Stonoga atakuje Awiżenia. Starosta odpowiada
Zbigniew Stonoga, videobloger, działacz społeczny i polityczny, na jednym z portali społecznościowych opublikował post, w którym atakuje starostę kłodzkiego, Macieja Awiżenia. Sprawa dotyczy podopiecznych Fundacji Mały i Duży w Kłodzku, z którą Zarząd Powiatu Kłodzkiego rozwiązał niedawno umowę.
O sprawie pisaliśmy TUTAJ.
Na profilu Wychowankowie Domu Małego i Dużego pojawił się wpis o następującej treści:
RATUNKU!!!!!!!!!
Piszę w imieniu wychowanków Domu Dziecka Małego i Dużego w Kłodzku.
Naszą placówkę od 20.01.2017 notorycznie nachodzą pracownicy PCPR-u, Kuratorzy Sądowi, Psycholodzy wraz z funkcjonariuszami policji oraz z pogotowiem ratunkowym. Powodem odwiedzin tych oto osób jest decyzja o zamknięciu naszej placówki. Po tym jak dowiedzieliśmy się o tym że chcą nas zabrać do 5 różnych placówek zaczęliśmy działać w tej sprawie. Zaczęły się poszukiwania pomocy w każdy możliwy sposób. Dzwoniliśmy do Rzecznika Praw Dziecka dowiedzieliśmy się że jeżeli nie chcemy to nie musimy iść i że nas z tego domu nikt nie może siłą wyprowadzić.
Następnym krokiem w tej sprawie była wywalczona wizyta u Starosty naszego miasta. My dzieci poszliśmy do tego Pana. Starosta przywitał nas oschle i na wejściu nam powiedział że on nie będzie z dziećmi rozmawiał. Poczuliśmy się bardzo źle z tego powodu poczuliśmy się jak śmieci które nie mają do niczego prawa.
Próbowaliśmy też znaleźć pomoc w szkołach do których uczęszczamy. Niestety nawet szkoły nie okazały nam pomocy.
Gdy wszyscy Ci pracownicy odwiedzili nas za pierwszym razem i powiedzieli niektórym osobom ze wyjeżdżają tego dnia do innych placówek wybuchła panika. Był płacz krzyk i ból. Jedna z naszych wychowanek dość słabych psychicznie z powodu dużego zdenerwowania zasłabła i musiało zainterweniować pogotowie ratunkowe. Inni wychowankowie płakali i krzyczeli. Postawiliśmy się tym urzędnikom mówiąc im :"Nie to jest nasz dom my tu zostajemy"
Po dość długim trwającym około 2 godzin oporze ze strony urzędników w końcu ulegli i wyszli byliśmy bardzo zadowoleni z tego że sobie poszli lecz wiedzieliśmy że spokój nie będzie długo trwał. Na drugi dzień dowiedzieliśmy się że ta osłabiona psychicznie dziewczyna została zabrana przez urzędników ze szkoły do nowej placówki. Rozmawiałam z nią i napisała że ma myśli samobójcze że się boi że chce wrócić. Kilka dni później znów naszli nas urzędnicy powiadomili nas że chcą nas zabrać ale my znów powiedzieliśmy że nigdzie nie pójdziemy. Na sam koniec Kurator powiadomił nas że będą nas zabierać ze szkoły. Od poniedziałku 30.01.2017 zaczęli działać. Ze szkół zabrali już wychowankę wieku lat 15 oraz wychowankę w wieku 9 lat. Chłopak w wieku 12 lat został wezwany do Pani pedagog z lekcji już wiedział co go czeka. Pracownicy wyżej wymienionych instytucji weszli do gabinetu i zaczęli natrętnie namawiać naszego kolegę na pójście z nimi. Lecz Kolega jest tak inteligentny :) że w strachu uciekł ze szkoły pracownikom instytucji oraz szkoły. Całe szczęście podczas ucieczki nic mu się nie stało.
Przez te wszystkie zaistniałe sytuacje boimy się chodzić do szkoły, za każdym razem gdy słyszymy dzwonek do drzwi boimy się to przyjechali po nas jesteśmy osłabieni psychicznie nie śpimy po nocach. Wiemy że to nie koniec działań tych ........ . Ale my chcemy tutaj zostać i potrzebujemy jak największej pomocy od wszystkich. PROSIMY O UDOSTĘPNIANIE NASZEGO APELU!!!!
MY JESTEŚMY RODZINA RODZIN NIE POWINNO SIĘ ROZDZIELAĆ!!!!
POMÓŻCIE.
Treść postu udostępnił również Zbigniew Stonoga, dodając także komentarz od siebie.
Do sprawy odniósł się również starosta kłodzki.
- To jest problem kiedy ludzie chcą zrobić karierę na nieszczęściu dzieci, z drugiej strony przerażające jest to ile ludzi w to wierzy. Faktycznie pan Stonoga dzwonił do sekretariatu, w momencie kiedy ja miałem spotkanie. Miał kontaktować się ze mną za pół godziny, nie zrobił tego. Zadzwonił później, mnie już nie było ponieważ byłem na spotkaniu w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska. Wiem, że przekazano mu mój telefon komórkowy, niestety nie skontaktował się ze mną do tej pory. Wolał natomiast posłużyć się kłamstwami, za które będzie musiał przeprosić – komentuje Maciej Awiżeń, starosta kłodzki.
Obecnie, decyzją sądu, wychowankowie Fundacji Mały i Duży w Kłodzku powinni zostać przeniesieni do innych placówek.
- Przebywa u nas dziesięcioro dzieci, czworo zostało już zabranych. Dzieci odebrane zostały ze szkół, bez naszej wiedzy. Chcieli jeszcze odebrać jednego chłopca, ale on uciekł. Przybiegł w dresie, trampkach do domu. A paradoks jest taki, że żadna ze szkół nas nawet nie powiadomiła, że przekazała dzieci. To jest dla mnie skandaliczne jak te instytucje ze sobą współpracują, jesteśmy w każdym momencie pomijani, nikt z nami nie rozmawia - mówi Małgorzata Majowicz z Fundacji Mały i Duży w Kłodzku. - Przedwczoraj podjęto kolejną próbę zabrania dzieci, one odmówiły. Przyjechały już dwa radiowozy, a nie jeden także idzie to w takim niefajnym kierunku. Nasze starsze dziewczyny napisały apel, czytałam go. Wiem, że napisały również do pana Stonogi, który obiecał, że się tu pojawi.
Jak udało nam się ustalić Zbigniew Stonoga ma przyjechać do Kłodzka, w czwartek 2 lutego.
Przeczytaj komentarze (36)
Komentarze (36)