7 dowodów na to, że Janusz Zaleski albo niczego nie zrozumiał ze spotkań z mieszkańcami ziemi kłodzkiej, albo z nich kpi
Puk, puk... Pobudka, panie profesorze! Jak można niemal w jednym zdaniu mówić, że mieszkańcy ziemi kłodzkiej oczekują od programu ochrony przeciwpowodziowej konkretów, potem przyznać, że takich tam nie ma, a w końcu stwierdzić, że będą, jeśli na ów program się zgodzą? Prof. Janusz Zaleski w wywiadzie dla Gazety Wyborczej grozi palcem: uważajcie, bo niczego wam nie zrobię! Czy to z jego strony poważne?
Przykro nam to przyznać, ale prof. Janusz Zaleski, wybitny przecież specjalista wybrany przez Wody Polskie i ministra Marcina Kierwińskiego, by opracować program redukcji ryzyka powodziowego, traci swój niewątpliwy autorytet. Byliśmy na sześciu z sześciu publicznych spotkań, na którym prezentował swój „program” dla zlewni Nysy Kłodzkiej w części dotyczącej naszego powiatu. Ten wywiad to jednak szczyt hipokryzji! Odsyłamy czytelników do naszych relacji z tych spotkań. Wnikliwi bez problemu znajdą tam odpowiedź, czy jesteśmy „za”, czy „przeciw”.
1. Program? Jaki program?! Profesor mówi, że nie miał na to czasu
„Czy góra urodziła mysz?” – pytaliśmy, gdy 26 lutego we Wrocławiu zaprezentowano jedynie wyjątki z „Programu redukcji ryzyka powodziowego w zlewni Nysy Kłodzkiej” [więcej TUTAJ]. Słuchali tego samorządowcy, nawet zadawali pytania. Czy odpowiedzi ich satysfakcjonowały? Bez komentarza. Szczegóły miały być później. Jakże niepewną miał minę minister Kierwiński, ale wspierał go prof. Paweł Rowiński z PAN, a wszyscy – łącznie z ministrą Magdaleną Roguską – wypinali piersi do kamer. Tylko prof. Zaleski krył się za ich plecami. Bo nie zdążył z „programem”?
2. Politycy się dystansują. Profesor staje sam przeciwko smokom!
Na drugim spotkaniu, 5 marca, już w Kłodzku, ministrów już nie było. Władze państwowe reprezentował Tomasz Kułakowski, wicedyrektor z KPRM. Wtedy pytaliśmy: „Kto doradził Wodom Polskim i Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, by właśnie tak prezentować kluczowy dla przyszłości ziemi kłodzkiej program? Prawdopodobnie ktoś im nieżyczliwy...” [więcej TUTAJ]. Mateusz Balcerowicz, szef profesora z Wód Polskich, przyznał wówczas: „Będziemy dyskutowali do skutku”, ale... „konsensusu na pewno nie będzie”. O co więc teraz chodzi profesorowi?
3. Samotny rycerz, walczy o nasze dobro. Jeśli trzeba, wbrew nam
Przed kłodzką debatą, na którą zaproszono mieszkańców do małej sali Starostwa Powiatowego, nasz poradnik zatytułowaliśmy tak: „Wody Polskie pytają nas o zdanie... Co trzeba wiedzieć, żeby nie dać się zrobić w konia?” [więcej TUTAJ]. Nie przewidzieliśmy jednak czarnego scenariusza. Przez przeszło miesiąc tzw. konsultacji nie dowiedzieliśmy się niczego nowego. Może tylko, że planowany zbiornik Bolesławów ma być nie w tej wsi, ale w Starej Morawie. Bo tak. Ufajmy profesorowi, z armii którego zdezerterowali już politycy. A to oni mają podjąć decyzje.
4. Co nam radzi profesor? Uciekać, gdzie pieprz rośnie. Gdzie to?
11 marca spotkaliśmy się z mieszkańcami gminy Stronie Śląskie. Dla nich prof. Zaleski miał tylko złe wieści. Może dlatego od przedstawicieli rządu usłyszeliśmy: – Konsultacje to sprawa Wód Polskich, nie nasza. Ale jak mają firmować takie komunikaty? „Prof. Zaleski rekomenduje „relokację” rodzin z 480 mieszkań w Stroniu Śląskim. To nie przejęzyczenie?!” – to nasz tytuł po tym spotkaniu [więcej TUTAJ]. Naprawdę tak było! Konkrety? Usłyszał o „obywatelskim” pomyśle budowy w Bielicach. I co? Czy wymieni on inny, czy zostanie rzucony gdzieś na mapę?
5. Zgłaszajcie pomysły... Pogadajcie sobie, ale jak śmiecie o coś pytać?!
Dzień później w Lądku-Zdroju wśród uczestników „konsultacji” byli tacy, którzy tłumaczyli, że nie chcą być wysiedleni ze Stójkowa, ale też autor tego pomysłu – Borysław Zatoka. „Borys „załatwił” Stójków! Wiadomo, że to on stoi za pomysłem budowy suchego zbiornika między Stroniem a Lądkiem” – pisaliśmy wówczas z entuzjazmem [więcej TUTAJ]. Wsparł go m.in. prof. Wojciech Ciężkowski z tej samej uczelni, co Janusz Zaleski. Obu pomysł się podobał, ale specjaliści z Wód Polskich nie potrafili potencjalnego zbiornika dokładnie zlokalizować. Boją się więc wszyscy.
