alergię, astmę, czy nowotwory.  Na te zanieczyszczenia najbardziej narażone są osoby wrażliwe, czyli dzieci, osoby starsze czy osoby ze schorzeniami układu oddechowego.

Już 2 lata temu, jako Koalicja Wrocławska Ochrona Klimatu, apelowaliśmy do prezydenta Jacka Sutryka nie tylko o przyjęcie jak najambitniejszej wersji Strefy Czystego Transportu, ale też o podjęcie szeregu działań obejmujących rozbudowę zbiorowego transportu, zamknięcie dla ruchu samochodowego centrum miasta czy wprowadzenie zachęt skłaniających mieszkańców Wrocławia do coraz częstszego korzystania z rowerów, zauważa Joanna Szczygielska-Żółtańska, z ruchu społecznego Rodzice dla Klimatu. Żaden z tych postulatów nie został zrealizowany, nie dziwi więc, że powietrze we Wrocławiu regularnie „wygrywa” w mało ciekawej konkurencji na miasto z najgorszym powietrzem na świecie. A przecież nasi włodarze, politycy, urzędnicy, oddychają tym samym powietrzem, a zatem na te same ryzyka co pozostali mieszkańcy są narażeni, oni i ich bliscy - dodaje.

fot Witold Miklaszewski

Dodaj komentarz

Komentarze (0)