Daria Michalska Dyrektor Szkół Niepublicznych w Bielawie w 10 odsłonach
1. Redaktor doba.pl: Jest Pani bardzo aktywna w obszarze lokalnej oświaty, zarządza Pani równolegle kilkoma placówkami na różnych poziomach edukacji, od żłobka po szkolnictwo ponadgimnazjalne, a ostatnio nawet studia podyplomowe.
W jaki sposób odnosi się Pani do kontrowersyjnych wciąż w odbiorze społecznym zmian w systemie szkolnictwa?
Daria Michalska. Istotnie, od kilkunastu lat prowadzę niepubliczne placówki oświatowe poczynając od szkoły językowej, a jak Pan zauważył na szkolnictwie wyższym kończąc. Podpisanie umowy o współpracy z Wyższą Szkołą Komunikowania, Politologii i Stosunków Międzynarodowych w Warszawie to spore wyzwanie organizacyjne. Aktualnie studenci kształcą się 17 kierunkach. Większość z nich to nauczyciele zdobywający nowe uprawnienia i kwalifikacje do nauczania innych przedmiotów. Inwestycja w siebie zaprocentuje z pewnością na rynku edukacyjnym w kontekście nowej reformy. Przypomnę, że wcześniej ODN „Wszechnica Nauczycielska” prowadziła kilka edycji kursów kwalifikacyjnych z zakresu oligofrenopedagogiki. W ofercie Szkoły Językowej „Blue Academy” mam też kolejną edycję bezpłatnych, 120 godzinnych kursów językowych na poziomie podstawowych (A2): angielskiego i niemieckiego. Uczestnicy otrzymują materiały dydaktyczne, a kończąc kurs stosowny certyfikat. Dzisiaj to ważny konkret w poszukiwaniu pracy na rynku europejskim.
Staram się podążać za potrzebami i koniecznymi wymaganiami jakie stawia się współczesnej, nowoczesnej szkole. Sama ciągle douczam się jeszcze, uczestnicząc systematycznie w konferencjach dyrektorów i menadżerów oświaty. Moje CV zawodowe nieustannie wzbogaca się kolejnymi świadectwami i certyfikatami. Cieszę się, że moje doświadczenie i aktywność zostały zauważone i docenione przez organy państwowe, resortowe i medialne. W październiku ubiegłego roku, na konferencji ogólnopolskiej w Warszawie prezentowałam temat „Dobre praktyki w nawiązywaniu współpracy szkół z zakładami pracy. Stwarzanie ze szkoły zawodowej środowiska pozytywnego wyboru dla młodzieży.” Była to okazja do podzielenia się doświadczeniem przez dyrektora Szkoły Wielozawodowej, współpracującego na bieżąco z lokalnymi pracodawcami, oferującymi szkolne praktyki w blisko 30 zawodach.
Od początku, kiedy tylko powstał pomysł na zmiany organizacyjne w szkolnictwie i niejako powrót do przeszłości przy likwidacji gimnazjum miałam okazję rozmawiać z Minister Edukacji jako członek Krajowego Forum Oświaty Niepublicznej i zdałam sobie sprawę, że trzeba będzie podjąć wyzwanie i elastycznie przejść do planowania po nowemu. Prowadzenie szkoły niepublicznej właściwie nie zależy na szczeblu lokalnym od samorządu, sama jestem organem prowadzącym więc jak mówią jak sobie pościelę ……
Myślę o tym, by bezpiecznie przeprowadzić swoje placówki przez ten okres przejściowy, wygaszania stopniowo gimnazjum i powrotu do czteroletniego LO a także utworzenia już w nowym roku szkolnym klas 7 i 8 podstawówki z oddziałami przysposabiającymi do pracy, które zastąpią dotychczasowe 3 letnie gimnazjum.
2. Jak widać jest Pani blisko aktualności, spotyka Pani ekspertów, niekwestionowane autorytety, decydentów. W jaki sposób przenosi Pani te doświadczenia na naszą swojską rzeczywistość?
D.M. Wszystkie szkolenia, konferencje, a było ich w bieżącym roku szkolnym sporo, to specjalistyczna wiedza, która wzbogaca mnie samą, ale w sposób oczywisty przekłada się na styl mojej pracy. Dowiodłam tego zapraszając do Bielawy plejadę znakomitych gości, którzy w ciągu 10 lat działalności Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli „Wszechnica Nauczycielska” głosili dla nauczycieli, rodziców i uczniów świetne wykłady. Przypomnę tu projekt, który realizuję cyklicznie pod nazwą Forum Dyrektorów i Pedagogów Placówek Oświatowych. Za nami 11 edycja z 4 kwietna 2017 r. tym razem z udziałem prof. Zbigniewa Izdebskiego, specjalisty w dziedzinie seksuologii. Dotknęliśmy delikatnego tematu seksualności, zbyt może wczesnych inicjacji młodych ludzi, którzy podejmują współżycie bez należytej wiedzy, na żywioł. Wiemy, że za spontan w tej materii płaci się nazbyt często bardzo wysokie koszty. Świadomość odpowiedzialności rodzicielskiej jest ciągle niestety w powijakach. Rozmowy na ten temat są wciąż krępujące lub wręcz tabu. Zdarza się, że również w mojej placówce dzieci rodzą dzieci. Staram się swoim uczniom zapewnić sprzyjające warunki, by mimo wszystko nie rezygnowali z edukacji.
