wyborcaśroda, 23.09.2015 11:51
A co Siemoniak zrobil dla polskiej armii.NIC.Wojska polskiego nie ma.Sprzet zakupuja u obcych , przekrety z zakupem sprzetu wojskowego. Ustawki dla FrancuzówGlosujemy na Pana Michala Dworczyka- lidera listy Prawo i Sprawiedliwość
Oto prawdziwy Polak i patriota!
Wywiad z Nim
Z Michałem Dworczykiem, posłem Prawa i Sprawiedliwości, prezesem Fundacji Wolność i Demokracja, rozmawia Mariusz Kamieniecki. Europa, a w ślad za nią polski rząd otwierają granice dla uchodźców z Afryki i Bliskiego Wschodu. A co z naszymi rodakami za wschodnią granicą, gdzie też toczy się wojna? – Sytuacja, z jaką mamy do czynienia, jest wstydem dla państwa polskiego, które od 25 lat niestety nie uporało się z problemem pomocy naszym rodakom na Wschodzie. Z jednej strony deklarujemy możliwość przyjęcia nawet 12 tysięcy osób z krajów muzułmańskich, a z drugiej nie możemy pomóc przyjechać do Polski 120 naszym rodakom ze wschodu Ukrainy. Część Polaków w zdestabilizowanym Donbasie jest bezpośrednio zagrożona działaniami wojennymi i mimo tych dramatycznych okoliczności rząd polski wykazuje w tej sprawie obojętność. Niemcy, na których wzoruje się obecny rząd, jakoś nie mieli problemu z ewakuacją swoich rodaków ze Wschodu… – Dokładnie. Na początku lat 90., w ciągu pięciu lat, państwo niemieckie ewakuowało bądź stworzyło możliwość przyjazdu na terytorium Niemiec dla ok. miliona swoich rodaków oraz osób niemieckiego pochodzenia. Natomiast rząd w Polsce nie potrafi sobie poradzić ze znacznie mniejszą grupą, bo liczącą realnie od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy osób. Przy czym grupa, która nie może się dzisiaj doprosić o ewakuację z Mariupola, który stanowi bezpośrednie zaplecze frontu, to zaledwie sto dwadzieścia osób. W tej sytuacji to, co robi dziś polski rząd, kompromituje nasze państwo zarówno przed naszymi rodakami za granicą, jak również na arenie międzynarodowej. Wiceminister spraw zagranicznych Rafał Trzaskowski stwierdził w piątek, że w Mariupolu Polacy są bezpieczni i w razie potrzeby zostaną ewakuowani, ale aktualnie problemu nie ma… Przyzna Pan, że optymizm wiceszefa MSZ jest rozbrajający? – Wypowiedź min. Trzaskowskiego, reprezentującego polski rząd, jest zdumiewająca co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, twierdzenie, które pan przytoczył, że Polacy są bezpieczni, a w razie potrzeby zostaną ewakuowani, jest zwykłym kłamstwem. Mariupol, jak wspomniałem, leży w bezpośredniej bliskości linii frontu. Wszyscy eksperci – zarówno europejscy, jak i amerykańscy – wskazują, że jest to miasto, które w przypadku rozwinięcia się działań zbrojnych na wschodzie Ukrainy zostanie zaatakowane jako pierwsze i najprawdopodobniej zajęte, a w najlepszym razie okrążone. Pytanie, którego adresatem jest polski rząd, brzmi: jak w tej sytuacji w ciągu 72 godzin – bo takie wcześniej padały deklaracje – Polacy z Mariupola i jego okolic zostaną ewakuowani? Jak w trakcie oblężenia, podczas ostrzału artyleryjskiego polski rząd planuje przeprowadzić ewakuację tych ludzi i czy naprawdę jest powód, aby czekając na zaostrzenie konfliktu narażać życie i zdrowie naszych rodaków? A drugi powód? – Druga sprawa, równie zdumiewająca i nieakceptowalna z punktu widzenia Prawa i Sprawiedliwości, dotyczy porównania, jakie zrobił min. Trzaskowski, mówiąc, że wszyscy obywatele Ukrainy są traktowani w równy sposób i dlatego państwo polskie nie będzie w tym względzie robiło żadnych wyjątków. Wypowiedzi w tym tonie – powtórzę artykułowane nie po raz pierwszy – mogą świadczyć o całkowitym porzuceniu myślenia w kategoriach narodowych przez ważnych polityków Platformy Obywatelskiej. Tak jak powiedział w swoim wystąpieniu podczas debaty sejmowej o w sprawie uchodźców prezes Jarosław Kaczyński – istnieje pewna hierarchia zobowiązań. W pierwszym rzędzie rodzina, w drugim Naród, a dopiero na trzecim miejscu są wszyscy inni potrzebujący. Obecny rząd zdaje się zapomniał o tej zasadzie. Z jednej strony