Lechia Dzierżoniów: bez goli i emocji z Górnikiem Wałbrzych
Bardzo słaby piłkarsko mecz obejrzeli dziś kibice zgromadzeni na stadionie w Dzierżoniowie. Jakość meczu odzwierciedlała pozycje obu ekip w tabeli, a sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo. Nie brakowało za to niecelnych podań i chaotycznej gry z obu stron. Szkoda sytuacji z 81 minuty, kiedy to Tobiasz zagrał ręką w polu karnym i należała się nam jedenastka. Do pomyłki przyznał się, ale niestety dopiero po meczu, główny arbiter. Mimo wszystko bezbramkowy remis odpowiada temu, co działo się na boisku.
Mecz sąsiadów z samego dołu tabeli nie przyciągnął na trybuny wielu kibiców. Na stadion przyszli stali bywalcy. Nie pojawili się szalikowcy miejscowych, a przyjezdni choć dotarli w asyście policji pod stadion, nie zdecydowali się na zakup biletów i po półgodzinnym pobycie za płotem wrócili do Wałbrzycha.
Sam mecz nie był porywającym widowiskiem. Rozpoczęło się chaotycznie, niedokładnie i nieciekawie. Nie pomagała też aura, było ponuro i zimno, a uczucie chłodu potęgował nieprzyjemny wiatr. Pierwszą groźną sytuację, która mogła rozgrzać kibiców miał Tomkiewicz. Buryło obsłużył podaniem wspomnianego młodzieżowca, ale ten uderzył obok bramki. Pięć minut później odpowiedział Górnik. Migalski zamiast uderzać na bramkę, zdecydował się na podanie do Rytki, którego uderzenie powędrowało wysoko nad bramką. W 25 minucie przed szansą na zdobycie gola stanął Buryło, który dynamicznie wszedł w pole karne i uderzył w kierunku bramki, ale piłka poszybowała nad poprzeczką. W końcówce ożywili się rywale, jednak bez większego zagrożenia. Świetną okazję mieli za to podopieczni Zbigniewa Soczewskiego, jednak Niedojad, który wypracował sobie pozycję, uderzył tuż obok słupka. Do przerwy bez goli.
Na drugę połowę lepiej dysponowani wyszli gospodarze. W 50 minucie bardzo dobrą okazję miał Nieojad, który wykorzystał to, że Buryło zabrał ze sobą dwóch defensorów gości. Damian zdecydował się na uderzenie, które z trudem wybronił Jaroszewski. Trójkolorowi posiadali optyczną przewagę, jednak dobrze spisywały się formacje defensywne Górnika. Chyba najlepszą sytuację w całym meczu mieliśmy w 67 minucie. Koronkowa akcja całego zespołu. W jej końcowej fazie Słonecki świetnie podłączył do ataku, wyłożył piłkę na 7 metr do Buryły, do którego momentalnie doskoczyło aż trzech obrońców i ostatecznie nic z tego nie wyszło. Z biegiem minut gra nieco przyspieszyła, choć brakowało klarownych okazji strzeleckich. Wielkie zamieszanie zdarzyło się w 81 minucie. Piłkę ręką w polu karnym zagrywa Tobiasz, główny arbiter nie reaguje, a tym bardziej boczny, który doskonale widział tę sytuację. Zagotowało się na ławce rezerwowych, bardzo wzburzyły się też trybuny, bowiem sytuacja była jasna i klarowna. Po meczu arbiter przyznał, że się w tej sytuacji pomylił, ale cóż nam z tego. Końcówka meczu to przewaga Górnika, który jeszcze próbował podkręcić tempo, głównie dzięki zmianom trenera Bubnowicza, który wprowadził aż trzech ofensywnych piłkarzy. Ta taktyka mogła się udać. W 90 minucie ciekawą akcję przeprowadził Janek Rytko, zdecydował się na uderzenie z 18 metrów. Strzał mocny i celny zmierzał tuż obok słupka, jednak Malec nie dał się zaskoczyć i wyciągnięty jak długi, wybił na rzut rożny. Niebawem arbiter zakończył spotkanie, w którym obie ekipy podzieliły się punktami.
Malec - Paszkowski, Barski, Korkuś, Słonecki, Aleksiuk (46' Brzezicki), Kowalczyk (61' Bolisęga), Buryło, Tomaszewski, Tomkiewicz, Niedojad
Jaroszewski - D.Michalak, Tobiasz, Surmaj, Morawski, Rytko, Gawlik, Pierzga, G.Michalak (75' Woźniak), Dec (55' Sobiesierski), Migalski (80' Brzeziński)
Żółte kartki: Tomaszewski, Surmaj (Lechia) oraz Surmaj, Pierzga, Morawski (Górnik)
Źródło: Lechia Dzierzoniów
Foto.: Krzysztof Brzeźniak - Doba.pl
Komentarze (25)