Staram się też przy wyjątkowych okazjach konferencyjnych z udziałem ekspertów spotykać z samorządami, co nie jest łatwe. A skoro jesteśmy blisko samorządów to dodam, że Urząd Miasta Dzierżoniów świetnie rozumie potrzebę dofinansowania najmłodszych swoich mieszkańców, których rodzice ponoszą takie samo czesne w Niepublicznym Żłobku „Akademia Maluszka” jak w Żłobku Publicznym. Dodatkowo pozyskuję co roku dla rodziców dofinansowanie z Programu MPiPS Maluch, w tym roku 140zł miesięcznie. Te pieniądze zostają w portfelach rodziców, bo umiem się o nie postarać. Z przykrością stwierdzam, że dzieci z pozostałych gmin naszego powiatu tej szansy nie dostały, co jednoznacznie należy odczytać jako brak zainteresowania tym tematem przez włodarzy. Komentarz jest chyba zbyteczny. Koszt utrzymania jednego dziecka w żłobku niepublicznym jest bardzo wysoki, więc bez wsparcia samorządu taki żłobek jest niemożliwy do utrzymania. Tam gdzie przyświeca wspólny cel można się porozumienia.
3. Bielawskie Szkoły Niepubliczne to Gimnazjum z Oddziałami Przysposabiającymi do Pracy, Szkoła Wielozawodowa, Niepubliczne Liceum Ogólnokształcące, Prywatne Liceum Ogólnokształcące dla Dorosłych. Chciałbym, aby powiedziała Pani mocno, czy gimnazjaliści, którzy z jakichś życiowych powodów, czasem kiepskich wyborów znaleźli się w OHP lub wymagają specjalnej kurateli będą mieć w Pani placówce w dalszym ciągu oparcie?
D.M. Poza kosmetyką nomenklatury mam nadzieję, że tak. Wyjaśniam więc. Od 1 września 2017r. obecne klasy 2 i 3 gimnazjum będą szły swoim trybem. Nie robimy już jednak nowego naboru do klasy pierwszej. W tym miejscu powstanie klasa 7 i 8 Europejskiej Szkoły Podstawowej z Oddziałami Przysposabiającymi do Pracy w Bielawie, gdzie młodzież będzie realizowała podobnie program teoretycznych przedmiotów oraz praktyk zawodowych w wybranych przez siebie branżach u lokalnych pracodawców. Ciągle współpracować będziemy z Hufcem 1-33 w Bielawie. Pozostanie Szkoła Wielozawodowa przekształcona w Szkołę Wielobranżową i analogicznie przekształcane w wydłużony do 4 lat proces edukacyjny Licem Ogólnokształcące dla młodzieży i dorosłych.
Jako dyrektor dołożę starań, aby w moich szkołach uczeń czuł się komfortowo, był podmiotowym partnerem, by czuł się bezpiecznie. Dalej będzie działało jedyne w swoim rodzaju stypendium za wzorową frekwencję. Dofinansowuję w uzasadnionych sytuacjach zakup biletów miesięcznych na dojazd do szkoły i na praktyki bądź kursy teoretycznej nauki zawodu, wszyscy gimnazjaliści mają dostęp do darmowych podręczników, a licealiści i zawodówka otrzymają tablety. Podobnie rzecz ma się z zakupem mundurów wojskowych w NLO. W tej szkole uczniowie dodatkowo, poza obowiązkową podstawą programową dostają pakiet specjalny dodatkowych zajęć edukacyjnych m.in. z musztry z elementami taktyki, samoobrony, pierwszej pomocy przedmedycznej czy języka miganego.
Kilka lat temu, powołaliśmy Stowarzyszenie Pomocy Dzieciom „Ananas”. Jest to organizacja non profit, która dzięki składkom członkowskim i skuteczności Zarządu pozyskuje fundusze na dożywianie, śniadania na dużej przerwie, imprezy integracyjne, wycieczki. Zorganizowane przez „Ananasa” wycieczki przed wieloma uczniami otworzyły okno na nasz piękny kraj, atrakcyjne zabytki sztuki, krajobrazy itp. W tym roku szkolnym mamy w planach odwiedzenie tzw. ściany wschodniej, kulturotwórczego w polskiej historii regionu Puław, Kazimierza Dolnego i Nałęczowa.