6. Wieś, zamek, ludzi, zabytkowy park... Wszystko można „przesiedlić”
Co usłyszeli mieszkańcy gminy Radków 7 kwietnia? Spotkali się w Ścinawce Średniej, podczas wrześniowej powodzi zalanej nie pierwszy raz. Tu wydawało się, że wszystko jest dogadane. Naszej relacji daliśmy nawet prowokacyjny tytuł: „Czy burmistrz Bednarczyk spiskuje z Wodami Polskimi przeciwko mieszkańcom?” [więcej TUTAJ]. Jan Bednarczyk przedstawił własne pomysły, które uratowałyby przed wysiedleniem niemal całą wieś, przed wycięciem zabytkowy park. I co? Po spotkaniu z profesorem burmistrz oświadczył, że nie popiera jego programu. Szkodnik?
7. Moja racja jest lepsza, bo jest „mojsza”. Dowód? Pomysł rodem z PRL
I znowu dzień później spotkaliśmy się z profesorem, tym razem w Bystrzycy Kłodzkiej. Nie kryliśmy zdumienia tymi „konsultacjami”. Z każdą kolejną ich rundą dowiadywaliśmy się... mniej [a więcej napisaliśmy TUTAJ]. Rzeczywiście, jeden z mieszkańców Wilkanowa mówił, że suchy zbiornik powstanie tam po trupie jego i jego żony. Ale co słyszał wcześniej od Janusza Zaleskiego? Nic! Kiedy Lasy Państwowe przestaną rżnąć drzewa? – My też stawiamy takie pytanie... – odparł profesor. Stawiać chce też tamę w Młotach, choć inwestycję tę przygotował PiS, a nie on.
Wielogodzinne dyskusje, wypełnione po brzegi przez mieszkańców sale i żadnych precyzyjnych odpowiedzi na zadawane przez nich pytania. Poza jednym: – Minister Kierwński nad tym pracuje... Zatem – i słusznie! – odbijanie piłeczki w stronę polityków. Bo od prof. Janusza Zaleskiego możemy jedynie usłyszeć legendy o uszczelnianiu domów, niczym w USA. Burmistrz Tomasz Korczak z Międzylesia proponował, by pokazać, jak to wygląda, ale nie tylko na rysunkach. Ale kto sfinansuje te – dla niektórych – fanaberie? Profesor? Konsultacje się jak na razie skończyły.
Teraz z wysokości katedry, czyli Gazety Wyborczej, prof. Janusz Zaleski nas poucza. Oczekuje przy tym od mieszkańców terenów zagrożonych powodzią, że w ciemno zgodzą się na radykalne zmiany w swoim życiu. Zresztą... Swoim? Nawet nie wiadomo, kogo mają dotyczyć wysiedlenia i kiedy miałyby nastąpić. Czy nasi samorządowcy wiedzą więcej? Nie! Też mają zaufać profesorowi i politykom, którzy chowają głowy w piasek. A potem... Nasze wsie, jak ten pod zbiornik Kamieniec Ząbkowicki, zostaną wysiedlone, a budowa nie ruszy? To taka inżynieria społeczna.
Oto kilka cytatów z wywiadu przeprowadzonego przez Beatę Maciejewską [całość – opublikowaną 13 kwietnia o godz. 18:31 – znajdziecie TUTAJ]:
– Jeśli opór społeczny zablokuje budowę zbiorników retencyjnych, to poczekamy kolejne trzydzieści lat. A następne powodzie przyjdą dużo szybciej – przestrzega prof. Janusz Zaleski [nasza uwaga: ciekawe, jak profesor to policzył, ale robi wrażenie, prawda?].
– Budowa zbiorników retencyjnych (...) oznacza przesiedlenie mieszkańców. Dla nich ważne są konkretne informacje na temat wysokości rekompensat, możliwości odbudowania całej miejscowości w bliskim sąsiedztwie i szans na prowadzenie tam działalności gospodarczej. No i harmonogram prac: co, gdzie, kiedy, jak długo [nasza uwaga: czy usłyszeli coś o tym na sześciu spotkaniach?].
– Zgrzeszył ówczesny rząd PiS i wiceprezes Wód Polskich, Krzysztof Woś. Znał się na tym, wiedział, co robi, a podjął decyzję o wycofaniu się z budowy. Zabrakło rozmów z mieszkańcami. Wyjaśnień, konsultacji, gwarancji [nasza uwaga: to o sytuacji z 2019 roku, teraz pytania o gwarancje to „opór społeczny”].
– Nie będzie tych konkretów, jeżeli program nie zostanie zaakceptowany. Rząd musi wtedy wrócić z ofertą do obywateli. I to jak najszybciej. A potem trzeba rozpocząć inwestycję [nasza uwaga: sprawdzamy w słowniku znaczenie słowa „program”, bo co tu jeszcze komentować?].
– Negatywna opinia została wydana dlatego, że według radnych w programie zabrakło konkretnych działań dotyczących zlewni Bystrzycy Dusznickiej, powyżej zbiornika w Szalejowie Górnym [nasza uwaga: to już jak ustęp z powieści „Paragraf 22”].
– Prawdą jest, że w pierwszej kolejności zrobiliśmy dokładny program dla Białej Lądeckiej (...). Od samego początku zarzucano nam, że pozostałe części powiatu kłodzkiego nie zostały potraktowane z podobną szczegółowością. Ale nie było na to czasu [nasza uwaga: bez komentarza...].
– Może następne pokolenie wypracuje mechanizmy zbudowania konsensusu społecznego. I po stronie tych, którzy mieszkają w Kotlinie, i po stronie tych, którzy sprawują władzę. Ale ja jestem optymistą i wierzę, że się dogadamy [nasza uwaga: my jesteśmy pesymistami, bo konsens – według profesora – oznacza przyjęcie w ciemno jego pomysłów, których – oczywiście z braku czasu – jeszcze nie wymyślił]. [kot]
Przeczytaj komentarze (29)
Komentarze (29)
law/program-dla-nysy-klodzkiej...