Przejechali śladami ostatniego rajdu Mariana Bublewicza[Foto, Wideo]
Po raz drugi miłośnicy motoryzacji oraz kibice ruszyli „Śladami Historii Mariana Bublewicza”. W sobotę, 16 lutego uczestnicy wydarzenia przejechali odcinki na jakich w 1993 roku odbywał się Zimowy Rajd Dolnośląski. Na ostatnim z nich, pod obeliskiem w miejscu wypadku Mariana Bublewicza, jako wyraz pamięci zapalono znicze i wspominano mistrza.
Głównym celem pomysłodawców przejazdu jest podtrzymanie pamięci o Marianie Bublewiczu, popularnym kierowcy rajdowym przełomu lat 80. i 90.
- Pomysłodawcą jest Rafał Burgstegt, właściciel jednej z replik Forda Sierry. Dwa lata temu Rafał zgłosił się do mnie na dzień przed wydarzeniem i poprosił o wsparcie. My, jako grupa Rajdowa Kotlina, która organizuje imprezy rajdowe i festyny charytatywne na terenie gminy Lądek-Zdrój, postanowiliśmy pomóc. Teraz wspólnie to kontynuujemy i chcemy podążać śladami Mariana Bublewicza i jego ostatniego rajdu z 1993 roku. Założyliśmy sobie, że pojedziemy wszystkie odcinki, które on wtedy pokonywał - mówi Ireneusz Pieczarka z grupy Rajdowa Kotlina.
Rajd pamięci rozpoczął się w Polanicy-Zdroju, gdzie w 1993 roku zawodnicy wyruszali na odcinki specjalne Rajdu Zimowego, prowadził przez Kłodzko, Stary Wielisław, Idzików, Lądek, a zakończył się w Złotym Stoku, w miejscu tragicznego wypadku.
Do tragicznego w skutkach zdarzenia doszło 20 lutego 1993 roku. 2 km od startu 5. odcinka specjalnego Orłowiec – Złoty Stok, kierujący samochodem Ford Sierra Cosworth, Marian Bublewicz przy prędkości ok. 100 km/h wypadł z zakrętu i uderzył w drzewo. Uderzenie było tak silne, że samochód niemal owinął się wokół drzewa. W środku znajdowali się Marian Bublewicz wraz z pilotującym go Ryszardem Żyszkowskim. Byli przytomni. Zanim na miejscu pojawiły się służby ratunkowe, pomocy próbowali udzielić kibice – gołymi rękami darli poszycie auta. Po akcji ratunkowej poszkodowani przewiezieni zostali do szpitala w Lądku-Zdroju. Tam niestety Bublewicz zmarł.
Przeczytaj komentarze (17)
Komentarze (17)