Przy okazji apeluję do łaskawości szlachetnych serc sympatyków placówki o wpłatę 1% swojego podatku. Wiem, że grono sympatyków jest spore. W historii Szkół Niepublicznych uhonorowałam przecież wiele osób statuetką Osobowości Lokalnej Edukacji” i „Przyjaciela Szkoły”. Za każdy gest wykonany w stronę ucznia serdecznie dziękuję.
4. Konkurencja jest dzisiaj nieodłącznym elementem krajobrazu. Prowadzi Pani szkoły niepubliczne, niektórzy czytają to jako prywatne. Jak radzi sobie Pani z konkurencyjnymi placówkami prowadzonymi przez samorządy?
D.M. Czasami jest to spory problem. Szkoły niepubliczne jak wszystkie samorządowe otrzymują dotację oświatową i uczniowie mają do nich dostęp za darmo. Kiedy tworzyłam Gimnazjum, które w tym roku obchodzi 10 urodziny wypełniłam niszę. Uczniowie z problemami edukacyjnymi i wychowawczyni bywali obciążeniem dla wielu placówek. Każdy dyrektor i nauczyciele woleliby mieć przy sobie talenty, ale tak się nie dzieje. Aby zapobiec wykluczeniu młodzieży, demoralizacji a nade wszystko, by mogła ona realizować obowiązek szkolny w porozumieniu i lokalizacyjnie po sąsiedzku” z Hufcem 1-33 w Bielawie stworzyłam szkołę przysłowiowej „ostatniej deski ratunku”. Owi niechciani odnaleźli dla siebie szansę. Z satysfakcją mogę powiedzieć, że dzięki doświadczonej kadrze pedagogicznej, socjoterapii i wielu zabiegom pedagogicznym zdecydowana większość wyszła na prostą, kontynuując edukację zawodową a nawet licealną. Dzisiaj cieszymy się wspólnie z pojedynczych sukcesów życiowych. Odczytuję to jako dobry znak, że robię coś pożytecznego i dobrego. Jednym słowem robię swoje. Z przykrością jednak muszę stwierdzić, że nie zawsze samorządy to widzą, a tym bardziej doceniają. Kuriozalny jest przykład naszej nieobecności na prezentacjach szkół organizowanych corocznie przez Starostwo Powiatowe. Nie jesteśmy wpuszczani. Gdybym była małostkowa pomyślałabym, że w obawie przede mną, bo przecież gra uczniami nie jest ani zdrowa, ani moralna, ani z definicji uczciwa.
To dziwny fakt dzielenia na gorszych lepszych, w kraju, gdzie co krok krzykacze głoszą tolerancję i miłosierdzie jak trzeba im głosów poparcia w wyborach. Warto pamiętać, że uczniowie Szkół Niepublicznych to też elektorat – nieprawdaż? Od lat trzymam się zasady, że nie tworzymy sztucznych podziałów szkół, wszystkie są polskie, narodowe, działają na takich samych prawach administracyjnych. Zachęcam obecnych włodarzy do traktowania moich uczniów tak jak innych mieszkańców miasta czy powiatu. To fajne dzieciaki, a ja jestem otwarta na wszelką współpracę.
5. W tym miejscu zapytam, czy nie kusi Pani, by spontanicznie nie wskoczyć na jakiś samorządowy stołek? A tak poważnie dopytam w tym miejscu o jeszcze jeden istotny temat. Generuje Pani miejsca pracy dla wielu osób. Czy z punktu widzenia pracodawcy, kobiety biznesu, nie czuje Pani presji „podcinania skrzydeł”?
D.M. Odpowiem cytatem „Dzieci krytyki, wiedzy i rozwagi, cudzych doświadczeń mając pełną głowę, choćby nam dano skrzydła Ikarowe, nie mielibyśmy do lotu odwagi.” Ja taką odwagę codziennie wykazuję, czasem jest to ryzykowna gra. Daję zatrudnienie, prowadzę placówki w kilku miejscowościach, z każdym rokiem miejsc pracy przybywa. Trzeba się sporo gimnastykować, aby dobrać taką kadrę by wszystko stykało we właściwym miejscu i czasie. Pracuję z delikatną materią jaką jest dziecko, uczeń, którego nie wystarczy wyposażyć w elementarną wiedz, ale też przygotować do życia obywatelskiego. Staram się pozyskiwać środki pomocowe w ramach różnych europejskich programów na wyposażenie placówek w nowoczesne narzędzia pracy, infrastrukturę. To ciężka praca, czasem kołowrót. Marzy mi się, żeby na poziomie urzędniczych schodów siedzieli ludzie kompetentni, kreatywni, pasjonaci pracy i wiedzy. Niezmiernie rzadko spotykam się z życzliwością i pomocą.