nie chce lub nie potrafi zadbać o bezpieczeństwo i ewakuację 120 Polaków z Mariupola, a z drugiej planuje przyjęcie 12 tysięcy osób. Osób, co do których trudno powiedzieć, czy są to uchodźcy, czy imigranci ekonomiczni, bo tego dzisiaj niestety nikt nie jest w stanie stwierdzić. To świadczy o nieodpowiedzialności obecnych polskich władz. Jak rząd w Warszawie pomaga naszym rodakom na wschodzie Ukrainy? – Muszę powiedzieć, że poza grupą 178 osób ewakuowanych do Polski na początku tego roku w ramach transportu rządowego przy błysku fleszy i światłach kamer zainteresowania naszymi rodakami ze strony rządu niestety nie widać. Mało tego, grupa kilkudziesięciu osób, których mieszkania zostały zniszczone w trakcie działań wojennych, nie otrzymała żadnej pomocy i gdyby nie pomoc Kościoła i organizacji pozarządowych, ludzie ci po przyjeździe do Polski byliby zdani wyłącznie na siebie. Część tych osób musiała dodatkowo ponieść kilkusetzłotowe opłaty za wydanie pozwolenia na stały pobyt, z których polskie państwo ich nie zwolniło. Myślę, że to jest najlepsza wizytówka tego, jak obecny rząd interesuje się losem naszych rodaków na wschodzie Ukrainy. Dlaczego sprawa ściągnięcia do Polski naszych rodaków, którzy zostali na Wschodzie – nie z własnej woli – przychodzi z takim trudem temu rządowi, który de facto odmawia im pomocy, a otwiera granice na przyjęcie uchodźców z Bliskiego Wschodu? Na ile jest to kwestia braku wyczucia, a na ile efekt uległości wobec dyktatu Niemiec? – Trudno mi odpowiadać za polityków Platformy i wchodzić w ich tok rozumowania, natomiast fakty są bezsporne. Na początku wstrzemięźliwi w formułowaniu tez politycy partii rządzącej, po tym jak Bruksela zaczęła stanowczo żądać przyjęcia licznej grupy uchodźców, pod presją się ugięli. Dzisiaj – wyraźnie pod naciskiem – są gotowi zrobić niemal wszystko w sprawie przyjęcia uchodźców z Afryki i Bliskiego Wschodu. Natomiast jeśli chodzi o obronę polskiego interesu narodowego, a więc o ochronę naszych rodaków na Wschodzie, nie czując takiej presji, nie chcą wykonać choćby małego, symbolicznego gestu. Minister nauki i szkolnictwa wyższego Lena Kolarska-Bobińska zaapelowała do uczelni o otwarcie się na przyjęcie uchodźców z krajów arabskich. W przyszłym tygodniu ma wejść w życie specjalne rozporządzenie, które ułatwi ich przyjmowanie na studia w Polsce. Nie przypominam sobie podobnych apeli, które miałyby na celu pomoc Polakom za wschodnią granicą… – Wczoraj rozmawiałem z jednym rodzicem – Polakiem z Ukrainy z byłego województwa lwowskiego, który prosi o stypendium dla swojego syna wyjeżdżającego na studia do Polski. Niestety, nie zmieścił się on w niewielkiej puli stypendiów fundowanych przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, wobec czego musi liczyć i mieć nadzieję, że znajdzie się jakaś organizacja pozarządowa, która sfinansuje jego studia w Polsce. Od tego zależy, czy ten chłopiec – Polak będzie mógł podjąć studia w Polsce. W związku z tym, jeśli nasi rodacy, którzy posiadają Kartę Polaka, nie mogą liczyć na pomoc państwa polskiego, a rząd, wykazując troskę, stwarza warunki do nauki uciekinierom z krajów arabskich, jest to dla mnie całkowicie niezrozumiałe. Właściwie to może być dowód na to, że rząd nie jest zainteresowany wspieraniem polskiej tożsamości narodowej naszych rodaków ze Wschodu. Dziękuję za rozmowę. Mariusz Kamieniecki
Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/1 44009,karta-polaka-juz-nic-nie-znaczy.ht ml
Elwirawtorek, 22.09.2015 14:44
Mądry facet. Dobrze, że ktoś taki reprezentuje nasz region w Warszawie.
kamin.poniedziałek, 21.09.2015 14:37
i tak nie bede na pana głoswał bo jstes wasc z platformy niby obywatelskiej....ch....d,,,,,i kamieni kupa!!!!!
betiponiedziałek, 21.09.2015 22:50
A na kogo? Na murdzka? Bo to chyba jedyny kandydat, który ma szanse sie sprawdzić
środa, 23.09.2015 19:02
Murdzek robi błąd że startuje z listy PiS - przeliczy się
Komentarze (5)
Oto prawdziwy Polak i patriota!
