Kłodzko ma TEATR! Taki prawdziwy, który prowokuje do dyskusji, a nie do bicia jego twórcom pokłonów [FOTO]

środa, 20.12.2023 17:41 2359 6

Długa owacja na stojąco! To finał pierwszej premiery Teatru Miasta Kłodzka i wystawianego przezeń spektaklu na podstawie „Emigrantów” Sławomira Mrożka. Teraz już możemy napisać: przeżyliśmy rozczarowanie. To nie Teatr Miasta Kłodzka poległ jednak w starciu ze sztuką Mrożka, ale dramat Mrożka przegrał z komedią współczesności.

Premiera odbyła się w sobotę, 16 grudnia, w Kłodzkim Ośrodku Kultury. Burmistrz Kłodzka, Michał Piszko, który jako jeden z pierwszych, a może w ogóle pierwszy, zerwał się do oklasków, napisał potem:

„To był wspaniały, porywający popis gry dwóch aktorek (...) Można się rozpisywać o talentach, warsztacie czy innowacyjnym podejściu do twórczości Sławomira Mrożka, ale długie owacje na stojąco były najlepszą recenzją tej sztuki. Wielkie brawa i podziękowania za wielką ucztę na kłodzkiej scenie. Wypada jeszcze życzyć powodzenia, bo potencjał jest ogromny”.

Dlaczego przytaczamy te słowa? Są ważne, bo Kłodzko jest mecenasem teatru i ważne, że gospodarzowi miasta tak się spodobał spektakl i docenia „potencjał”. Zresztą... Tylko takie oceny słyszymy czy czytamy. A może tak konkretniej niż „Jak to nie zachwyca Gałkiewicza, jeśli tysiąc razy tłumaczyłem Gałkiewiczowi, że go zachwyca”... „A mnie nie zachwyca” – powtórzmy za Gałkiewiczem. Przynajmniej nie wszystko.

Najpierw o tym, czemu i my się poddaliśmy. O pomyśle adaptacji dramatu Mrożka napisanego pół wieku temu dla dwóch aktorów i powierzeniu go dwóm, ale aktorkom, usłyszeliśmy jeszcze w lecie. Od tego momentu byliśmy entuzjastami tego przedsięwzięcia. I nie zawiedliśmy się. Adaptacja Michała Noconia jest perfekcyjna. Nie ma w niej żadnej sztuczności czy podążania za modą. Okazało się, że to także „kobieca” sztuka.

Reżyseria Noconia? Kapitalna. Sprawić, że wypełniony niemal po brzegi publicznością teatr przez godzinę i 40 minut zafascynowany śledzi jednoaktówkę i dwie aktorki, które ani na moment nie przestają grać? Ależ to trudna sztuka! I Michał Nocoń wygrał. A jeszcze ta gra aktorek... Ileż w niej było gestów, ile znaczeń. Aż tyle, że na wielkiej scenie kameralnego przedstawienia trudno było je wszystkie widzowi ogarnąć.

Joanna Półtoranos i Joanna Załucka dały z siebie wszystko i podbiły nie tylko nasz rozum, ale i serce. Kokietowały, że tak naprawdę to próba generalna, a nie właściwa premiera, bo jedna z nich dzień wcześniej miała wypadek. Ale cóż można było lepiej zagrać? Może wie to perfekcjonista Nocoń. Publiczność – słusznie! – nie mogła przestać bić brawo. Za profesjonalizm, ale też dobrą energię, która płynęła od nich ze sceny.

Skoro tak się dotąd zachwycamy, to dlaczego przeżyliśmy rozczarowanie? Bo dramat Mrożka okazał się ramotą. Były tylko dwa momenty, które zabrzmiały współcześnie. Pierwszy to protest jednego z widzów, który dwukrotnie krzyknął: – Proszę tu nie palić! A potem wstał, wyszedł i trzasnął za sobą drzwiami. Byliśmy przekonani, że to „ustawka” Noconia. I pomyśleliśmy: – Kapitalne! Jednak nie, ale...

Ale to jednak było kapitalne. Żywa reakcja widza choćby na palenie papierosów na scenie. W czasach, gdy Mrożek pisał „Emigrantów”, nie do pomyślenia. „Fajki” palone w publicznym miejscu nikogo nie bulwersowały. I drugi moment... Mimo wyraźnej prośby wygłoszonej przed spektaklem o wyłączenie telefonów, te regularnie dawały znać. Mrożek nie był Nikolą Teslą i o „komórkach” w latach 70. XX wieku nie marzył.

Nie żartujemy. Spektakl wygląda jak grupa rekonstrukcyjna teatru sprzed 30-40 lat. Media społecznościowe unieważniły podstawową oś dramatu Mrożka: dyskusję inteligenta/inteligentki z prostym człowiekiem. Jaka dyskusja? Nikt nikogo dziś nie słucha! Wystarczą inwektywy. W ostateczności większość narzuca swoją wolę. A inteligenci? Jeśli gdzieś tam są [podobno są], to rzeczywiście chyba na emigracji. Wewnętrznej.

I rzeczywiście to może wartość „Emigrantek”. Tyle, że nie to miejsce i ten czas są dla nich [dla niej?] istotne. Może reżyserowi chodzi o naszą wewnętrzną dyskusję i nie ma żadnych dwóch bohaterek, ale tylko sprzeczności wewnątrz jednej? Od pana po chama [trudno tu o feminatywy]. Ale kogo obchodzi ta wewnętrzna walka? Dobrego spowiednika? Psychoterapeutę? A może psa, bo ten wszystko zniesie z ust człowieka?

Zwracamy uwagę na jeszcze jeden szczegół. Michał Nocoń zapowiedział kolejne projekty. Mają tyczyć spraw bardziej współczesnych, dotykać naszego życia. Świetnie! Czy znajdzie tu aktorów, czy zawsze już będziemy oglądać na scenie panie Joanny [nie mamy nic przeciwko]? Nawet w grupie licealistów „Dzikie Koty”, którą prowadzi, bodajże na 30 osób jest tylko 3 młodych aktorów. Reszta wyemigrowała. Tylko gdzie?

Właściwy spektakl został poprzedzony powitaniem przez Tomasza Laska, dyrektora KOK. Mówił on o wisience na torcie jesieni teatralnej, zapowiadał wielkie wydarzenie. I takie było! Michał Nocoń mówił o misji teatru, o dyskusji, którą powinien wywołać. Już wtedy wzbudził aplauz. I słusznie. Nocoń mógłby recytować instrukcję obsługi odkurzacza, a byłby interesujący. Może w następnym projekcie też siebie obsadzi?  [kot]

PS Spotkanie po spektaklu odbyło się w Galerii Sztuki pARTer, gdzie kilka godzin wcześniej otwarta została wystawa czeskich fotografów „Vizuální doteky 2023”. Koniecznie trzeba tam zajrzeć.

Przeczytaj komentarze (6)

Komentarze (6)

środa, 20.12.2023 19:43
Zajmujecie się bzdurami a gdzie informacja i zamachu na media...
Maciekpl środa, 27.12.2023 22:26
Mocne słowa zamach... To nie zamach tylko sprzątanie ...
obiektywnie czwartek, 21.12.2023 09:00
Ależ po co wyświetlać stare informacje? Zamach odbył się 8...
maciej czwartek, 21.12.2023 16:27
Swieta prawda
maciej czwartek, 21.12.2023 16:30
I tutaj sie z Toba zgodze
piątek, 22.12.2023 12:49
Piękny Budżet na 2024. Brawo PSL!