Dojrzewam powoli do następnych wyborów samorządowych, tym razem nie tylko jako wyborca, ale i kandydatka. Buduję zaplecze.
6. To teraz mnie Pani zaintrygowała. Skoro myśl jednak zakiełkowała to co dalej?
D.M. Proszę pozwolić jej dojrzewać w wiosennym słońcu, póki co na bilbordach i banerach zarządzanych przeze mnie placówek. Karty odkryjemy w stosownym czasie, obiecuję, że czytelnicy doby dowiedzą się jako pierwsi.
7. Trzymam za słowo. W takim razie wróćmy jeszcze do spraw bieżących. Intryguje mnie myśl, czy jest Pani nieustająco menadżerem oświaty, kiedy jest czas na prywatną Darię Michalską?
D.M. To trudne, ale nie niemożliwe. Organizacja to podstawa, nie rozstaję się z kalendarzem, notatnikiem, trzymam reżim. Na szczęście nauczyłam się wreszcie samej sobie dozować urlop. Niekiedy wystarczy wieczorny reset, innym razem jakaś „babska” przyjemność. Nieustająco kręcą mnie podróże, inne światy, łapanie dystansu. Ładuję akumulatory pod palmą lub swojską brzozą patrząc w dal. Prozaicznie dobry sen, trochę ćwiczeń i rower to panaceum.
8. Jest Pani niewątpliwie kobietą sukcesu. W sekretariacie Szkół Niepublicznych w Bielawie znajduje się swoista galeria dyplomów, nagród, certyfikatów, odznak. Trzeba umieć zarządzać, czy rządzić, żeby sukces mógł się zdarzyć?
D.M. Pewnie jedno i drugie, taka synergia wydaje się naturalna. Nie wykonuję wszystkiego sama. Dzisiaj mam już ten komfort, że koło wprowadzone w ruch kręci się. Ale jednak nie samo. Deleguję odpowiednich pracowników. Zarządzając kapitałem ludzkim, patrząc w papiery z kwalifikacjami zawodowymi, trzeba mieć też krztynę intuicji co do osobowości, bo ona daje zwykle to coś, co niby nie jest definiowalne, a załatwia temat. Mam świadomość, że na moje firmowe logo nie pracuję w pojedynkę, a z oddanymi, lojalnymi ludźmi. Jeśli się dopełniamy jest świetnie. Doceniam to i motywująco gratyfikuję.
9. W wielu miejscach reklamowych, również na portalu doba.pl firmuje Pani „szkołę na tabletach”. Wystartowała Pani z tą opcją we wrześniu 2016 r. jako znakiem czasu, kiedy technologia informatyczna ekspansywnie wkracza w codzienność. Czy z perspektywy kilkumiesięcznej to nowe narzędzie edukacji w Szkołach Niepublicznych zdaje egzamin?
D.M. Naturalnie, zamierzam tablety upowszechnić we wszystkich typach szkół. Zmorą współczesnej szkoły są telefony komórkowe. Pokolenie tech-neck rozpoznaje swoich znajomych na portalach społecznościowych, ale kontakty rówieśnicze są dyskusyjne. Moja placówka nie jest wyjątkiem, też mamy problem z uczniami, których świat zaczyna i kończy się w „komórce”. Przerobiliśmy problem w czasie Rad Pedagogicznych, przeszliśmy profesjonalne szkolenia. Wreszcie z Radą Rodziców przygotowaliśmy proceduralnie odpowiednie decyzje, że w czasie lekcji uczniowie deponują telefony do „przechowalni”. Wystarczyło kartonowe pudełko. Problem nie przestał istnieć, ale nie jest rażący. Uznałam, że nie możemy zatrzymać procesu informatyzacji życia, trzeba więc go oswoić. Praca z tabletem nie obejmuje wszystkich zajęć. Nadal obowiązuje tradycyjny zeszyt i podręcznik, ale ile ciekawsza jest szybko rozwiązana dzięki wyszukiwarce kwestia tu i teraz, na bieżąco. W nowoczesnej szkole nie da się zamknąć oczu na dziejący się postęp w komunikacji interpersonalnej przez Internet. Ważne, żeby uczeń stał się świadomym użytkownikiem narzędzia, które życie ułatwia wtedy, gdy go nie komplikuje. Tablet to wygoda, taka opera omnia , ważny partner edukacji i tyle.
10. Jakiego pytania Pani nie zadałem, a chciałaby Pani na nie odpowiedzieć?
Myślę, że warto mieć jeszcze jakieś asy w rękawie a ciąg dalszy sam nastąpi.
Tak więc za tu i teraz, dziękuję.
Przeczytaj komentarze (42)
Komentarze (42)