"Dzieci rewolucji przemysłowej" - świat zbudowały dzieci
Boję się. Jest ciemno. Pracuję w kopalni. Dziś zaczęłam o czwartej rano. Czasami śpiewam sobie. Tylko wtedy, kiedy mam świeczkę. Nigdy w mroku. Chce mi się spać.
Sarah 8 lat
Noszę na plecach zwykle po pięćdziesiąt kilogramów węgla. Idę zgarbiona i czołgam się w wodzie, która często sięga mi do łydek. Na początku często zasypiałam z gorąca i zmęczenia.
Isabella 12 lat
Potęga przemysłowej Europy budowana była małymi rączkami, które szybko zmieniały szpule nici, czyściły wąskie gardła kominów, ciągnęły wózki z węglem w ciemnościach kopalń.
Dzieci chorują. Zła dieta, tragiczne warunki higieniczne i ciężka praca doprowadzają je na skraj wyczerpania. Jeśli któreś padnie przy pracy i po kilku kopnięciach nie jest w stanie się podnieść, wsadza się je na taczkę i wiezie do baraków. Jeśli przeżyje – wraca do pracy. Jeśli nie – wyprawia się szybki pochówek.
Tak wyglądało życie dzieci w przemysłowej Anglii, w fabrykach w Łodzi i nadal wygląda w wielu miejscach na świecie. W XXI wieku mieszkańcy Europy oburzają się na samo wspomnienie przeszłości, w której 4-latki posyłano do pracy. Nie przeszkadza im to jednak w kupowaniu ubrań szytych małymi dłońmi w Indiach czy Chinach.
Czy epoka dziecięcego niewolnictwa naprawdę się skończyła?
Komentarze (1)