Wywiad z Nim
Z Michałem Dworczykiem, posłem Prawa i Sprawiedliwości, prezesem Fundacji Wolność i Demokracja, rozmawia Mariusz Kamieniecki. Europa, a w ślad za nią polski rząd otwierają granice dla uchodźców z Afryki i Bliskiego Wschodu. A co z naszymi rodakami za wschodnią granicą, gdzie też toczy się wojna? – Sytuacja, z jaką mamy do czynienia, jest wstydem dla państwa polskiego, które od 25 lat niestety nie uporało się z problemem pomocy naszym rodakom na Wschodzie. Z jednej strony deklarujemy możliwość przyjęcia nawet 12 tysięcy osób z krajów muzułmańskich, a z drugiej nie możemy pomóc przyjechać do Polski 120 naszym rodakom ze wschodu Ukrainy. Część Polaków w zdestabilizowanym Donbasie jest bezpośrednio zagrożona działaniami wojennymi i mimo tych dramatycznych okoliczności rząd polski wykazuje w tej sprawie obojętność. Niemcy, na których wzoruje się obecny rząd, jakoś nie mieli problemu z ewakuacją swoich rodaków ze Wschodu… – Dokładnie. Na początku lat 90., w ciągu pięciu lat, państwo niemieckie ewakuowało bądź stworzyło możliwość przyjazdu na terytorium Niemiec dla ok. miliona swoich rodaków oraz osób niemieckiego pochodzenia. Natomiast rząd w Polsce nie potrafi sobie poradzić ze znacznie mniejszą grupą, bo liczącą realnie od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy osób. Przy czym grupa, która nie może się dzisiaj doprosić o ewakuację z Mariupola, który stanowi bezpośrednie zaplecze frontu, to zaledwie sto dwadzieścia osób. W tej sytuacji to, co robi dziś polski rząd, kompromituje nasze państwo zarówno przed naszymi rodakami za granicą, jak również na arenie międzynarodowej. Wiceminister spraw zagranicznych Rafał Trzaskowski stwierdził w piątek, że w Mariupolu Polacy są bezpieczni i w razie potrzeby zostaną ewakuowani, ale aktualnie problemu nie ma… Przyzna Pan, że optymizm wiceszefa MSZ jest rozbrajający? – Wypowiedź min. Trzaskowskiego, reprezentującego polski rząd, jest zdumiewająca co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, twierdzenie, które pan przytoczył, że Polacy są bezpieczni, a w razie potrzeby zostaną ewakuowani, jest zwykłym kłamstwem. Mariupol, jak wspomniałem, leży w bezpośredniej bliskości linii frontu. Wszyscy eksperci – zarówno europejscy, jak i amerykańscy – wskazują, że jest to miasto, które w przypadku rozwinięcia się działań zbrojnych na wschodzie Ukrainy zostanie zaatakowane jako pierwsze i najprawdopodobniej zajęte, a w najlepszym razie okrążone. Pytanie, którego adresatem jest polski rząd, brzmi: jak w tej sytuacji w ciągu 72 godzin – bo takie wcześniej padały deklaracje – Polacy z Mariupola i jego okolic zostaną ewakuowani? Jak w trakcie oblężenia, podczas ostrzału artyleryjskiego polski rząd planuje przeprowadzić ewakuację tych ludzi i czy naprawdę jest powód, aby czekając na zaostrzenie konfliktu narażać życie i zdrowie naszych rodaków? A drugi powód? – Druga sprawa, równie zdumiewająca i nieakceptowalna z punktu widzenia Prawa i Sprawiedliwości, dotyczy porównania, jakie zrobił min. Trzaskowski, mówiąc, że wszyscy obywatele Ukrainy są traktowani w równy sposób i dlatego państwo polskie nie będzie w tym względzie robiło żadnych wyjątków. Wypowiedzi w tym tonie – powtórzę artykułowane nie po raz pierwszy – mogą świadczyć o całkowitym porzuceniu myślenia w kategoriach narodowych przez ważnych polityków Platformy Obywatelskiej. Tak jak powiedział w swoim wystąpieniu podczas debaty sejmowej o w sprawie uchodźców prezes Jarosław Kaczyński – istnieje pewna hierarchia zobowiązań. W pierwszym rzędzie rodzina, w drugim Naród, a dopiero na trzecim miejscu są wszyscy inni potrzebujący. Obecny rząd zdaje się zapomniał o tej zasadzie. Z jednej strony nie chce lub nie potrafi zadbać o bezpieczeństwo i ewakuację 120 Polaków z Mariupola, a z drugiej planuje przyjęcie 12 tysięcy osób. Osób, co do których trudno powiedzieć, czy są to uchodźcy, czy imigranci ekonomiczni, bo tego dzisiaj niestety nikt nie jest w stanie stwierdzić. To świadczy o nieodpowiedzialności obecnych polskich władz. Jak rząd w Warszawie pomaga naszym rodakom na wschodzie Ukrainy? – Muszę powiedzieć, że poza grupą 178 osób ewakuowanych do Polski na początku tego roku w ramach transportu rządowego przy błysku fleszy i światłach kamer zainteresowania naszymi rodakami ze strony rządu niestety nie widać. Mało tego, grupa kilkudziesięciu osób, których mieszkania zostały zniszczone w trakcie działań wojennych, nie otrzymała żadnej pomocy i gdyby nie pomoc Kościoła i organizacji pozarządowych, ludzie ci po przyjeździe do Polski byliby zdani wyłącznie na siebie. Część tych osób musiała dodatkowo ponieść kilkusetzłotowe opłaty za wydanie pozwolenia na stały pobyt, z których polskie państwo ich nie zwolniło. Myślę, że to jest najlepsza wizytówka tego, jak obecny rząd interesuje się losem naszych rodaków na wschodzie Ukrainy. Dlaczego sprawa ściągnięcia do Polski naszych rodaków, którzy zostali na Wschodzie – nie z własnej woli – przychodzi z takim trudem temu rządowi, który de facto odmawia im pomocy, a otwiera granice na przyjęcie uchodźców z Bliskiego Wschodu? Na ile jest to kwestia braku wyczucia, a na ile efekt uległości wobec dyktatu Niemiec? – Trudno mi odpowiadać za polityków Platformy i wchodzić w ich tok rozumowania, natomiast fakty są bezsporne. Na początku wstrzemięźliwi w formułowaniu tez politycy partii rządzącej, po tym jak Bruksela zaczęła stanowczo żądać przyjęcia licznej grupy uchodźców, pod presją się ugięli. Dzisiaj – wyraźnie pod naciskiem – są gotowi zrobić niemal wszystko w sprawie przyjęcia uchodźców z Afryki i Bliskiego Wschodu. Natomiast jeśli chodzi o obronę polskiego interesu narodowego, a więc o ochronę naszych rodaków na Wschodzie, nie czując takiej presji, nie chcą wykonać choćby małego, symbolicznego gestu. Minister nauki i szkolnictwa wyższego Lena Kolarska-Bobińska zaapelowała do uczelni o otwarcie się na przyjęcie uchodźców z krajów arabskich. W przyszłym tygodniu ma wejść w życie specjalne rozporządzenie, które ułatwi ich przyjmowanie na studia w Polsce. Nie przypominam sobie podobnych apeli, które miałyby na celu pomoc Polakom za wschodnią granicą… – Wczoraj rozmawiałem z jednym rodzicem – Polakiem z Ukrainy z byłego województwa lwowskiego, który prosi o stypendium dla swojego syna wyjeżdżającego na studia do Polski. Niestety, nie zmieścił się on w niewielkiej puli stypendiów fundowanych przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, wobec czego musi liczyć i mieć nadzieję, że znajdzie się jakaś organizacja pozarządowa, która sfinansuje jego studia w Polsce. Od tego zależy, czy ten chłopiec – Polak będzie mógł podjąć studia w Polsce. W związku z tym, jeśli nasi rodacy, którzy posiadają Kartę Polaka, nie mogą liczyć na pomoc państwa polskiego, a rząd, wykazując troskę, stwarza warunki do nauki uciekinierom z krajów arabskich, jest to dla mnie całkowicie niezrozumiałe. Właściwie to może być dowód na to, że rząd nie jest zainteresowany wspieraniem polskiej tożsamości narodowej naszych rodaków ze Wschodu. Dziękuję za rozmowę. Mariusz Kamieniecki
Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/1
44009,karta-polaka-juz-nic-nie-znaczy.ht
ml